Brydż to najbardziej prestiżowa gra logiczna uprawiana za pomocą kart (brydżyści nie cierpią, gdy mówi się, że to po prostu gra w karty). Jej sportowa odmiana polega z grubsza na tym, że element szczęścia jest praktycznie wyeliminowany. Gracze poszczególnych drużyn dysponują w każdym rozdaniu identycznymi kartami i fakt, czy są one „mocne”, czy „słabe”, nie odgrywa żadnej roli. Taki brydż jest jak szachy grane w cztery osoby. Jedno rozdanie trwa około 10 minut, a potem zaczyna się rozdanie następne. 

Polski mistrzowski team tworzyły trzy pary: Michał Nowosadzki – Jacek Kalita (powtórzyli sukces sprzed czterech lat z Indii), Krzysztof Buras – Grzegorz Narkiewicz oraz Bartosz Chmurski – Piotr Tuczyński. Czterej pierwsi to zawodowi brydżyści – grając na najwyższym poziomie, można zarobić spore pieniądze w sponsorowanych teamach, głównie w USA, w Monako i w… Chinach. Skąd nagle Chińczycy i brydż? Michał Nowosadzki: – Powiedzmy, że to przykaz z góry. Deng Xiaoping był miłośnikiem brydża, kazał grać, to i grają. To oczywiście żartobliwy skrót myślowy, ale coś jest na rzeczy. A poważniej – Chińczycy myślą praktycznie, wyciągają wnioski z faktu, że brydż jest świetną szkołą kreatywnego myślenia. I wprowadzają szeroko zakrojony program nauki brydża w szkołach (w Polsce też ma to miejsce, głównie w Krakowie – przyp.red.). Zawody juniorskie, nawet te w Europie, coraz częściej wyglądają tak, że zdecydowana większość uczestników to Chińczycy. Ilość powoli przechodzi w jakość i myślę, że za 15–20 lat mogą zacząć dominować w naszej dyscyplinie.

Polacy rozgromili w Wuhan Chińczyków w ćwierćfinale. W półfinale w wielkim stylu wygrali z Amerykanami, w których składzie grała uznawana od paru lat za najlepszą na świecie para Eric Rodwell – Jeff Meckstroth, a w finale pokonali Holandię.

W Polsce na co dzień sportowo gra w brydża ok. 7 tysięcy osób,  to członkowie Polskiego Związku Brydża Sportowego. Dziesiątki tysięcy gra towarzysko. Brydż powoli odzyskuje w Polsce swój oczywisty przed wojną - i mniej więcej do końca lat 70. - status ekskluzywnej rozrywki. W dużej mierze dzięki zunifikowanym programom dla młodzieży oraz dla osób w sile wieku: Brydż 60+. Polski pomysł aktywizowania seniorów poprzez szlachetną odmianę gry w karty podbija świat. Dlaczego? Michał Nowosadzki tłumaczy to prosto: – Grając w brydża, możesz zyskać znajomych w całej Polsce i na całym świecie, i dodatkowo do późnej starości pamiętać, kim są i gdzie mieszkają.

Autor jest redaktorem naczelnym magazynu „Świat Brydża”