Do Państwowej Inspekcji Pracy wpłynęły już dwa zawiadomienia o zniechęcaniu przez pracodawcę do oszczędzania w pracowniczych planach kapitałowych. PIP jednak nie podjęła interwencji w tych sprawach, bo zgodnie z przepisami nie ma do tego uprawnień. Ustawa o PIP przewiduje, że zajmuje się jedynie wykroczeniami z art. 106 i 107 ustawy o PPK. Przepisy te mówią o karach za niedopełnienie obowiązku zawarcia umowy o zarządzanie i prowadzenia PPK, brak wpłat na te fundusze czy brak związanej z tym dokumentacji. Kto zatem będzie ścigał wykroczenia przewidziane w art. 108 ustawy o PPK zagrożone karą w wysokości 1,5 proc. rocznego funduszu płac w takiej firmie? W zatrudniającej 1000 pracowników z przeciętnym wynagrodzeniem taka kara może wynieść blisko milion złotych.

– Takie uprawnienie posiada policja, co wynika z przepisów ogólnych, ale myślę, że kontrolowanie pracodawców przez policję w tym zakresie może być dla niej wyzwaniem – komentuje dr Marcin Wojewódka, radca prawny z Instytutu Emerytalnego. – Zastanawiam się też nad tym, który wydział będzie kontrolować pracodawców: prewencja, drogówka czy wydział przestępczości zorganizowanej?

Wszystko wskazuje na to, że w przepisach o PPK jest luka prawna, która może utrudnić stosowanie jednego z najważniejszych dla nowego systemu oszczędzania przepisów. Tym bardziej że rozporządzenie prezesa Rady Ministrów z 24 listopada 2003 r. w sprawie wysokości grzywien nakładanych w drodze mandatów karnych za wybrane rodzaje wykroczeń nie przewiduje możliwości nałożenia mandatu przez policję. Wszystkie takie sprawy będą więc z automatu trafiały do sądów rejonowych z zawiadomieniem o popełnieniu wykroczenia.

Zamieszanie z karami jest tym dziwniejsze, że wzbudzały one ogromne kontrowersie już w czasie procesu legislacyjnego. Pierwotnie projekt ustawy o pracowniczych planach kapitałowych za zniechęcanie do przystąpienia do nowego systemu przewidywał karę więzienia. Problemem okazało się jednak to, co będzie traktowane jako przestępstwo. Czy sama informacja o ryzyku, jakie wiąże się z inwestowaniem na rynku kapitałowym składek potrącanych z wynagrodzeń pracowników, wystarczy? Poza tym nie było wiadomo, kto miałby trafić do więzienia – przełożony czy współpracownik zniechęcający do oszczędzania? A może prezes spółki, która na rezygnacji z oszczędzania w PPK zaoszczędzi pieniądze?

Ostatecznie z przepisów zniknęła kara więzienia, zostały grzywny.