Mocni ludzie w strachu

Olimpijska przyszłość tego przeżartego dopingiem sportu wciąż jest niepewna.

Publikacja: 21.01.2019 17:13

Mocni ludzie w strachu

Foto: AdobeStock

Wprawdzie Międzynarodowa Federacja Podnoszenia Ciężarów (IWF) w sprawach dopingowych robi postępy, ale miejsce tej dyscypliny w programie igrzysk w Paryżu w 2024 roku pozostaje warunkowe – podkreśla Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl).

„Bardzo znaczące postępy" oznaczają wzmocnienie współpracy IWF z organizacjami do walki z dopingiem. Mimo to sytuacja przed przyszłorocznymi igrzyskami w Tokio nie jest lekka. Ciężarowcy już stracili 64 miejsca (w Japonii wystąpi 196 zawodniczek i zawodników) i jeden komplet medali – zaplanowano siedem konkurencji męskich i tyle samo kobiecych.

IWF zdecydowała, że w przypadku stwierdzenia 10–19 przypadków dopingu od czasu igrzysk w Pekinie (2008) kraj będzie reprezentować czworo, a w razie 20 lub więcej wyników pozytywnych – dwoje uczestników.

W pierwszej grupie znajdują się Albania, Bułgaria, Indie, Iran, Mołdawia, Rumunia, Turcja, Ukraina i Uzbekistan, być może dołączy Tajlandia (tymczasem w Pattai planowane są tegoroczne mistrzostwa świata). W celi dla ciężkich przestępców siedzą już Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Kazachstan i Rosja.

Dzieci na koksie

Znaczna część tego towarzystwa – Armenia, Azerbejdżan, Białoruś, Chiny, Kazachstan, Mołdawia, Rosja, Turcja i Ukraina – ma na koncie zawieszenie na 12 miesięcy za seryjne oszustwa dopingowe.

Kara nałożona w 2017 roku była efektem ponownego przebadania próbek z Pekinu i Londynu (2012) – zawieszono kraje, których reprezentanci mieli co najmniej trzy wyniki pozytywne.

Do igrzysk w Rio de Janeiro (2016) nie dopuszczono Bułgarii (11 przypadków dopingu) i Rosji (za, jak to ujęła IWF, „szokujące wyniki" testów antydopingowych).

Podczas 18-miesięcznego okresu przed igrzyskami w Tokio – czyli od 1 listopada 2018 – każdy z potencjalnych olimpijczyków musi wziąć udział w minimum sześciu zawodach, co ma zapewnić okazje do kontroli.

Kazachstan protestuje

Ku zaskoczeniu znacznej części środowiska skargę na nowy system kwalifikacji olimpijskich złożył Kazachstan, dopingowy rekordzista (36 przypadków w ostatniej dekadzie, licząc międzynarodowe zawody i okresy międzystartowe). Jest mało prawdopodobne, aby Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie stanął po stronie Kazachstanu, więcej – ten proces każe zastanowić się nad tym, czy wszyscy rozumieją powagę sytuacji.

Zaniepokojenie wyraża też Iran, który może wysłać na igrzyska czworo reprezentantów. Irańczycy utrzymują, że w ostatnim czteroleciu ich reprezentanci nie wpadli na dopingu, nie bacząc na to, że nowe regulacje obejmują dziesięć lat.

Lista krajów z ograniczonym prawem wjazdu do Tokio nie jest zamknięta – zawieszenie za trzy pozytywne wyniki w sezonie grozi Malezji.

Podczas zeszłorocznego obozu przygotowawczego do młodzieżowych i juniorskich mistrzostw Afryki obecność niedozwolonych substancji wykryto u siedmiorga sportowców z Egiptu, wśród nich były dwie 14-latki. Prezes Egipskiego Związku Podnoszenia Ciężarów i władze miejscowej agencji antydopingowej uznały sprawę za spisek wymierzony w ich kraj, ale – jak podała Agencja Reutera – nie dostarczyły dowodów.

Każdego roku czarną listę zawieszonych za doping ciężarowców zasila kilkadziesiąt nazwisk, więcej bywa tylko w lekkoatletyce, ale to sport, w którym startuje o wiele więcej osób.

– Świat ciężarowy ma świadomość, że Tokio to mogą być jego ostatnie igrzyska, że nie dotrwamy nawet do Paryża w 2024 roku – przyznaje Marek Kaczmarczyk, rzecznik Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów (PZPC). Na potwierdzenie przytacza postanowienia „Programu walki z dopingiem" stworzonego w ubiegłym roku przez PZPC po konsultacjach z Ministerstwem Sportu i Turystyki oraz Polską Agencją Antydopingową (Polada).

Wspomina się w nich m.in. o zwiększeniu, na wniosek PZPC, liczby wyrywkowych badań zawodników podczas zawodów (także niższej rangi) i poza zawodami. Jest mowa o możliwości zbadania zawodnika, który nie przyjechał na zgrupowanie, choć znajdował się na liście uczestników, o zwiększeniu odpowiedzialności klubu i opiekunów (trenera, lekarza, fizjoterapeuty) za stosowanie dopingu oraz o ponoszeniu kosztów odwołań (badanie próbki B, apelacje) przez zawodnika z pozytywnym wynikiem próbki A (w razie uniewinnienia koszty ma zwrócić Polada).

Długi proces oczyszczania

W 2018 roku (do 20 grudnia) Polska Agencja Antydopingowa pobrała 285 próbek od 108 ciężarowców obojga płci. W 2017 roku pobrano 241 próbek. Częściej kontrolowano jedynie lekkoatletów (301 próbek).

– Jeżeli weźmiemy pod uwagę liczbę zawodników oraz częstotliwość kontroli, bez wątpienia jest to najintensywniej kontrolowana dyscyplina sportu w Polsce – potwierdza Michał Rynkowski, dyrektor Polskiej Agencji Antydopingowej.

Efektem krajowych kontroli było osiem naruszeń przepisów antydopingowych w 2015 roku, osiem–dziewięć w 2016 (jedna sprawa przekazana do IWF) i dwa w 2017. Po zakończeniu sezonu 2018 w toku są trzy postępowania.

– Liczba naruszeń przepisów antydopingowych przez zawodników podnoszenia ciężarów spada. Można przy tym zaobserwować, że jest to proces wprost proporcjonalny do spadku poziomu sportowego – zauważa Michał Rynkowski.

Podczas igrzysk w 2016 roku polskich medali zabrakło, było za to wykluczenie i późniejsza czteroletnia dyskwalifikacja Adriana Zielińskiego – mistrza olimpijskiego 2012. W Londynie na podium stanęli także Tomasz Zieliński (brat Adriana; po igrzyskach w Rio także zdyskwalifikowany na cztery lata) i Bartłomiej Bonk (wcześniej w karierze zaliczył dwie wpadki dopingowe). Z Pekinu Polska przywiozła złoto Szymona Kołeckiego i brąz Marcina Dołęgi (dwie dwuletnie dyskwalifikacje w odstępie dziesięciu lat).

Część polskich sukcesów przyszła po dyskwalifikacjach wyżej klasyfikowanych rywali. Brązowy medal z Londynu trafił do Tomasza Zielińskiego po skreśleniu sześciu zawodników z czołowej siódemki. W grudniu, po kolejnym przebadaniu próbek z Londynu, okazało się, że Bartłomiej Bonk może liczyć na zamianę brązu na srebro – wśród pięciu zawieszonych zawodników znalazł się mistrz olimpijski w jego konkurencji, Ukrainiec Ołeksij Torochtij.

– Proces oczyszczania ciężarów będzie długi i żmudny – uważa Michał Rynkowski. – Bez zwiększenia świadomości w zakresie praw i obowiązków zawodników oraz konsekwencji stosowania dopingu (zdrowotnych, wizerunkowych, społecznych, prawnych i finansowych) nie będziemy mogli mówić o spektakularnej poprawie. Mimo pozytywnych symptomów, które zauważamy, nie możemy mówić, że dopingowy proceder w podnoszeniu ciężarów został wyeliminowany, on nadal istnieje. Cały czas w środowisku są ludzie, którzy podejmują ryzyko i decydują się na pójście „drogą na skróty". Są to zarówno zawodnicy, jak i trenerzy. Pocieszające jest to, że stosowanie dopingu staje się coraz mniej opłacalne i coraz bardziej ryzykowne. Czyli do zobaczenia w Tokio? Jeszcze chyba tak, ale dalsza przyszłość to mgła.

Wprawdzie Międzynarodowa Federacja Podnoszenia Ciężarów (IWF) w sprawach dopingowych robi postępy, ale miejsce tej dyscypliny w programie igrzysk w Paryżu w 2024 roku pozostaje warunkowe – podkreśla Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl).

„Bardzo znaczące postępy" oznaczają wzmocnienie współpracy IWF z organizacjami do walki z dopingiem. Mimo to sytuacja przed przyszłorocznymi igrzyskami w Tokio nie jest lekka. Ciężarowcy już stracili 64 miejsca (w Japonii wystąpi 196 zawodniczek i zawodników) i jeden komplet medali – zaplanowano siedem konkurencji męskich i tyle samo kobiecych.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Żużel
Nowy kontrakt telewizyjny Ekstraligi. Złote czasy czarnego sportu
Inne sporty
Kajakarze walczą o igrzyska w Paryżu. Została ostatnia szansa
SPORT I POLITYKA
Andrzej Duda i Recep Tayyip Erdogan mają wspólny front. Stambuł wchodzi do gry
Inne sporty
Kolejna kwalifikacja. Reprezentacja Polski na igrzyska rośnie
sport i nauka
Sport to zdrowie? W przypadku rugby naukowcy mają wątpliwości