Planowanie pracy wielozmianowej jest oparte na powszechnie znanych, twardych regułach, związanych m.in. z przechodzeniem przez pracownika na inną zmianę. Przy tej organizacji pracy na ogół obowiązują stałe godziny rozpoczynania i kończenia zmiany, a możliwość pracy w danej dobie tylko na jednej zmianie jest oczywistością.
Jeżeli zajrzymy w przeciętny harmonogram pracy, na ogół wszystko się zgadza. Kilka dni pracy na pierwszej zmianie, kilka dni na drugiej i kilka dni na trzeciej. A po dłuższej przerwie znowu na pierwszej, itd. itp.
Tyle planowanie. A jak jest w życiu? Z tym bywa różnie.
W konfrontacji z codziennością
Znam sytuację, gdy pracownik wykonujący pracę na drugiej zmianie od 14.00 do 22.00 poprosił szefa o umożliwienie mu przyjścia do pracy w następnym dniu na pierwszą zmianę (od 6.00 do 14.00). Oświadczył, że „wymienił" się z kolegą na zmiany, bo ma ważną sprawę prywatną do załatwienia, a szkoda mu na to urlopu. Cóż – myśli szef – skoro pracownik sam chce, a jego zmiennik zgodził się na to i odpracuje tę zmianę w późniejszym terminie... niech będzie. Nie chce być nieczułym na potrzeby pracowników formalistą.
W efekcie zaakceptowanej przez przełożonego zamiany zmian, pracownik wykonywał pracę przez 16 godzin w jednej dobie. W ten sposób: