Drony: Nadlatuje rewolucja

Drony z paczkami jeszcze nie wlatują na balkony, ale i tak śmiało wkraczają w kolejne sfery naszego życia.

Aktualizacja: 07.08.2018 16:49 Publikacja: 07.08.2018 15:33

Andrzej Bargiel podczas zjazdu ze szczytu K2 w Karakorum

Andrzej Bargiel podczas zjazdu ze szczytu K2 w Karakorum

Foto: Red Bull Content Pool, Kin Marcin

Pierwsza połowa lipca, bracia Bargielowie szykują się do historycznego wyczynu. Andrzej wspina się na szczyt K2 (8611 m n.p.m.), skąd kilka dni później jako pierwszy człowiek na świecie zjedzie na nartach. Towarzyszy mu Bartek, który go nawiguje i dokumentuje wyprawę. Wyposażony jest w DJI Mavic Pro, profesjonalnego drona do filmowania. Chce w ten sposób uwiecznić wyczyn brata. Nikt się nie spodziewa, że tzw. bezzałogowiec uratuje komuś życie.

Na ratunek w Karakorum

Był pierwszy tydzień lipca, gdy schodzący z ośmiu tysięcy metrów himalaista Rick Allen zaginął. Wszyscy uczestnicy myśleli, że poniósł śmierć, spadając ze zboczy Broad Peak. Na szczęście wędrujący w tym czasie w górę Bargielowie mieli Mavic Pro. Przez przypadek udało się wypatrzyć na ośnieżonej ścianie Ricka. Himalaista był ewidentnie zagubiony, nie wiedział, w którą stronę schodzić. Był wycieńczony, a od śmierci dzieliło go niewiele. Ratunek przyszedł, a właściwie nadleciał, jednak na czas. Bartek postanowił użyć drona, podleciał nim do bezsilnego mężczyzny i zrobił zdjęcie. Allen mógł myśleć wówczas o prawdziwym cudzie. Cudzie techniki. Ponieważ dron łączy się z satelitami, udało się precyzyjnie ustalić koordynaty oraz wysokość, na której znajdował się wspinacz, co przekazano ekipie poszukiwawczej. Ale cała akcja ratunkowa nie byłaby prawdopodobnie tak sprawna, gdyby nie dalszy udział w niej bezzałogowca. Po pierwsze, Rick widząc maszynę, uświadomił sobie, że został zlokalizowany i zyskał wiarę w przeżycie. Po drugie, Bartek, sterując Mavic Pro, wskazywał himalaiście i ratownikom drogę, którą powinni się kierować.

– Gdy pierwszy raz podleciałem dronem do Ricka, zauważył go i, jak powiedział mi później, poczuł nadzieję. Zaczął iść w górę. Przedtem tkwił w jednym miejscu. Podleciałem wtedy do niego i poleciałem w linii prostej do osób, które szły w jego stronę, i znów do Ricka, by wskazać drogę tak jemu, jak i ratownikom – relacjonował zaraz po zakończonej sukcesem akcji Bartłomiej Bargiel.

Rick Allen żyje, a zawdzięcza to nowoczesnej technologii. To dobitnie pokazuje, że drony dziś już są nie tylko zabawkami dla dzieci czy urządzeniami do filmowania i robienia efektownych zdjęć. Choć wykorzystuje się je głównie na planach filmowych, w geodezji i rolnictwie (mapowanie terenu) czy właśnie do prowadzenia akcji ratowniczych, to z rozpędem wlatują w kolejne sfery naszego codziennego życia. Całkowicie je rewolucjonizując.

Eksperci podkreślają, że w ciągu ostatnich kilku lat dokonał się ogromny skok zarówno w konstrukcji, jak i zastosowaniach dronów. Technologia ta stała się tania i prosta. Dziś – bez pojazdów określanych skrótem UAV (z ang. Unmanned Aerial Vehicle) lub BSP (Bezzałogowe Statki Powietrzne) – trudno sobie wyobrazić planowanie przestrzenne, tworzenie modeli 3D i ortofotomap czy ochrony obiektów. W Polsce wykorzystywane są m.in. do monitorowania składów kolejowych (PKP w ten sposób ogranicza problem kradzieży węgla), kontroli jakości powietrza w miastach (w Katowicach drony zimą podlatują do kominów i analizują skład chemiczny dymu), a ostatnio również do nadzorowania wysypisk śmieci i walki z plagą pożarów w tego typu obiektach. Lista możliwych zastosowań dronów jest jednak praktycznie nieograniczona.

Biznes sięga po drony

W lipcu na lądowisku pod Rzepinem (woj. lubuskie) leśnicy z całego kraju szkolili się z obsługi BSP. To właśnie tam szczecińska Dyrekcja Lasów Państwowych utworzyła pierwszy w naszym kraju Centralny Ośrodek Szkolenia Operatorów Dronów na Potrzeby Leśnictwa. A po co leśnikom bezzałogowce? Latające maszyny mają w przyszłości zapewnić im lepszą obserwację drzewostanu, pomóc w wykrywaniu pożarów, a nawet szkodników, czy wreszcie stanowić istotne wsparcie przy tworzeniu map. Eksperci nie mają wątpliwości, że podobnych inicjatyw w kolejnych branżach będzie szybko przybywać. Mikołaj Wild, pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, mówi wprost: – W sektorze dronów Polska ma szansę stać się liderem w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Już teraz nad naszymi polami zaczynają latać BSP. Rolnicy wykorzystują je do stosowania środków ochrony roślin (dron jest w stanie w ciągu godziny zaaplikować środek na powierzchni 2 ha) lub określenia stanu poszczególnych upraw (kamery zamontowane w BSP są w stanie określić np. stopień zniszczeń dokonanych przez zwierzęta czy poziom niedoboru azotu).

Dziś na polskim niebie lata w sumie 100 tys. bezzałogowców. Szacuje się, że sterować nimi może 6,5 tys. licencjonowanych operatorów. Wkrótce jednak te liczby będą znacznie wyższe. Rodzimy rynek UAV bowiem dynamicznie rośnie. O ile w 2015 r. jego wartość szacowano na 164 mln zł, o tyle obecnie przekracza ona 250 mln zł. Biznes z wykorzystaniem tej technologii robi dziś blisko 300 firm. Kolejne wyrastają jak grzyby po deszczu. Po UAV sięgnęły już choćby takie przedsiębiorstwa, jak PKP Cargo, Gaz-System (drony kontrolują rurociągi), Grupa Lotos (bezzałogowiec sprawdzał stan techniczny tzw. pochodni w gdańskiej rafinerii) czy rodzime koncerny energetyczne. W tego typu infrastrukturalnych firmach „latające roboty" staną się wkrótce niezastąpione. Eksperci Measure, amerykańskiej firmy z branży UAV, to potwierdzają. Chcą wykorzystać flotę dronów do monitorowania stanu technicznego farm słonecznych. Pilotaż wykazał, że bezzałogowce sprawdzają się w tej roli równie skutecznie jak ludzie, ale pracują zdecydowanie szybciej. A to istotna przewaga. Jak wyliczają eksperci, przeprowadzenie inspekcji dużej elektrowni człowiekowi zajmuje bowiem dwa dni, a drony są w stanie dokonać tego w zaledwie dwie godziny.

Broń na komary

Jednym z ciekawszych rozwiązań na wykorzystanie dronów może być projekt Airvein. Firmy Pentacomp i Cervi Robotics pracują nad wdrożeniem w Polsce systemu transportu medycznego z wykorzystaniem dronów. Statki miałyby dostarczać w miastach – z uniknięciem korków – krew, surowicę czy leki. Dariusz Werschner, lider projektu, zapewnia, że UAV latające w metropoliach nie muszą być zagrożeniem, jeśli będą latały w ściśle określonych korytarzach powietrznych, wyznaczonych przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. – To projekt ratujący życie, więc będzie miał dużą akceptację społeczną – tłumaczy.

W podobny sposób w miastach – za pośrednictwem dronów – mogłyby być wysyłane defibrylatory do ofiar wypadków (takie rozwiązania testowane są już w Szwecji).

Dziś jeszcze w żadnym mieście na świecie nie wdrożono tego typu innowacyjnych dostaw medycznych. Pilotaże prowadzone są na razie w Afryce, ale na mniej zaludnionych terenach. W Rwandzie w ten sposób transportowane są leki i krew. Tylko w ubiegłym roku UAV firmy Zipline wykonały tam 2600 kursów.

W Malawi powstał z kolei pierwszy powietrzny korytarz humanitarny dla dronów, służących do walki z malarią. W ramach uruchomionej w ub.r. inicjatywy bezzałogowce wyszukują miejsc, w których komarzyce Anopheles składają jaja. Na tej podstawie pracownicy UNICEF są w stanie lokalizować skupiska owadów przenoszących chorobę.

Ale nietypowych zadań, które BSP już wkrótce będą wykonywać, jest więcej. Naukowcy z Wlk. Brytanii stworzyli koncept latających maszyn, które będą w stanie naprawiać asfaltowe jezdnie. Dron, wyposażony w specjalną drukarkę 3D, łatałby uszkodzoną nawierzchnię szybko i precyzyjnie (z dokładnością do 1 mm), a do tego bez konieczności zamykania drogi.

W przyszłości powszechna miałaby się stać również dostawa – za pomocą UAV – zakupów robionych online. Już dziś tego typu rozwiązania z powodzeniem testowane są przez firmy kurierskie, m.in. w Australii, Szwajcarii czy Niemczech. System dostaw przy użyciu tych urządzeń uruchomiła w niektórych regionach Chin firma JD.com – jeden z rynkowych potentatów e-handlu.

Polacy wciąż sceptyczni

W Polsce wykorzystanie dronów do dostawy paczek to jeszcze pieśń przyszłości. Poczta Polska i firmy kurierskie działające w naszym kraju monitorują tę technologię, żadna jednak na razie nie planuje wdrożeń w tym zakresie. – Wizja drona dostarczającego paczkę z magazynu na balkon klienta jest jeszcze wciąż mało realna. Większej szansy upatruje się we współpracy pomiędzy operatorami dronów i firmami zarządzającymi paczkomatami – komentuje Tomasz Sączek, wicedyrektor w zespole transportu i logistyki PwC.

Jak tłumaczy, dron musi się ładować, dlatego wizja kuriera, który obsługuje paczkomaty za pomocą dronów, jest bardziej prawdopodobna. – Po umieszczeniu paczki w odpowiednio zaprojektowanej wrzutni paczkomatu dron mógłby skorzystać z ładowarki zainstalowanej na paczkomacie lub na dachu samochodu kurierskiego – wyjaśnia.

Taki model testuje już DHL, który w ramach pilotażu w Bawarii uruchomił „Skyports", czyli paczkomaty, do których towary przylatują dronami. Kolejną możliwą opcją jest dostarczanie paczek dronami do odbiorców, na przykład na terenie zamkniętego osiedla. – Pojazd kuriera wjeżdżałby na osiedle, zaś drony dostarczałyby przesyłki na balkony klientów – wskazuje Tomasz Sączek.

Możliwy jest też model odwrotny. Jak zaznacza ekspert PwC, przesyłka ze sklepu czy magazynu trafiałaby przy użyciu drona bezpośrednio do kuriera znajdującego się we wskazanym rejonie, a następnie ten dostarczałby ją do finalnego odbiorcy. Ten koncept sprawdza już Daimler.

Na zastosowanie tych rozwiązań w Polsce z pewnością jeszcze poczekamy. Barierą są m.in. przepisy, ale również nasza mentalność. Ludzie wciąż obawiają się powszechnego wykorzystania bezzałogowców. Z najnowszych badań PwC wynika, że tylko 17 proc. Polaków zaufałoby systemom BSP i zgodziło na dostawę towarów za ich pomocą. Co czwarty badany stwierdził jednak, że byłby skłonny skorzystać z usług drona w przypadku mniej wartościowych produktów.

Większe zaufanie do dronów przejawiają mężczyźni, wśród których 22 proc. chciałoby otrzymać tą drogą każdy towar, bez względu na jego wartość. Wśród kobiet odsetek ten wyniósł 13 proc. Eksperci podkreślają, że taki rozkład odpowiedzi stanowi istotną wskazówkę dla firm i pokazuje, w jaki sposób mogą zindywidualizować opcję dostawy, biorąc pod uwagę płeć kupującego. ©?

Pierwsza połowa lipca, bracia Bargielowie szykują się do historycznego wyczynu. Andrzej wspina się na szczyt K2 (8611 m n.p.m.), skąd kilka dni później jako pierwszy człowiek na świecie zjedzie na nartach. Towarzyszy mu Bartek, który go nawiguje i dokumentuje wyprawę. Wyposażony jest w DJI Mavic Pro, profesjonalnego drona do filmowania. Chce w ten sposób uwiecznić wyczyn brata. Nikt się nie spodziewa, że tzw. bezzałogowiec uratuje komuś życie.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika