To starcie elektryzowało kibiców w całych Stanach, bo naprzeciwko siebie stawali dwaj najlepsi obecnie rozgrywający: najbardziej utytułowany w historii quarterback 43-letni Tom Brady, który organizuje grę Buccaneers i wschodząca gwiazda 25-letni Patrick Mahomes, który już po kilku latach występów w NFL poprowadził Chiefs w zeszłym roku do pierwszego mistrzostwa.
Bronią Chiefs przez cały sezon była formacja ataku, która pozwalała Mahomesowi wykorzystać umiejętności, ale przed najważniejszym meczem wypadło z niej trzech bardzo ważnych zawodników, w tym jak się wydawało niezniszczalny Mitchell Schwartz, który nie opuścił żadnego meczu od dziewięciu lat.
Te braki było widać od początku spotkania. Zawodnicy Chiefs nie potrafili ochronić swojego quarterbacka, który niemal w każdej akcji musiał się cofać o kilka kroków i podawać pod presją – kilka razy rzucał piłkę do kolegów, padając na boisko. Nic dziwnego, że Travis Kelce czy Tyreek Hill (przydomek „Gepard”) mieli problemy ze złapaniem podań i zdobywaniem terenu. Chiefs w trakcie całego LV Super Bowl nie zaliczyli ani jednego przyłożenia, a jedyne punkty zdobyli po kopnięciach.
Po drugiej stronie boiska trwał popis starego mistrza, który nie chce schodzić ze sceny. Brady jednak nie zaczął dobrze meczu, jego pierwsze podania nie były dobre i wydawało się, że obrona Chiefs uprzykrzy mu życie. To było tylko wrażenie. Brady po kilku minutach zaczął uruchamiać swoje armaty: Leonarda Fournette'a, Mike'a Evansa, Antonio Browna. Prawdziwe mistrzostwo pokazał jednak w duecie z Robem Gronkowskim, z którym znają się jeszcze z New England Patriots. To właśnie ten drugi zdobył pierwsze przyłożenie po doskonałym podaniu od swojego rozgrywającego.