W następną niedzielę o 2 nad ranem przestawimy wskazówki zegarków o godzinę do przodu. Co do zasady, kiedy zmieniamy czas zimowy na letni, nocna zmiana powinna trwać o godzinę krócej. Nie ma znaczenia, czy dotyczy to podstawowego, czy równoważnego systemu czasu pracy. Przy 8-godzinnej normie dobowej pracy aktywne jej wykonywanie będzie trwać 7 godzin, a dla osób z 12-godzinną dniówką – 11 godzin.

Ten „ubytek" godzin nie może jednak skutkować zmniejszeniem stałego miesięcznego wynagrodzenia pracowników za marzec br. Przyczyna niedopracowania nie leży bowiem po stronie pracownika, lecz wynika z obowiązującego prawa. Konsekwencje tego stanu rzeczy obciążają pracodawcę, a nie zatrudnionych. Dotyczy to również osób wynagradzanych stawką godzinową. Pracownik, który zamiast 168 godzin przepracuje 167 godzin, powinien otrzymać wynagrodzenie za 168 godzin.

Inaczej jest z 20-proc. dodatkiem za pracę w porze nocnej. Przysługuje on za faktyczną liczbę godzin przepracowanych w tej porze. Zatrudnieni nie otrzymają go więc za jedną godzinę, której w tę noc faktycznie nie będzie.

Pracodawca może przewidzieć dłuższą nocną zmianę z 30 na 31 marca. Nie będzie wówczas musiał płacić za niedopracowaną godzinę. Nie może przy tym naruszyć norm czasu pracy ani innych przepisów o czasie pracy, w tym zasady, że odpracowanie tego czasu musi przypadać w tym samym okresie rozliczeniowym.

Polecenie odpracowania niezrealizowanej godziny przy przesunięciu wskazówek zegarów jest przy tym dopuszczalne pod warunkiem, że nie narusza wewnątrzzakładowych przepisów o czasie pracy. W wielu firmach regulamin pracy lub układ zbiorowy wprost jednak określają, w jakich godzinach pracownicy wykonują obowiązki.