Właściciel salonu samochodowego odpowiada nawet bez umocowania

Przedsiębiorca odpowiada za czynności osób, jeśli okoliczności ich obecności w lokalu przedsiębiorstwa pozwalały sądzić, że były umocowane do działania w imieniu przedsiębiorcy. Nie ma znaczenia, czy faktycznie to umocowanie miały i czy w lokalu firmy znalazły się za wiedzą i zgodą przedsiębiorcy.

Aktualizacja: 02.04.2018 07:27 Publikacja: 01.04.2018 14:16

Właściciel salonu samochodowego odpowiada nawet bez umocowania

Foto: Fotolia.com

To sedno wyroku wydanego 7 lutego 2018r. przez Sąd Okręgowy w Suwałkach (sygn. akt I Ca 5/18) w ciekawej sprawie o odszkodowanie za zniszczony motocykl.

Tragiczny koniec jazdy próbnej

Nikodem N. prowadzi działalność gospodarczą w zakresie sprzedaży hurtowej i detalicznej motocykli, ich naprawy i konserwacji oraz sprzedaży hurtowej i detalicznej części i akcesoriów do takich pojazdów. Feralnego dnia przyjechał tam Łukasz M. i zgłosił właścicielowi potrzebę sprawdzenia naciągu łańcucha w swoim jednośladzie. Nikodem N. potwierdził, że „robią takie rzeczy" i do obsługi Łukasza M. skierował Bogdana W., a sam zajął się innymi klientami. Bogdan W. przesmarował łańcuch, przejrzał napęd i oświadczył, że generalnie wszystko jest w porządku, ale należałoby jeszcze wykonać jazdę testową. Łukasz M. zgodził się na to, a nawet użyczył Bogdanowi W. swego kasku. Podczas tej jazdy W. nie dostosował prędkości do warunków ruchu i najechał na barierę ochronną przy jezdni. Poniósł śmierć na miejscu.

Podczas wypadku motocykl uległ uszkodzeniu, koszt naprawy wyceniono na ponad 5 tys. zł. Tej kwoty Łukasz M. postanowił domagać się od Nikodema N., gdyż to jemu zlecił naprawę motocykla, a on powierzył naprawę podwładnemu.

Właściciel salonu nie miał zamiaru płacić. W odpowiedzi na pozew wskazał, że z Bogdanem W. nie łączył go żaden stosunek podwładności ani zwierzchnictwa, który uzasadniałby odpowiedzialność za wyrządzoną przez niego szkodę. W. dorabiał sobie dorywczo w salonie na podstawie umowy cywilnoprawnej, ale nie działał w imieniu i na rzecz pozwanego.

Twierdził, że zlecając Bogdanowi W. naprawę i przetestowanie sprawności pojazdu, Łukasz M. zawarł z nim odrębny stosunek prawny, na nieznanych pozwanemu podstawach, które nie miały związku z powadzoną przez Nikodema N. działalnością gospodarczą.

Kiedy powierzający jest zwierzchnikiem

Sąd Rejonowy w Ełku przypomniał zasady odpowiedzialności za szkodę przy powierzeniu czynności. Zgodnie z art. 430 kodeksu cywilnego, kto na własny rachunek powierza wykonanie czynności osobie, która przy wykonywaniu tej czynności podlega jego kierownictwu i ma obowiązek stosować się do jego wskazówek, ten jest odpowiedzialny za szkodę wyrządzoną z winy tej osoby przy wykonywaniu powierzonej jej czynności. Zwierzchnik ponosi wówczas niezależną od swojej winy odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną przez podwładnego, a przesłankami odpowiedzialności zwierzchnika są:

1) powierzenie na własny rachunek wykonania czynności podwładnemu;

2) zawiniony czyn niedozwolony podwładnego;

3) szkoda wyrządzona przy wykonywaniu powierzonej podwładnemu czynności;

4) związek przyczynowy między czynem niedozwolonym podwładnego a szkodą.

Decydujące znaczenie dla przyjęcia odpowiedzialności Nikodema N. z art. 430 k.c. ma istnienie stosunku zwierzchnictwa pomiędzy powierzającym a wykonawcą czynności. Chodzi o taki układ relacji, który ze swej istoty zakłada podległość wykonawcy wobec powierzającego, a więc obowiązek stosowania się do jego wskazówek. Sąd zaznaczył, że stosunek podległości istnieje także wtedy, gdy de facto, pomimo istniejących możliwości, powierzający rezygnuje z wpływu na zachowanie się wykonawcy czynności i pozostawia mu swobodną rękę w zakresie podejmowanych czynności. Tak samo należy ocenić sytuację, gdy podwładny nie stosuje się do udzielonych mu wskazówek przy wykonywaniu powierzonej mu czynności.

W ocenie sądu rejonowego, Nikodem N. powierzył wykonanie czynności związanych z naprawą pojazdu powoda Bogdanowi W., który podlegał w tym czasie jego kierownictwu i miał obowiązek stosować się do jego wskazówek. Dowodem na to były zeznania świadków oraz zapis monitoringu z salonu, a także dokumenty z kontroli państwowej inspekcji pracy. Wprawdzie Bogdan W. pracował u Nikodema N. na czarno (nie zależało mu na umowie o pracę, bo pobierał zasiłek dla bezrobotnych), ale działał w interesie i na rzecz pozwanego i na jego bezpośrednie polecenie, a nie jedynie we własnym interesie i na swoją rzecz, jak próbował przekonywać pozwany właściciel salonu.

Także wina Bogdana W. nie budziła wątpliwości. Przyczyną wypadku było bowiem niedostosowanie prędkości do warunków ruchu, a co więcej Bogdan W. nie posiadał uprawnień do kierowania takim pojazdem.

Sąd nie podzielił też stanowiska Nikodema N., że poszkodowany przyczynił się do powstania szkody poprzez wyrażenie zgody na wykonanie „jazdy próbnej" i użyczenie swojego kasku. Jako konsument przyjeżdżający do profesjonalnego zakładu miał prawo liczyć na to, że osoby wykonujące tam czynności będą działały profesjonalnie i zgodnie ze sztuką. Klient nie musi znać się na procedurze przyjmowania pojazdu do naprawy, sporządzaniu odpowiednich protokołów, czy też zasad wykonywania jazd próbnych poszczególnymi pojazdami oraz instrukcji bezpieczeństwa i higieny pracy mechanika. Jak wynikało z zeznań powoda i zapisów monitoringu, naprawa motocykla została uznana za drobną i niewymagającą szczególnych czynności.

Sąd rejonowy zasądził więc od Nikodema N. 5 tys. 370 zł odszkodowania na rzecz Łukasza M. wraz z odsetkami za opóźnienie.

Ten wyrok podtrzymał Sąd Okręgowy w Suwałkach, który rozpatrywał apelację Nikodema N. Właściciel salonu argumentował m.in., że formalnie motocykl Łukasza M. nie został przyjęty do serwisu, nie było na to śladu w dokumentacji salonu. Nie można więc powiedzieć, że doszło do zlecenia naprawy osobie trzeciej, zwłaszcza niebędącej pracownikiem pozwanego.

Drobna naprawa

Zdaniem sądu okręgowego oczywiście sprzeczne z logiką i z zasadami doświadczenia życiowego byłoby uznanie, że pozwany właściciel salonu dopuściłby, aby na terenie jego zakładu i za pomocą narzędzi pozwanego osoba trzecia wykonywałaby de facto konkurencyjną działalność gospodarczą polegającą na naprawie pojazdów. Zapis monitoringu potwierdza, że pojazd Łukasza N. został przyjęty do serwisu, a że naprawa była drobna – nie odnotowano jej w księgach salonu.

Nie miało też znaczenia, że umowa łącząca sprawcę szkody z pozwanym miała charakter „dorywczy". W ogóle nie jest istotne, z jakiego powodu Bogdan W. znajdował się w salonie, czy przebywał tam na podstawie stosunku prawnego, czy bez żadnej podstawy prawnej.

– Czynność dokonana przez osobę czynną w lokalu przedsiębiorstwa działającą bez umocowania wywoła skutki dla przedsiębiorcy, do którego należy lokal, jeżeli jest to czynność zazwyczaj dokonywana z osobami korzystającymi z usług tego przedsiębiorstwa. Osobą czynną działającą w tym lokalu jest zaś każda osoba fizyczna, w przypadku której okoliczności zewnętrzne pozwalają sądzić, że jest umocowana do działania w imieniu tego, kto to przedsiębiorstwo prowadzi, bez względu na to, czy znalazła się w lokalu za wiedzą i zgodą przedsiębiorcy – stwierdził sąd oddalając apelację Nikodema N.

Wyrok jest prawomocny.

To sedno wyroku wydanego 7 lutego 2018r. przez Sąd Okręgowy w Suwałkach (sygn. akt I Ca 5/18) w ciekawej sprawie o odszkodowanie za zniszczony motocykl.

Tragiczny koniec jazdy próbnej

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna jeszcze wyższa. Minister pracy zapowiada rewolucję
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Sądy i trybunały
Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy
Mundurowi
Kwalifikacja wojskowa 2024. Kobiety i 60-latkowie staną przed komisjami