Rz: Jak pan ocenia propozycję Ministerstwa Rozwoju, aby do przetargów na usługi i roboty budowlane wprowadzić u wykonawców obowiązek zatrudniania personelu na etatach?
Michał Bagłaj: Chcę wyraźnie podkreślić, że nowe przepisy nie wprowadzają powszechnego obowiązku zatrudniania na umowach o pracę przy wykonywaniu zamówień publicznych. Po zmianach proponowanych przez ministerstwo zamawiający będą musieli być jednak bardziej wyczuleni na kwestie pracownicze. Mają różnicować prostsze prace, przy których faktycznie należy stosować etaty, od stanowisk specjalistycznych, wymagających wysokich kwalifikacji. Osoby zatrudnione na takich stanowiskach często prowadzą bowiem działalność gospodarczą i współpracują w tym samym czasie z kilkoma podmiotami. Mogą więc po prostu nie być zainteresowane etatem u danego wykonawcy.
No dobrze, ale między robotnikiem i architektem jest także masa innych osób. Gdzie przebiega granica między tymi, którzy po zmianach powinni być zatrudnieni na etacie, a tymi, którzy już nie muszą mieć umowy o pracę?
Jestem zwolennikiem elastycznego podejścia do nowych przepisów. Jest wielu specjalistów średniego szczebla, którzy prowadzą własne firmy i w ten sposób współpracują z wykonawcami zamówień publicznych. Nowe przepisy powinny więc być tak skonstruowane, by uniknąć uszczęśliwiania takich osób na siłę. Nie każdy musi chcieć pracować na umowie o pracę. Wymogi zatrudnienia muszą zatem uwzględniać specyfikę danego zamówienia i osób wykonujących umowę, inaczej będą nieracjonalne.
Co będzie, gdy już w czasie wykonywania zamówienia, np. po kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, okaże się, że część osób powinna być jednak zatrudniona na etatach?