Zostawienie w likwidowanej spółce jedynie aktywistów związkowych

Zostawienie w likwidowanej spółce jedynie aktywistów związkowych nie zawsze będzie nadużyciem prawa. Trzeba bowiem sprawdzić, czy podobne zadania jak te dawnego pracownika wykonuje przejmująca firma.

Publikacja: 12.05.2016 05:00

Zostawienie w likwidowanej spółce jedynie aktywistów związkowych

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Niektórzy pracodawcy, aby obejść niekorzystne dla siebie regulacje, starają się wykorzystać konstrukcje prawa spółek handlowych. Do tej pory w orzecznictwie rozważano m.in. sytuację, w której w celu uniknięcia wypłacania wynagrodzenia i dodatku za nadgodziny, inna spółka grupy kapitałowej zawierała z pracownikiem umowę-zlecenie. Dotyczyła ona tego samego zakresu (przedmiotu) co pierwotna umowa o pracę i teoretycznie była wykonywana w czasie nadgodzin. Ponieważ w takiej sytuacji praca na podstawie umowy etatowej i zlecenia niczym się od siebie nie różni pod względem obowiązków czy podporządkowania, Sąd Najwyższy uznawał, że w rzeczywistości zlecenie nigdy nie było wykonywane, a pracownik pracował w nadgodzinach (wyrok z 5 listopada 2013 r., II PK 50/13).

Spółka specjalnego przeznaczenia

W wyroku z 15 marca 2016 r. (II PK 24/15) Sąd Najwyższy ocenił inną próbę wykorzystania spółek grupy kapitałowej do obejścia przepisów prawa pracy. W omawianym przypadku trzy spółki: B, C oraz M, wchodziły w skład grupy kapitałowej, będąc spółkami zależnymi spółki R. W wyniku przejścia części zakładu pracy spółki B na spółkę C oraz innej części zakładu pracy spółki B na spółkę M, w spółce B pozostało jedynie czterech pracowników. Byli to członkowie związków zawodowych objęci ochroną stosunku pracy na podstawie art. 32 ustawy z 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych (tekst jedn. DzU z 2015 r., poz. 1881 ze zm.).

W momencie, w którym spółka B zatrudniała jedynie osoby chronione, ogłoszono jej likwidację. Umożliwiło to na podstawie art. 411 kodeksu pracy wypowiedzenie umów działaczom związkowym. Jedna z chronionych pracownic pozwała spółkę B w likwidacji oraz spółkę C o przywrócenie do pracy.

Sądy powszechne zgodnie uznały, że wypowiedzenie umowy o pracy było uzasadnione. Stwierdziły, że stanowisko powódki nie zostało przejęte w trybie art. 231 k.p. przez spółkę C. Tym samym uznały praktykę polegającą na przeniesieniu wszystkich pracowników poza działaczami związkowymi do innych spółek grupy kapitałowej, a następnie postawienia pracodawcy w stan likwidacji, dzięki czemu można było zgodnie z prawem wypowiedzieć angaże działaczom związkowym.

Co faktycznie, co na niby

Z tym stanowiskiem nie zgodził się Sąd Najwyższy. Przede wszystkim przywołał utrwalony pogląd orzecznictwa, zgodnie z którym art. 231 k.p. (przejście zakładu) nie ustanawia wyjątku od art. 411 k.p. Stwierdził więc, że co do zasady likwidowany pracodawca nie musi doprowadzać do przejścia zakładu pracy w stosunku do wszystkich pracowników - dopuszczalne jest, aby transfer objął tylko niektórych. Następnie SN dodał jednak, że dotyczy to jedynie faktycznej likwidacji pracodawcy, który nie działa w ramach spółek zależnych.

W rozważanej sprawie nie budziło wątpliwości, że pracodawca z innymi spółkami zależnymi z premedytacją wykorzystał przepisy o przejściu zakładu pracy i likwidacji pracodawcy. Doprowadziło to do tego, że działacze związkowi nie byli już pracownikami grupy kapitałowej. Zachowanie to SN zakwalifikował jako nadużycie odrębnej osobowości prawnej spółki, powodujące konieczność „przebicia welonu lub zasłony korporacyjnej", jak to się metaforycznie określa, kopiując anglosaski koncept prawny.

Ta swoista instytucja polega na tym, że jeśli nie ma szczególnych konstrukcji prawnych pozwalających na pomijanie prawnej odrębności osób prawnych, wolno zastosować taką wykładnię istniejących przepisów, która umożliwi przeciwdziałanie skrajnym przypadkom nadużywania prawa przez rzeczywistych „właścicieli" spółek do kreowania osób prawnych, zarządzania nimi czy też ich likwidacji.

W tej sprawie SN uznał, że określona umowa o nieprzejęciu pracownika (stanowiąca dorozumianą część umowy o przejęciu części zakładu pracy) może być uznana za zawartą w celu obejścia prawa. Z tego powodu umowa taka jest nieważna, a zatem pracownik zostanie uznany za przejętego przez nowego pracodawcę.

To kategoryczne stwierdzenie złagodzono jednak wymogiem sprawdzenia, czy zadania podobne do tych pracownika wykonuje pracodawca przejmujący. Tym samym zostawienie w likwidowanej spółce jedynie działaczy związkowych nie zawsze będzie oznaczało nadużycie prawa i nieważność czynności prawnej. Można bowiem wyobrazić sobie sytuację, w której wszyscy działacze związkowi objęci ochroną pracują w jednym dziale spółki, a przejście dotyczy pozostałych działów. Nie da się wtedy stwierdzić, aby pracodawca przejmujący wykonywał zadania podobne do zadań nieprzejętego pracownika. Nie występuje wówczas nadużycie prawa.

Zdaniem autorki

Diana Kanarek, prawnik w Kancelarii Tomczak & Partnerzy

Wyrok Sądu Najwyższego ma charakter kazuistyczny. Wiąże się to z tym, że tzw. przebicie welonu korporacyjnego jest w polskim prawie stosowane jedynie w sytuacjach wyjątkowych, skrajnych. Bez wątpienia oznacza on jednak, że pracodawcy powinni się dwa razy zastanowić, zanim podejmą podobne działania. Czy są w stanie wykazać, że wyłączenie niektórych pracowników z przejęcia części zakładu miało obiektywne podstawy, czy też oczywiste jest, że jedynym jego celem było zwolnienie osób chronionych?

To orzeczenie SN może zachęcić sądy powszechne do uznawania skrajnych sytuacji za nadużycie prawa i orzekania na korzyść pracowników. Jednak bardziej skomplikowane stany faktyczne, aby uzyskać propracowniczy wyrok, najprawdopodobniej będą musiały trafić do Sądu Najwyższego.

Niektórzy pracodawcy, aby obejść niekorzystne dla siebie regulacje, starają się wykorzystać konstrukcje prawa spółek handlowych. Do tej pory w orzecznictwie rozważano m.in. sytuację, w której w celu uniknięcia wypłacania wynagrodzenia i dodatku za nadgodziny, inna spółka grupy kapitałowej zawierała z pracownikiem umowę-zlecenie. Dotyczyła ona tego samego zakresu (przedmiotu) co pierwotna umowa o pracę i teoretycznie była wykonywana w czasie nadgodzin. Ponieważ w takiej sytuacji praca na podstawie umowy etatowej i zlecenia niczym się od siebie nie różni pod względem obowiązków czy podporządkowania, Sąd Najwyższy uznawał, że w rzeczywistości zlecenie nigdy nie było wykonywane, a pracownik pracował w nadgodzinach (wyrok z 5 listopada 2013 r., II PK 50/13).

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona