ZUS podważa umowy o dzieło

Rośnie liczba umów o dzieło, które podważa Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Problem w tym, że wciąż zawęża definicję dzieła, niesłusznie sięgając np. do prawa autorskiego. Tymczasem jego charakter powinny wyznaczać wyłącznie przepisy kodeksu cywilnego.

Aktualizacja: 20.02.2017 07:43 Publikacja: 19.02.2017 15:15

ZUS podważa umowy o dzieło

Foto: Fotolia

Z ostatniego sprawozdania z działalności ZUS wynika, że w 2015 r. skontrolował on ponad 80 tys. płatników składek. Nieprawidłowości ujawniono w ponad 50 tys. przypadków. Łączna kwota nieprawidłowości finansowych w zakresie składek i świadczeń wyniosła ogółem 335 585 490,96 zł, co oznacza wzrost o 7,9 proc. w porównaniu do 2014 r.

Co istotne, znaczna część wykrytych uchybień dotyczyła umów o dzieło. Od 2010 r. kontrolerzy Zakładu ustalili prawie 110 tys. przypadków nieuzasadnionego – zdaniem organu – stosowania tych kontraktów.

Tendencja wzrostowa

W ostatnich latach można zaobserwować wzrost liczby podobnych spraw. O ile w 2010 r. było ich ok. 13,5 tys., w 2014 r. – 21 tys., to w 2015 r. już ponad 26 tys. Należy przypuszczać, że w 2016 r. wskaźniki te były jeszcze wyższe, a tendencja wzrostowa zostanie utrzymana również w 2017 r. Umowy o dzieło są bowiem coraz chętniej zawierane. Wynika to głównie z dwóch przyczyn. Po pierwsze, nie są one objęte systemem ubezpieczeń społecznych. Po drugie, nie dotyczy ich nowelizacja ustawy z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, która weszła w życie 1 stycznia 2017 r. i która to wprowadziła minimalną stawkę godzinową dla osób przyjmujących zlecenie lub świadczących usługi, w wysokości 13 zł brutto za godzinę.

Przepisy bez zmian

Pewnym paradoksem związanym z umową o dzieło jest to, że przepisy ją regulujące funkcjonują w niezmienionej treści od lat (art. 627 i nast. kodeksu cywilnego z 23 kwietnia 1964 r.). Nieustannie zmienia się natomiast sposób ich interpretacji przez ZUS oraz sądy rozpoznające sprawy z zakresu ubezpieczeń społecznych.

Czym zatem jest umowa o dzieło? Najprościej rzecz ujmując, jest to umowa, w której jedna ze stron zobowiązuje się wykonać dzieło, a druga zapłacić wynagrodzenie z tego tytułu. Wykonawca umowy zobowiązuje się zatem do zrealizowania określonego rezultatu, a nie dochowania należytej staranności, co jest cechą umowy zlecenia.

Warto również zwrócić uwagę, że osoba przyjmująca zamówienie nie jest związana poleceniami zamawiającego, przy czym zamawiającemu służy prawo kontroli sposobu wykonania dzieła.

Jednak istota sporu pomiędzy przedsiębiorcami a organem ubezpieczeń społecznych sprowadza się do rozumieniu pojęcia „dzieła".

Kluczowe cechy

Dzieło musi być jednorazowym efektem, zindywidualizowanym już na etapie zawierania umowy i możliwym do jednoznacznego zweryfikowania po wykonaniu.

Obecnie nie budzi większych wątpliwości, że dzieło może mieć charakter materialny albo niematerialny.

Pierwszy rodzaj dzieła jest raczej bezsporny. Mówimy tu przede wszystkim o prostych działaniach, np. wykonaniu stołu, naprawie obuwia, wyczyszczeniu odzieży, czy też pomalowaniu pomieszczeń. W tych przypadkach skutki wykonania umowy są dostrzegalnymi zmianami w świecie zewnętrznym.

Przyjmuje się, że dzieło może również przybrać postać niematerialną, np. napisanie skryptu lub konspektu na cele kursu szkoleniowego, przygotowanie referatu, sporządzenie opinii prawnej, poprawienie dzieła naukowego, dokonanie tłumaczenia dokumentu sporządzonego w języku obcym itp. W tym przypadku nie chodzi zatem o sam obiekt fizyczny, lecz o to co zawiera – czyli rezultat najczęściej pracy umysłowej, twórczej, czy też artystycznej.

Skąd zatem tak liczne wątpliwości i problemy związane z umową o dzieło? W znacznej mierze wynikają one ze stopniowego zawężania przez ZUS definicji „dzieła", przy częstej aprobacie sądów.

Niestabilne orzecznictwo

Znamiennym przykładem mogą tu być dwa orzeczenia Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. W wyroku z 1 lutego 2012 r. (III AUa 1280/11) sąd ten uznał, że przedmiotem umowy o dzieło może być osiągnięcie rezultatu niematerialnego w postaci przeprowadzenia wykładu czy cyklu wykładów.

Dwa lata później (III AUa 225/14) ten sam sąd stwierdził, że w tego typu przypadkach mamy do czynienia z umową o świadczenie usług edukacyjnych, a nie umową o dzieło, i w konsekwencji je „oskładkował".

Jeszcze inne podejście do tego typu umów przyjął Sąd Najwyższy. W wyroku z 4 czerwca 2014 r. (II UK 548/13) stwierdził, że możliwa jest  umowa o dzieło, nieobjęta obowiązkiem ubezpieczenia społecznego, której przedmiotem jest wygłoszenie wykładu, pod warunkiem, że wykładowi można przypisać cechy utworu. Te warunki spełnia tylko wykład naukowy (cykl wykładów) o charakterze niestandardowym, niepowtarzalnym, wypełniającym kryteria twórczego i indywidualnego dzieła naukowego.

Szkodliwa nadinterpretacja

Wracając do definicji umowy o dzieło zawartej w przepisach prawa cywilnego, należy podkreślić, że ustawodawca nie umieścił w nich wymagań, by każde dzieło było tworem jedynym i niepowtarzalnym, chronionym prawem autorskim i wymagającym posiadania specjalnych umiejętności przez przyjmującego zamówienie. Z tego względu, niezasadne jest utożsamianie dzieła w rozumieniu art. 627 k.c. z dziełem w rozumieniu prawa autorskiego.

Ponadto można zadać sobie pytanie, czym różni się przeprowadzenie powtarzanego cyklicznie wykładu czy szkolenia od grania koncertów (w czasie których wykonywane są po raz kolejny te same utwory), czy też wystawiania przez kilka miesięcy sztuki teatralnej. Czy w tych przypadkach również powinniśmy stosować umowy o dzieło?

Innym przykładem rozbieżności w orzecznictwie na tle rozumienia „dzieła" są proste czynności związane z pracą fizyczną. W starszych orzeczeniach nie budziło wątpliwości, że jako umowy o dzieło należy kwalifikować np. umowy o wykonanie różnego rodzaju prac polowych. Obecnie zaś możemy spotkać się z zapatrywaniem, że przedsiębiorca, który umówi się z wykonawcą na skoszenie trawnika i przystrzyżenie żywopłotu musi od tego zapłacić składki, choć jest to jednorazowa akcja (wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 28 stycznia 2014 r., III AUa 898/13).

Przedsiębiorcy również nie są tu bez "winy", bo znacznie nadużywają umów o dzieło. W orzecznictwie można się spotkać z przykładem, w którym osoba zatrudniona w hurtowni na podstawie umowy o dzieło, ponad 4 lata zajmowała się obsługą klientów, kompletowaniem zamówień i stałą współpracą z kontrahentami hurtowni. Inny przykład – zatrudnianie ponad 100 osób w zakładzie na umowach o dzieło przy pakowaniu butelek. Również zatrudnianie na umowę o dzieło osób przy ochronie mienia co do zasady nie powinno być dopuszczalne, a jednak często występuje w praktyce.

Komentarz eksperta

Robert Adamczyk, Project Manager w Dziale Ubezpieczeń Społecznych i Środowiska Pracy w Ayming Polska, międzynarodowej grupie doradczej

Zgodnie ze znowelizowanymi przepisami ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, od 1 stycznia 2017 r. kontrole ZUS są wszczynane po tzw. wstępnej analizie ryzyka. Identyfikuje się w ten sposób obszary podmiotowe i przedmiotowe, w których ryzyko naruszenia przepisów jest największe. Firmy nie są więc już typowane do kontroli w sposób przypadkowy. Teraz to algorytm stosowany przez ZUS może wybrać do weryfikacji tych płatników, u których zauważono np. zawarcie znaczącej liczby umów o dzieło.

Umowa o dzieło jest wciąż atrakcyjna, bo jest jedną z nielicznych, które nie podlegają oskładkowaniu. Sytuacja ta może jednak wkrótce ulec zmianie. Zgodnie z zapowiedziami rządu, w ramach uszczelnienia systemu ubezpieczeń społecznych, rozważane jest ich częściowe oskładkowanie. Od umów o dzieło byłyby odprowadzane składki rentowe i emerytalne (z wyłączeniem składki wypadkowej i chorobowej).

Ozusowanie umów zleceń oraz zapowiedź oskładkowania umów o dzieło to informacja dla firm, że warto poszukać rozwiązań w innych obszarach ubezpieczeń społecznych. To może być składka wypadkowa, korzystanie z programów pomocowych skierowanych dla rynku pracy czy modyfikacja elementów systemów motywacyjnych.

Zdaniem autora

Hubert Hajduczenia, adwokat, DLA Piper

Z jednej strony mamy do czynienia z zawężaniem pojęcia umowy o dzieło po stronie ZUS-u i próbą wyeliminowania jej z obszarów, w których jeszcze do niedawna była dopuszczalna. Z drugiej zaś, z nadużywaniem tej umowy przez przedsiębiorców, którzy w ramach obniżania kosztów zatrudnienia stosują ją do osób, z którymi powinny być zawarte umowy zlecenia, jeżeli nie stosunki pracy.

Rozwiązania są następujące. Najprostsze to oskładkowanie umowy o dzieło i zrównanie tym samym jej skutków finansowych z umowami zlecenia. Nieco trudniejsze, to ingerencja Sądu Najwyższego, który, być może w powiększonym składzie, powinien uporządkować kryteria, jakimi powinny się kierować sądy (a pośrednio ZUS), oceniając przypadki stosowania umów o dzieło. Przykładowo, SN mógłby rozstrzygnąć, czy warunkiem dopuszczenia umowy o dzieło przy przeprowadzaniu wykładu albo szkolenia jest powstanie utworu w rozumieniu prawa autorskiego.

Obecna sytuacja, zwłaszcza mając na uwadze rozbieżności w orzecznictwie i coraz liczniejsze kontrole, wymaga zmian.

Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Materiał Promocyjny
Tajniki oszczędnościowych obligacji skarbowych. Możliwości na różne potrzeby
Sądy i trybunały
Wierzyciel powinien sprawdzić, czy dłużnik jeszcze żyje
Za granicą
Polacy niewpuszczeni na obchody wyzwolenia obozu w Ravensbrück
Sfera Budżetowa
Setki milionów dla TVP po cichu. Posłowie w Komisji Finansów Publicznych zdecydowali
Zawody prawnicze
Prokuratura Krajowa podjęła kolejne działania ws. Ewy Wrzosek