W sprawie, która trafiła do Rzecznika Praw Obywatelskich, starsza klientka jednego z banków została okradziona przez pracownika, który dokonywał transakcji na jej niekorzyść. Po pewnym czasie przestał on być pracownikiem banku, ale kontynuował swój proceder na podstawie wyłudzonego pełnomocnictwa, powodując dalsze straty kobiety.
Kiedy sprawa wyszła na jaw, bank zwrócił klientce środki ukradzione z rachunku bankowego w okresie, kiedy sprawca był jego pracownikiem, ale odmówił zwrotu tych środków, które ukradł po zwolnieniu go z pracy.
Powódka pozwała bank. W 2014 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zasądził jej odszkodowanie od banku. Po apelacji banku, w 2016 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie oddalił jednak powództwo (I ACa 612/15). Zwolnił bank z odpowiedzialności odszkodowawczej. Przyznał mu rację, mimo że swym postępowaniem bank mógł przyczynić się do powstania szkody. Bank dopiero poniewczasie zorientował się o kradzieży; nie poinformował też klientki o rozwiązaniu umowy z jej „doradcą".
Rzecznik wniósł do Sądu Najwyższego skargę kasacyjną na korzyść powódki. Stanowisko Sądu Apelacyjnego, zwalniające bank z obowiązku podjęcia jakichkolwiek działań w celu zabezpieczenia zdeponowanych środków klienta, RPO uznał za sprzeczne z istotnymi zasadami działalności bankowej. Ocenił je jako negujące podstawę wiarygodności banku, który gwarantuje kontrahentowi ochronę i bezpieczeństwo powierzonych środków.
W listopadzie 2017 r. Sąd Najwyższy uwzględnił skargę kasacyjną RPO (I CSK 53/17) i uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego. W ustnym uzasadnieniu SN wskazał, że sąd ten nie przeanalizował w sposób należyty podniesionych przez Rzecznika okoliczności faktycznych, w kontekście możliwości przypisania bankowi odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez byłego pracownika.