Arcymistrz Anatolij Karpow radzi

Były mistrz świata Anatolij Karpow odwiedził Polskę, by zagrać w dwóch symultanach, być gwiazdą festiwalu w Ustroniu i przypomnieć, jak wielkim szachistą był.

Aktualizacja: 26.08.2020 12:13 Publikacja: 26.08.2020 12:07

Arcymistrz Anatolij Karpow radzi

Foto: Michał Kanarkiewicz, materiały prasowe

Ma 69 lat, jak sam twierdzi – krzepkie zdrowie oraz wciąż niezachwianą pewność siebie arcymistrza w starym stylu. Największą sławę przyniosły mu głośne mecze o mistrzostwo świata z Wiktorem Korcznojem i Garrim Kasparowem, także ten, w którym tytuł zdobył bez walki z Bobbym Fischerem. Wszystkie postrzegano wtedy jako symboliczne starcia dwóch przeciwnych systemów politycznych.
Po latach ta etykieta nieco wyblakła, także dlatego, że kiedyś radziecki, dziś rosyjski arcymistrz świetnie odnalazł się w nowych warunkach ustrojowych i z talentem przystosował do zmian w świecie. W nowej Polsce bywał już kilka razy, w roli szachowego promotora, mentora lub VIP-a, którego osiągnięcia zasługują na odpowiedni szacunek.

Tym razem przyjechał najpierw na trzy dni do Ustronia, by tam, jako gość specjalny, uroczyście otworzyć festiwal „Szachy łączą pokolenia”, spotkać się z polskimi szachistami w każdym wieku, zagrać symultanę i promować dyscyplinę. Potem spotkał się z dziennikarzami w Warszawie.

Nietrudno było zauważyć, że jest w formie. Ze swadą i rutyną odpowiadał na pytania o wzorce szachowe (José Raúl Capablanca i Michaił Botwinnik), sporty uzupełniające (pływanie, tenis i gimnastyka), metody przygotowania do symultan („jest doświadczenie…”), początki kariery i największe sukcesy, także o pierwszy wyjazd zagraniczny (do Trzyńca w Czechach, przez pomyłkę sekretarza federacji 15-latek znalazł się tam w turnieju dla dorosłych).

Z tej ostatniej okazji po 54 latach organizatorzy festiwalu w Ustroniu zorganizowali Anatolijowi Jewgienijewiczowi krótką wyprawę do Trzyńca.

Pytany o bieżące aktywności arcymistrz rzekł, że przede wszystkim zajmuje go edukacja szachowa w szkołach. – W świecie są 32 szkoły szachowe mego imienia. Gdyby nie koronawirus, byłoby ich już 36, bo miałem ostatnio otworzyć cztery kolejne: w Grecji, Tunezji, Bośni i Chorwacji. Gdy tylko wirus minie, otworzę. W Rosji zaś mam swoje szkoły od Kamczatki do Smoleńska i od bieguna północnego do południa Dagestanu – mówił bez fałszywej skromności.

Kiedy naprawdę poczuł w sobie realnego kandydata na mistrza świata? Odrzekł, że dopiero wtedy, gdy tym mistrzem został, ale pierwsze przebłyski, że idzie właściwą drogą poczuł, gdy został najmłodszym arcymistrzem na świecie. – Wtedy jednak nie wiedziałem na pewno, że szachy będą moim jedynym zawodem. Dlatego uczyłem się jeszcze na wydziale ekonomicznym uniwersytetu, nie zerwałem kontaktu z uczelnią i dlatego jestem dziś także profesorem Uniwersytetów w Moskwie i Petersburgu – dodał.  

Wartości, jakie dają szachy dzieciom i dorosłym, w szczególności biznesmenom, wyliczał długo, podkreślając połączenie między szachami i dyscypliną u dzieci oraz liczne analogie planowania strategii, także radzenia sobie w kryzysowych sytuacjach w brutalnym świecie biznesu lub polityki. Pragnących wiedzieć więcej odesłał do książki napisanej z profesorem Sorbony i znającym świat wielkiego biznesu przedsiębiorcą Jeanem-Francem Phelizonem „Szachy i sztuka negocjacji”, przetłumaczonej na francuski, angielski i chiński.
W zasadzie, tak jak kiedyś na szachownicy, miał przygotowaną dobrą odpowiedź na każdy ruch. Pochwalił odnowioną Warszawę i rząd Jerzego Buzka, nakreślił historię rozwoju szachów kobiecych (od Wiery Mienczikowej do Judit Polgar), przypomniał, że z obecnym mistrzem świata Magnusem Carlsenem grał w Oslo, gdy chłopak miał 10 lat i talent dostrzegł.   

Omówił też rozwój szachów polskich od lat 60., przypomniał starych znajomych i nakreślił pomyślną przyszłość dla młodego pokolenia w osobach arcymistrzów Radosława Wojtaszka i Jana-Krzysztofa Dudy. Nie uchylił się od wskazówki, co trzeba zrobić, by arcymistrz Duda został mistrzem świata. – Na tym poziomie musi grać w turniejach kołowych ze wszystkim najsilniejszymi. Wiem, że takich turniejów w Polsce nie ma. W świecie też ich niewiele, największe są w Wijk aan Zee, Dortmundzie i mój, na Syberii  – rzekł. W tej sytuacji przedstawiciel PZSzach musiał dodać, że od lat związek pracuje nad organizacją takiego turnieju, by z porady arcymistrza skorzystać. Może w Ustroniu.

Ma 69 lat, jak sam twierdzi – krzepkie zdrowie oraz wciąż niezachwianą pewność siebie arcymistrza w starym stylu. Największą sławę przyniosły mu głośne mecze o mistrzostwo świata z Wiktorem Korcznojem i Garrim Kasparowem, także ten, w którym tytuł zdobył bez walki z Bobbym Fischerem. Wszystkie postrzegano wtedy jako symboliczne starcia dwóch przeciwnych systemów politycznych.
Po latach ta etykieta nieco wyblakła, także dlatego, że kiedyś radziecki, dziś rosyjski arcymistrz świetnie odnalazł się w nowych warunkach ustrojowych i z talentem przystosował do zmian w świecie. W nowej Polsce bywał już kilka razy, w roli szachowego promotora, mentora lub VIP-a, którego osiągnięcia zasługują na odpowiedni szacunek.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika