- Zainstalowałem w zakładzie specjalny system komputerowy, o czym poinformowałem pracowników. System monitoruje kiedy, jak długo i jakie strony internetowe są przeglądane na danym laptopie, przypisanym do poszczególnych osób. Okazało się, że jeden z pracowników przez cały marzec br. w czasie przeznaczonym na wykonywanie obowiązków służbowych, czytał wiadomości na „Pudelku", do czego zresztą się przyznał w trakcie rozmowy. Efekt jest taki, że nie zrealizował znacznej części projektów. Czy za ten miesiąc mam prawo nie wypłacić mu wynagrodzenia? – pyta czytelnik.
W świetle art. 22 § 1 k.p. przez nawiązanie stosunku pracy etatowiec zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz zatrudniającego i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę, ten zaś – do zatrudniania pracownika za wynagrodzeniem.
Zatrudniający, dla ułatwienia procesu pracy, coraz częściej zapewniają podwładnym komputery z dostępem do internetu. Ci zaś nierzadko wykorzystują dostęp do sieci w celach niezwiązanych z obowiązkami służbowymi. Prywatnemu przeglądaniu stron internetowych poświęcają czasem zdecydowanie zbyt wiele czasu, co odbija się negatywnie na ich efektywności.
Kontrola odwiedzanych przez pracowników stron internetowych uzasadniona jest kwestiami bezpieczeństwa. Może się bowiem zdarzyć tak, że wejście na jedną z nich spowoduje ściągnięcie wirusa, który w całości albo w części skasuje ważne dla firmy dane. Jest to ponadto prosty sposób monitorowania wykorzystywania czasu pracy przez etatowców.
Co zrobić, kiedy w czasie przeznaczonym na wykonywanie obowiązków służbowych pracownik surfuje po sieci? Pracodawca ma prawo: