Nowy kodeks pracy: łatwiej dorabiać po godzinach

Nie wszystkie osoby, które stale świadczą pracę, trzeba będzie zatrudniać.

Publikacja: 04.03.2018 20:17

Nowy kodeks pracy: łatwiej dorabiać po godzinach

Foto: 123RF

Już początek zmienionego kodeksu pracy, do którego dotarła „Rzeczpospolita", wskazuje, że szykuje się rewolucja. Praca zarobkowa będzie się mogła odbywać jedynie na etacie lub w formie samozatrudnienia. Kodeks nie przesądza jednak, że samozatrudniony musi prowadzić działalność gospodarczą. Nie zakazuje też okazjonalnego zarobkowania poza zatrudnieniem pracowniczym.

Kto jest w firmie, ten ma etat

Nie oznacza to jeszcze, że po zmianach zniknie ponad milion zleceniobiorców, którzy funkcjonują obecnie na rynku pracy. Kodeks zawiera regulacje, które nakazują domniemywać, że jeśli ktoś osobiście wykonuje pracę w strukturach pracodawcy, to jest pracownikiem. W niektórych przypadkach projekt wskazuje jednak, kto nie musi być zatrudnionym, choć stale świadczy pracę. Jeśli praca polega na przekazywaniu wiedzy specjalistycznej lub na wykorzystaniu unikalnych narzędzi albo rozwiązań dotyczących pracy, wówczas w rachubę będzie wchodziło także samozatrudnienie.

Wbrew obawom niektórych ekspertów nie wykluczy to możliwości dorabiania przez pracowników po godzinach pracy bez konieczności zatrudnienia na etacie czy założenia własnej działalności. Nowy kodeks pracy jest już bowiem skorelowany z prawem przedsiębiorców, czyli przepisami, które już niebawem mają zastąpić dotychczasową ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. W myśl tych przepisów działalność dająca przychód do wysokości połowy minimalnego wynagrodzenia nie będzie nawet musiała być rejestrowana i nie trzeba będzie od tego płacić żadnych składek ZUS.

Samozatrudniony będzie mógł się domagać ustalenia przed sądem, że jest zatrudniony na etacie, a nie na kontrakcie. Przepisy znacznie jednak ograniczają jego roszczenia. Będzie mógł żądać uznania go za etatowego pracownika tylko za okres ostatnich 12 miesięcy. Jeśli w tym czasie wypracował nadgodziny, będzie mógł się starać o wypłatę dodatku w wysokości 25 proc. wynagrodzenia, czyli znacznie mniej od dodatków należnych pracownikowi za nadgodziny, które normalnie wynoszą 50 proc. wynagrodzenia, a w niedziele i święta 100 proc. zwykłej stawki godzinowej.

– To najistotniejsza zmiana przewidziana w nowych przepisach, bardzo korzystna dla przedsiębiorców – komentuje dr Marcin Wujczyk, radca prawny, partner w kancelarii Baran, Książek, Bigaj & Wujczyk. – Ograniczenie roszczeń samozatrudnionych przeniesie na nich obowiązek dbania o swoje interesy i zdejmie z pracodawców część odpowiedzialności, jaką ponoszą pod rządami obecnie obowiązujących przepisów.

Ten zapis nie podoba się jednak Pracodawcom RP.

– To jest antybiznesowe rozwiązanie – zauważa prof. Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP i członek zespołu Komisji Kodyfikacyjnej. – Oczekiwaliśmy rozwiązań na miarę XXI w. W nowych przepisach nie ma jednak alternatywy dla likwidowanych kontraktów cywilnoprawnych. W praktyce eliminuje to możliwość poparcia tego projektu przez Pracodawców RP – deklaruje.

Podobnego zdania jest BCC, które wskazuje, że nowe przepisy powinny ułatwiać rozstanie z niepotrzebnym pracownikiem. Tymczasem przewidują ograniczenie stosowania bardzo popularnych obecnie umów o pracę na czas określony do maksymalnie 18 miesięcy zamiast obecnych 33 miesięcy.

Rozstanie za opłatą

Nowe przepisy zawierają jednak całkiem sporo zachęt do rezygnowania przez biznes z kontraktów cywilnoprawnych. A to dzięki różnym rodzajom nowych umów – na pracę dorywczą, sezonową czy nieetatową. Takie umowy łatwiej będzie rozwiązać przed czasem, a w ich trakcie pracownikom nie będzie przysługiwała szczególna ochrona związana z macierzyństwem czy wiekiem przedemerytalnym, zaś okresy ich wypowiedzenia będą bardzo krótkie – kilka dni. W przypadku zatrudnienia na takich okazjonalnych umowach pracownik będzie mógł pracować do 60 godzin tygodniowo, jeśli zgodzi się na klauzulę opt-out.

W przypadku zwykłych umów o pracę, zawartych na czas określony i nieokreślony, pracodawca będzie musiał uzasadnić wypowiedzenie. Oznacza to, że także zatrudnieni na czas określony będą mogli się domagać przed sądem uznania wypowiedzenia ich umowy przed czasem za niezgodne z prawem. Nowością jest też to, że przerwa w zatrudnieniu okresowym przywracałaby prawo do zawierania umów na czas określony. Być może opór niektórych organizacji wynika z tego, że nowe regulacje uderzą przede wszystkim w agencje pracy tymczasowej, zatrudniające obecnie około miliona pracowników.

Przepisy przewidują też, że pracodawca będzie mógł zapłacić dodatkowo trzy pensje, a średni pięć, by pozbyć się ryzyka przywrócenia takiej osoby do pracy.

– To ciekawy pomysł – zauważa prof. Jacek Męcina, ekspert Konfederacji Lewiatan, członek Komisji Kodyfikacyjnej. – Niejeden pracodawca przeszedł już przed sądem prawdziwą gehennę.

Jeden zamiast dwóch

Sprzeciw spodziewany był raczej przy znacznie bardziej kontrowersyjnym projekcie zbiorowego prawa pracy, zwłaszcza ze strony związków zawodowych. Zakłada on zmniejszenie znaczenia tych organizacji w firmach. Tam gdzie liczba członków związku nie będzie przekraczała 15 proc. załogi, zamiast dotychczasowych struktur będzie mógł być wyłącznie jeden delegat centrali. Układy zbiorowe pracy, obecnie bezterminowo dające przywileje pracownikom, dlatego bardzo nielubiane przez pracodawców w czasie kryzysu, będą obowiązywały terminowo i wygasały z mocy prawa. Pracodawcy mają też zyskać swobodę w przyjmowaniu i uchylaniu regulaminów pracy

Przedstawiciele związków zawodowych wykazują dużo dystansu do tych propozycji.

– Nie ma co demonizować Komisji Kodyfikacyjnej – mówi Henryk Nakonieczny z NSZZ Solidarność.

„Rzeczpospolita" ustaliła nieoficjalnie, że spokój związków zawodowych wynika z tego, że projekt kodeksu zbiorowego prawa pracy ma niewielkie szanse na wejście w życie. Niektórzy eksperci nie dają jednak szans również indywidualnemu kodeksowi.

– Pamiętajmy, że najbliższe miesiące to przygotowania do wyborów samorządowych, a następnie parlamentarnych – uważa Sławomir Paruch, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski Paruch.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.rzemek@rp.pl

Opinia

Prof. Arkadiusz Sobczyk, partner w kancelarii Sobczyk & Współpracownicy, szef zespołu w Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy

Zasadnicze pytanie jest takie: czy polskie prawo powinno przewidywać domniemanie istnienia stosunku pracy, jeśli wykonuje się pracę osobiście. W moim przekonaniu odpowiedź jest oczywista. Domniemanie takie jest oznaką nowoczesności społeczeństw, które przy okazji zatrudnienia zapewniają warunki do godnego życia. Dlatego rozsądna propozycja domniemania zatrudnienia nie jest powrotem do komuny, ale odchodzeniem od folwarku. Naprawdę ważne pytanie jest inne: jak uszanować wolność wyboru tych, którzy ochrony nie potrzebują lub potrzebują jej mniej z powodu uzyskanych dochodów lub z powodu silnej pozycji na rynku pracy. Jak stworzyć przestrzeń, w której osoby te nie musiałyby być pracownikami. I nad tym pracujemy w komisji. Nad tym powinniśmy też odbyć poważną debatę społeczną.

Już początek zmienionego kodeksu pracy, do którego dotarła „Rzeczpospolita", wskazuje, że szykuje się rewolucja. Praca zarobkowa będzie się mogła odbywać jedynie na etacie lub w formie samozatrudnienia. Kodeks nie przesądza jednak, że samozatrudniony musi prowadzić działalność gospodarczą. Nie zakazuje też okazjonalnego zarobkowania poza zatrudnieniem pracowniczym.

Kto jest w firmie, ten ma etat

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona