– Pracodawca nie będzie już musiał się martwić, kto jest chory, a kto zdrowy, tylko podejmie samodzielną decyzję o odesłaniu pracownika do pracy w domu, bez potrzeby jej uzasadniania. Wystarczy wskazanie, że zlecenie pracy zdalnej następuje w celu przeciwdziałania Covid-19. Celem nowych przepisów jest bowiem odizolowanie zdrowych pracowników od chorych – mówi mec. Daniel Książek, wspólnik zarządzający w kancelarii Baran Książek Bigaj. – Okres, w którym pracodawca może skorzystać ze zlecenia pracy zdalnej, nie może trwać dłużej niż obowiązywanie samego przepisu, który zgodnie z art. 36 projektu przesłanego do Senatu utraci moc po upływie 180 dni od dnia wejścia ustawy w życie. Po tym czasie pracownik ma prawo powrotu do pracy.
Ustawodawca nie mówi, w jakiej formie ma nastąpić to odesłanie do pracy zdalnej, w skrajnych przypadkach może to więc nastąpić ustnie, choć prawnicy podpowiadają, że lepiej to zrobić pisemnie, choćby e-mailem. Kierując pracownika do pracy w domu, pracodawca nie będzie musiał także określać daty jej zakończenia. Warto w takiej sytuacji uregulować termin, w którym zatrudniony ma się pojawić w pracy w razie wezwania go do powrotu.
– Wykonywanie pracy zdalnej w trybie art. 3 ustawy jest obowiązkiem pracownika. Odmowa pracy zdalnej może być przyczyną rozwiązania umowy o pracę za wypowiedzeniem lub bez wypowiedzenia – dodaje mec. Książek.
Przepisy nie mówią o tym, jak powinien się zachować pracodawca, gdy to zatrudniony zażąda zakończenia pracy zdalnej. Wydaje się, że powinna być możliwość skierowania takiego pracownika na badania lekarskie przed dopuszczeniem go do pracy. Być może taka poprawka zostanie wprowadzona w Senacie.