Polacy, pod kierownictwem Krzysztofa Wielickiego, zaatakowali tzw. Drogą Basków, ale K2 stawiała opór od samego początku i obroniła się po raz kolejny. Na Drodze Basków na wspinaczy spadały kamienie: Bielecki miał złamany nos, a Rafał Fronia ze złamaną ręką wrócił do Polski. Nadzieje na sukces dawało przeniesienie się na tzw. Żebro Abruzzów. Adam Bielecki z Denisem Urubką spędzili noc na wysokości 7200 m, ale pogoda tutaj również okazała się niesprzyjająca.

Polscy himalaiści mieli pozwolenie na zdobywanie szczytu do 20 marca, ale uznali, że nie ma sensu oblegać góry do tego czasu, bez nadziei na sukces. Wyprawa potrzebowała jeszcze dwóch tzw. okien pogodowych: pierwszego, które umożliwiłoby aklimatyzację na wysokości 7200 m i powrót do bazy oraz drugiego – niezbędnego do zaatakowania szczytu.

Prognozy zapowiadały tylko jeden, krótki okres lepszej pogody w dniu 11 marca. Potem wiatr miał się nasilać i w porywach osiągać nawet 80–100 km/h. Wysoko w górach, po obfitych opadach śniegu, istniało również niebezpieczeństwo zejścia lawin.

Rekonesans, przeprowadzony przez dwóch członków wyprawy potwierdził, że na drodze do obozu C1 wszystkie liny zostały zasypane, a namiot w bazie wysuniętej został uszkodzony. Istnieje również duże prawdopodobieństwo zniszczenia obozów C1, C 2 oraz C3.

Wyprawa będzie teraz oczekiwać na tragarzy. Potem himalaiści wyruszą do Polski.