Łatwo ich przeciwstawić. Z jednej strony norweski plakatowy młodzieniec zachodniego świata – w wolnych chwilach model firmy odzieżowej, na okładkach występuje nawet z Liv Tyler. Wedle magazynu „Comospolitan" jeden z najseksowniejszych młodzieńców naszych czasów, wywiadów udziela także pismom dla nastolatek.
Z drugiej ulubieniec Władimira Putina, urodzony w Sewastopolu gorący zwolennik inwazji na Krym. Jak trzeba – pojawia się w podkoszulku z podobizną prezydenta Rosji na torsie. Obaj rocznik 1990. Karjakin – starszy o dziesięć miesięcy. Młodość jest atutem obu.
O Carlsenie napisano, z racji jego otwartości i umiejętności autopromocji, wiele. Naprawdę jest dzieckiem ery mediów społecznościowych, tabletów oraz smartfonów, jak niezbyt odkrywczo pisze dziś o nim co druga gazeta. Świat poznał go wcześnie, już w 2004 roku, gdy pokonał byłego mistrza świata Anatolija Karpowa i zremisował z Garrim Kasparowem.
Od 2013 roku, gdy został po raz pierwszy mistrzem świata, zwyciężając w Chennai Viswanathana Ananda 6,5:4,5, właściwie nie znika z medialnego obiegu, nie tylko w Norwegii.
Dużo gra, dużo wygrywa i zarabia (roczne przychody liczy w milionach dolarów), dla szachistów najważniejszym miernikiem jego umiejętności jest ranking ELO – młody Norweg i w tej dziedzinie pobił starszych mistrzów, kilka razy przekraczając, jako jedyny, granicę 2880 punktów. Magazyn „Time" już w 2013 roku umieścił go w setce najbardziej wpływowych osób na świecie.