Za zaniżanie pensji zleceniobiorcom pracodawca trafi do więzienia - pytanie prawne do Sądu Najwyższego

Osoby na kontraktach chcą być traktowane jak pracownicy; za zaniżanie pensji szef mógłby trafić do więzienia.

Publikacja: 24.04.2018 19:26

Za zaniżanie pensji zleceniobiorcom pracodawca trafi do więzienia - pytanie prawne do Sądu Najwyższego

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Żurawski

Do Izby Karnej Sądu Najwyższego trafiło pytanie prawne, które może mieć ogromne znaczenie dla tysięcy firm, chętnie zatrudniających zleceniobiorców. Z oficjalnych statystyk ZUS wynika, że w tej formule pracuje już przeszło milion osób. Wiele osób dorabia sobie w ten sposób do wynagrodzenia. Dla coraz większej grupy pracujących Polaków zlecenie stanowi główne i jedyne źródło utrzymania.

Okazuje się, że zaczynają się oni domagać ochrony podobnej do tej, z której korzystają pracownicy zatrudnieni na etatach. Chodzi tu o przeciwdziałanie złośliwemu lub uporczywemu naruszaniu pracowniczych praw takich osób poprzez zaniżanie im wynagrodzeń czy niezgłaszanie ich do ubezpieczeń społecznych. Osobie odpowiedzialnej za sprawy kadrowe w firmie zatrudniającej zleceniobiorców z naruszeniem przepisów może grozić grzywna, ograniczenie lub pozbawienie wolności do dwóch lat.

Prokuratura nie chce, ale zatrudnieni walczą

Wszystko zaczęło się od tego, że w styczniu 2018 r. do jednego z sądów rejonowych trafiło zażalenie na postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie pracowniczej. Poszło o to, że pracownicy zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych: zlecenia i o dzieło, nie dostali części wynagrodzenia. Jeden z nich złożył zażalenie na postanowienie o umorzeniu. Chciał przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. Mężczyzna twierdził, że umowy cywilnoprawne zawarte z nim i innymi pracownikami były pozorne, w rzeczywistości bowiem świadczono umowę o pracę. Poza tym zgodnie z ustawą z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy „inną pracą zarobkową" jest także praca wykonywana w ramach umów cywilnoprawnych.

W odpowiedzi na zażalenie prokurator rejonowy wskazał, że środek odwoławczy jest jedynie polemiką z oceną prokuratury, a materiał dowodowy jest kompletny i nie wymaga uzasadnienia. Sprawa trafiła do sądu rejonowego. Ten ustalił, że poszkodowany mężczyzna złożył ustne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez pracodawcę. Poszło o art. 218 § 1a kodeksu karnego. Stanowi on: kto wykonując czynności w sprawach z prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, złośliwie lub uporczywie narusza prawa pracownika wynikające ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.

Pracownik – czyli kto?

Podobne zawiadomienia złożyły inne osoby zatrudnione w tej samej firmie. Prokuratura jednak odmówiła zajęcia się tymi sprawami. Po tym jak zażalenie zleceniobiorcy na postanowienie o umorzeniu postępowania trafiło do sądu, ten nabrał wątpliwości. O co poszło? O pojęcie pracownika. Jak je rozumieć? – zastanawia się Sąd Rejonowy i prosi Sąd Najwyższy o pomoc. SN ma odpowiedzieć, czy pod pojęciem pracownika należy rozumieć tylko osobę zatrudnioną na podstawie umowy o pracę, wyboru, mianowania lub spółdzielczej umowy o pracę, czy również osobę, która wykonuje pracę zarobkową na podstawie umów cywilnoprawnych – jak umowa zlecenia lub o dzieło albo ta, która pod pozorem wykonywania umowy cywilnoprawnej faktycznie świadczy pracę w ramach stosunku pracy.

– To dobrze, że SN rozwieje wątpliwości, które pojawiają się nie tylko na etapie postępowania przed sądami. Wątpliwości ma też prokuratura i pełnomocnicy. A sprawa jest prosta. Chodzi o zakres ochrony. Kto inny jak nie SN ma przesądzić, kim są osoby pokrzywdzone z art. 218 k.k. Nie każdy pracujący to pracownik – zauważa adwokat Mariusz Paplaczyk.

Ochrona źródła utrzymania

Wątpliwości nie kryje Barbara Surdykowska, ekspertka NSZZ „Solidarność".

– W przepisie jest powiedziane wprost, że ochrona dotyczy wyłącznie stosunku pracy, obawiam się więc, że Sąd Najwyższy zastosuje zawężającą wykładnię, wynikającą z gramatycznego brzmienia tego przepisu – zauważa ekspertka „Solidarności". – Choć nie można wykluczyć tu też wykładni celowościowej. Obejmującej ochroną także wynagrodzenia zleceniobiorców na takiej samej zasadzie co etatowych pracowników. Celem tej ochrony jest bowiem zabezpieczenie źródła utrzymania pracownika i jego rodziny. Skoro dla coraz większej grupy zatrudnionych wynagrodzenie z kontraktu cywilnoprawnego jest głównym źródłem utrzymania zarówno zleceniobiorcy, jak i jego rodziny, to powinno ono korzystać z takiej samej ochrony.

Jej zdaniem należałoby znowelizować kodeks karny i wykreślić z art. 218 k.k. stwierdzenie, że ochronie przed złośliwym lub uporczywym naruszeniem praw zatrudnionych podlegają jedynie prawa wynikające ze stosunku pracy.

– Wtedy z przepisów jasno by wynikało, że ochrona z przepisów karnych należy się zleceniobiorcom na takich samych zasadach jak pracownikom – dodaje Barbara Surdykowska. ©?

Opinia dla „Rzeczpospolitej"

prof. Arkadiusz Sobczyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego partner w kancelarii Sobczyk i Współpracownicy

Myślę, że zleceniobiorcy mają sporo racji, gdy domagają się ochrony przysługującej zatrudnionym na etatach. Nie widzę przeciwwskazań, aby sąd karny przeprowadził w takiej sprawie własne postępowanie dowodowe i ustalił, jakie były warunki pracy zleceniobiorców. Tym bardziej że w takich sprawach inspektor pracy może występować do sądu o ustalenie istnienia stosunku pracy nawet bez zgody zainteresowanego. Świadczy to o tym, że ochrona praw pracowniczych to nie jest zwykła cywilistyczna sprawa i sąd karny nie może jej bagatelizować. Nie będzie to więc rozszerzenie interpretacji art. 218 kodeksu karnego, tylko samodzielne ustalenie faktów bez czekania na ustalenie istnienia stosunku pracy przez sąd cywilny. W finale takie orzeczenie o karze za łamanie praw pracowniczych zleceniobiorców może doprowadzić do ustalenia istnienia stosunku pracy tylnymi drzwiami.

Do Izby Karnej Sądu Najwyższego trafiło pytanie prawne, które może mieć ogromne znaczenie dla tysięcy firm, chętnie zatrudniających zleceniobiorców. Z oficjalnych statystyk ZUS wynika, że w tej formule pracuje już przeszło milion osób. Wiele osób dorabia sobie w ten sposób do wynagrodzenia. Dla coraz większej grupy pracujących Polaków zlecenie stanowi główne i jedyne źródło utrzymania.

Okazuje się, że zaczynają się oni domagać ochrony podobnej do tej, z której korzystają pracownicy zatrudnieni na etatach. Chodzi tu o przeciwdziałanie złośliwemu lub uporczywemu naruszaniu pracowniczych praw takich osób poprzez zaniżanie im wynagrodzeń czy niezgłaszanie ich do ubezpieczeń społecznych. Osobie odpowiedzialnej za sprawy kadrowe w firmie zatrudniającej zleceniobiorców z naruszeniem przepisów może grozić grzywna, ograniczenie lub pozbawienie wolności do dwóch lat.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara