Do Izby Karnej Sądu Najwyższego trafiło pytanie prawne, które może mieć ogromne znaczenie dla tysięcy firm, chętnie zatrudniających zleceniobiorców. Z oficjalnych statystyk ZUS wynika, że w tej formule pracuje już przeszło milion osób. Wiele osób dorabia sobie w ten sposób do wynagrodzenia. Dla coraz większej grupy pracujących Polaków zlecenie stanowi główne i jedyne źródło utrzymania.
Okazuje się, że zaczynają się oni domagać ochrony podobnej do tej, z której korzystają pracownicy zatrudnieni na etatach. Chodzi tu o przeciwdziałanie złośliwemu lub uporczywemu naruszaniu pracowniczych praw takich osób poprzez zaniżanie im wynagrodzeń czy niezgłaszanie ich do ubezpieczeń społecznych. Osobie odpowiedzialnej za sprawy kadrowe w firmie zatrudniającej zleceniobiorców z naruszeniem przepisów może grozić grzywna, ograniczenie lub pozbawienie wolności do dwóch lat.
Prokuratura nie chce, ale zatrudnieni walczą
Wszystko zaczęło się od tego, że w styczniu 2018 r. do jednego z sądów rejonowych trafiło zażalenie na postanowienie o odmowie wszczęcia dochodzenia w sprawie pracowniczej. Poszło o to, że pracownicy zatrudnieni na podstawie umów cywilnoprawnych: zlecenia i o dzieło, nie dostali części wynagrodzenia. Jeden z nich złożył zażalenie na postanowienie o umorzeniu. Chciał przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. Mężczyzna twierdził, że umowy cywilnoprawne zawarte z nim i innymi pracownikami były pozorne, w rzeczywistości bowiem świadczono umowę o pracę. Poza tym zgodnie z ustawą z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy „inną pracą zarobkową" jest także praca wykonywana w ramach umów cywilnoprawnych.
W odpowiedzi na zażalenie prokurator rejonowy wskazał, że środek odwoławczy jest jedynie polemiką z oceną prokuratury, a materiał dowodowy jest kompletny i nie wymaga uzasadnienia. Sprawa trafiła do sądu rejonowego. Ten ustalił, że poszkodowany mężczyzna złożył ustne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez pracodawcę. Poszło o art. 218 § 1a kodeksu karnego. Stanowi on: kto wykonując czynności w sprawach z prawa pracy i ubezpieczeń społecznych, złośliwie lub uporczywie narusza prawa pracownika wynikające ze stosunku pracy lub ubezpieczenia społecznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.
Pracownik – czyli kto?
Podobne zawiadomienia złożyły inne osoby zatrudnione w tej samej firmie. Prokuratura jednak odmówiła zajęcia się tymi sprawami. Po tym jak zażalenie zleceniobiorcy na postanowienie o umorzeniu postępowania trafiło do sądu, ten nabrał wątpliwości. O co poszło? O pojęcie pracownika. Jak je rozumieć? – zastanawia się Sąd Rejonowy i prosi Sąd Najwyższy o pomoc. SN ma odpowiedzieć, czy pod pojęciem pracownika należy rozumieć tylko osobę zatrudnioną na podstawie umowy o pracę, wyboru, mianowania lub spółdzielczej umowy o pracę, czy również osobę, która wykonuje pracę zarobkową na podstawie umów cywilnoprawnych – jak umowa zlecenia lub o dzieło albo ta, która pod pozorem wykonywania umowy cywilnoprawnej faktycznie świadczy pracę w ramach stosunku pracy.