Obowiązujące od 1 stycznia 2019 r. przepisy otwierają niespotykaną dotychczas możliwość oszczędzania. Do każdej złotówki z pensji zatrudnionego potrąconej na pracownicze plany kapitałowe (PPK) pracodawca i państwo dołożą prawie drugie tyle. Z pensji pracownika oszczędzającego w PPK zostanie potrącone co najmniej 2 proc. (maksymalnie 4 proc.) wynagrodzenia, do czego pracodawca dołoży kolejne 1,5 proc. (maksymalnie 4 proc.). Z Funduszu Pracy na konto w PPK wpadnie jeszcze 250 zł opłaty powitalnej i 240 zł dopłaty rocznej.
Czytaj także: Składki na Pracownicze Plany Kapitałowe PPK już od lipca 2019 r.
Będą preferencje
Przewidziano preferencje zachęcające do oszczędzania osoby z najniższymi zarobkami, nieprzekraczającymi minimalnego wynagrodzenia (w 2019 r. będzie to 2700 zł brutto). Oni zachowają prawo do pełnej dopłaty od pracodawcy i Funduszu Pracy, choć sami zapłacą obniżoną składkę w wysokości 0,5 proc.
– Ze względu na sytuację na rynku pracy większość pracodawców już się pogodziła z tym, że przyjdzie im zapłacić nie tylko dodatkowe 1,5 proc. składki za pracownika, który przystąpi do PPK, ale też że trzeba mu będzie zrekompensować te 2 proc. potrącane z kieszeni zatrudnionego – komentuje Marek Kowalski, prezes Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Nowy system będzie uruchamiany etapami. Pierwsze składki popłyną z największych firm – zatrudniających powyżej 250 osób, dopiero po 1 lipca 2019 r. W praktyce po 1 lipca rozpocznie się procedura wyboru instytucji finansowej, do której popłyną nowe składki od pracowników, i podpisywanie z nimi umów. Pierwsze składki zostaną zapłacone dopiero w listopadzie i grudniu.