Sąd Najwyższy zajął się ostatnio sprawą budowlańca, który początkowo był zatrudniony na zleceniu, a później spółka doszła do wniosku, że powinien założyć działalność gospodarczą i układać swoją współpracę z nią jako przedsiębiorca.
Działalność zamiast pracy
Gdy budowlaniec założył firmę, współpraca nie miała zbyt sformalizowanego charakteru. Spółka nie narzucała mu ścisłych godzin pracy, a także – jak twierdzili przełożeni – nikt nie czuwał nad zadaniami, które wykonywał. Dlatego sąd rejonowy, do którego trafiła ta sprawa z pozwem budowlańca o ustalenie istnienia umowy o pracę, stwierdził, że współpraca nie spełniała cech stosunku pracy określonych w art. 22 § 1 kodeksu pracy. Podobnego zdania był sąd okręgowy.
Inny rodzaj nadzoru
Sąd Najwyższy w wyroku, który zapadł na posiedzeniu niejawnym, zakwestionował wyroki traktujące cieślę jako przedsiębiorcę. Musiał on przecież dostosowywać swoje godziny pracy do czasu, gdy na budowie operował dźwig. Sam pracodawca przyznał zresztą, że cieśla musiał dostosować czas wykonywania swoich zajęć do działania np. innych maszyn budowlanych. Jeśli zaś chodzi o przesłankę odbywania pracy pod kierownictwem, sędziowie uznali, że nadzór przełożonego nie wymaga stałej obserwacji. Wystarczy, że kierownik, majster czy brygadzista wyznaczali zadania do wykonania danego dnia, a efekty były weryfikowane przez odbiór tych prac czy przejęcie tych zajęć przez etatowych pracowników.
– Powyższe wskazuje, że przypisywanie wykonującemu pracę na budowie w ramach kontraktu tylko z jednym podmiotem gospodarczym formy działalności gospodarczej, traktowanej jako warunek dalszej współpracy, ma tylko jeden cel, mianowicie pomniejszenie obowiązku składkowego – stwierdziła Romualda Spyt, sędzia SN.
Zdaniem SN w ten sposób firma chciała tylko pomniejszyć koszty pracy przez zastąpienie składki od przychodu składką zryczałtowaną od działalności gospodarczej. Wątpliwe staje się więc, że doszło do takiego ułożenia współpracy na podstawie zgodnych oświadczeń stron, skoro było to korzystne wyłącznie dla firmy budowlanej. SN uchylił więc wyrok sądu okręgowego i z tymi ustaleniami odesłał mu sprawę do ponownego rozpatrzenia.