36. regaty o Puchar Ameryki. Jachty ze skrzydłami

W Zatoce Hauraki trwają 36. regaty o Puchar Ameryki. Fascynujące starcie technologii i prywatnych ambicji bardzo zamożnych ludzi kochających żagle.

Aktualizacja: 14.03.2021 21:41 Publikacja: 14.03.2021 19:28

Emirates Team New Zealand – obrońcy tytułu

Emirates Team New Zealand – obrońcy tytułu

Foto: EmiratesTeam New Zealand

Jedni określają ten wyścig Formułą 1 żeglarstwa. Inni twierdzą, że to sporty samochodowe mogły czerpać z bogatej historii regat o Puchar Ameryki. Fakty są raczej po stronie żeglarzy – po raz pierwszy ścigali się w 1851 roku i już wtedy na pytanie królowej Wiktorii: – A kto był drugi? – padła znana powszechnie odpowiedź: – Drugiego, Wasza Królewska Wysokość, nie ma.

Po wielu latach, w czasie których zmieniały się jachty oraz miejsca i reguły rywalizacji, zasada, że zwycięzca bierze wszystko – puchar, prestiż oraz możliwość decydowania, gdzie i na jakich warunkach rozegrane zostaną następne regaty – niemal się nie zmienia. Stałe jest także to, że regaty fascynują co cztery lata nie tylko świat żeglarstwa.

Tegoroczna edycja, nr 36, również jest taka. Zgodnie z długą tradycją w finale biorą udział dwa jachty: obrońca pucharu i pretendent wyłoniony w eliminacjach. Obecnie: Emirates Team New Zealand i Luna Rossa Prada Pirelli.

Wsparcie rządu

Pretendent dostał się do finału niełatwą drogą, poprzez pełne dramatyzmu regaty, w których najpierw odpadł syndykat American Magic, a potem INEOS Team UK.

Luna Rossa Prada Pirelli to ekipa włoska. Jej właścicielem i głównym sponsorem jest Patrizio Bertelli (prowadzący od lat z żoną Miuccią Pradą imperium modowe Prada), który na początku 2018 roku zadeklarował 65 mln euro na kolejną kampanię w Pucharze Ameryki. Kolejną, bo miliarder wspiera ekipę Luna Rossa w Pucharze Ameryki już szósty raz, od 1997 roku.

Na razie pozostaje bez zwycięstwa, choć sam trzy razy wygrał regaty challengerów (licząc z ostatnimi).

Szefem jego drużyny jest Max Sirena z doświadczeniem w sześciu Pucharach Ameryki. Za sterem Włosi mają dość niezwykłą konfigurację – na prawej burcie Australijczyk Jimmy Spithill (siedem kampanii w PA, dwukrotny zwycięzca), na lewej żeglarz włoski, trzykrotny olimpijczyk Francesco Bruni. Kiedy jeden steruje, drugi jest kontrolerem trasy. Ten pomysł się sprawdza, bo sternik nie musi tracić czasu na przeskakiwanie z burty na burtę podczas zwrotów.

Po drugiej stronie są mistrzowie sprzed czterech lat – Nowozelandczycy. Znacząco wspierani przez rząd (wedle szacunków w kwocie 40 mln dol.) mają także, jak Włosi, spore dotacje od korporacyjnych i prywatnych sponsorów: od linii lotniczych Emirates, po Omegę, Toyotę, Spark, Genesis, Steinlager, HP i SkyCity oraz włosko-szwajcarskiego biznesmena Matteo di Norę.

Wedle świetnego żeglarza, szefa syndykatu ETNZ Granta Daltona na przygotowania jego ekipa miała w tym roku budżet o połowę mniejszy od INEOSA i płaciła ekipie ok. 60 proc. tego, ile płacą inni. Najwięcej sternikowi, którym – tak jak w 2017 roku – jest niezwykle zdolny Peter Burling, złoty medalista olimpijski z Rio w klasie 49er (srebrny z Londynu), a także wielokrotny mistrz świata w klasach 49er i 420.

Stary kubek

Nie trzeba pisać, że jachty tegorocznej edycji to szczyt szczytów współczesnej technologii. Klasa AC75 oznacza jednokadłubowce długości 75 stóp (prawie 23 m), bez kilu, latające z wiatrem i pod wiatr na bliźniaczych, uchylnych hydroskrzydłach, przy okazji pełniących też rolę balastu i stabilizatora. Hydroskrzydła zmieniły istotę żeglarstwa wyścigowego w sposób niezwykły – wystarczy spojrzeć, jak jacht ze skrzydłami ślizga się nad wodą, z jaką łatwością rozpędza się do 50 węzłów (i więcej) i jak robi zwroty przy oszałamiającej prędkości. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziano.

Walczą zaciekle o Puchar Ameryki, zwany czule „Auld Mug" („Stary kubek"). Kubek naprawdę jest stary. Duży kawał srebra został przetworzony w 1848 roku w londyńskiej firmie Robert Garrard & Co. na wiktoriański dzbanek na młode wino. Trzy lata później zakupiony za 100 gwinei stał się nagrodą w zorganizowanym przez Royal Yacht Squadron of Great Britain wyścigu 15 jednostek dookoła wyspy Wight. Wygrał szkuner „America", nagroda zmieniła nazwę z R.Y.C. Hundred Guinea Cup na America's Cup.

Dzieje miał burzliwe, nie było to jedynie dodawanie nowych cokołów na wpisy nazw zwycięskich jachtów. Najbardziej dramatycznym wydarzeniem było zniszczenie pucharu w siedzibie Royal New Zealand Yacht Squadron w 1997 roku przez Benjamina Nathana, studenta walczącego o prawa Maorysów. Po uderzeniach młota z trofeum zostały dwa pogniecione kawałki srebra, ale trzymiesięczna praca jubilerów dała efekt – Puchar Ameryki znów jest jak nowy.

Kiedy syndykat Oracle Team USA nie zdobył trofeum w 2007 roku, nazwa zwycięzców – Alinghi – została wygrawerowana przez zawiedzionych Amerykanów odwrotnie, z prawej do lewej, co też pokazuje, jakie emocje towarzyszą wyścigom. Puchar dostał ostatnio nową podstawę, mahoń został zastąpiony włóknem węglowym. W czasie, gdy regaty sponsorował Louis Vuitton, trofeum otrzymało również specjalny kufer, na 150. urodziny.

Silna ochrona towarzyszy mu teraz wszędzie, ale gdy Emirates Team New Zealand zdobył dzbanek w 2017 roku, Auld Mug jeździł po klubach żeglarskich całego kraju, by młodzi ludzie mogli zobaczyć z bliska, nawet dotknąć najstarsze sportowe trofeum na świecie, dziś z dodatkowymi cokołami 1,1 m wysokości, 14 kg wagi.

Rywalizacja odbywa się znów w Zatoce Hauraki niedaleko Auckland, w którym są bazy syndykatów. Komisja regatowa wyznacza na wodzie prostokąt długości 3 km, szerokości ok. 1,5 km. Rywale pokonują trasę trzy razy z wiatrem i trzy razy pod wiatr. Wyścig trwa około pół godziny. Na mecie różnice są zwykle sekundowe.

Zaczęli 10 marca, potem pływali, a właściwie latali 12 i 13. Każdego dnia są dwa starcia. Po sześciu wyścigach jest remis 3:3. Puchar Ameryki zdobywają ci, który wygrają siedem razy. Kolejne terminy to 15, 16 i 17 marca. Można patrzeć i podziwiać, choć w Polsce trzeba zarwać noce. Transmisje są w YouTube. Żeglarze mówią, że warto.

Jedni określają ten wyścig Formułą 1 żeglarstwa. Inni twierdzą, że to sporty samochodowe mogły czerpać z bogatej historii regat o Puchar Ameryki. Fakty są raczej po stronie żeglarzy – po raz pierwszy ścigali się w 1851 roku i już wtedy na pytanie królowej Wiktorii: – A kto był drugi? – padła znana powszechnie odpowiedź: – Drugiego, Wasza Królewska Wysokość, nie ma.

Po wielu latach, w czasie których zmieniały się jachty oraz miejsca i reguły rywalizacji, zasada, że zwycięzca bierze wszystko – puchar, prestiż oraz możliwość decydowania, gdzie i na jakich warunkach rozegrane zostaną następne regaty – niemal się nie zmienia. Stałe jest także to, że regaty fascynują co cztery lata nie tylko świat żeglarstwa.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Inne sporty
Kolejne sukcesy pilotów. Aeroklub Polski czeka na historyczny rok