Sposób prowadzenia kontroli przez Państwową Inspekcję Pracy stał się jednym z najciekawszych zagadnień z zakresu prawa pracy w ostatnich miesiącach. Zdanie prywatnych doradców prawnych jest w tym zakresie względnie jednolite – wszyscy oni uważają, że zmiana sposobu prowadzenia kontroli przyjęta przez głównego inspektora pracy jest wątpliwa od strony prawnej lub po prostu – legalnie nieuzasadniona.
Przy okazji tej kwestii omówionych zostało sporo interesujących tematów, dotychczas rozproszonych, jak choćby kwestia międzynarodowych uwarunkowań polskiego prawa pracy czy też znaczenie rozwiązań przyjętych w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej w stosunku do przepisów prawa pracy.
Na wszelki wypadek i z góry powiem, że moim zdaniem tam, gdzie stan prawny jest nieoczywisty, a zwłaszcza na gruncie prawa publicznego, racja niekoniecznie opiera się na wykładni semantycznej przepisów, lub też – dla dobra nas wszystkich – powinna raczej wychodzić od funkcji i celu przyjętych rozwiązań.
Konflikt interesów
Chociaż reprezentuję przedsiębiorców, to uważam, że Państwowa Inspekcja Pracy powinna mieć prawo do niezapowiedzianych kontroli we wszystkich branżach. Interes publiczny rozumiany abstrakcyjnie bardzo często staje w konflikcie z interesem prywatnym, rozumianym w tym przypadku jako interes przedsiębiorców. Natura prawa publicznego polega jednak na tym, że jako zbiorowość zrzekamy się, pod pewnymi warunkami i przy pewnych założeniach, części naszych uprawnień na rzecz zbiorowości. Zrzekamy się, ponieważ ogólnie i docelowo wierzymy, że wyrzeczenie się własnych uprawnień i przekazanie ich państwu ostatecznie będzie dla nas korzystne.
Tak jest również w tym przypadku. Choć moja wypowiedź ma prawniczy charakter, podkreślam, że za poglądami w sprawach wątpliwych prawnie na gruncie normatywnym stoi socjalna aksjologia i przekonania, za którymi opowiada się autor.