Rozegrałem bieg dobrze taktycznie, choć kilka małych błędów popełniłem. Od 20 do 30 km było trochę za mocne tempo i dałem się ponieść, później za to zapłaciłem. Jestem jednak doświadczony i wiedziałem, że sobie poradzę, że będę w stanie zwalczyć kryzysy, które powstały na skutek wysokiego tempa. Dobiegłem do mety spokojnie. W końcówce miałem dużą przewagę nad drugim zawodnikiem. Nie niepokoiłem się.
Nie pobił pan wynoszącego 8 godzin i 51 minut rekordu trasy. Miał pan wynik 9:03. Nie czuje pan z tego powodu lekkiego rozczarowania?
Rekord chodził mi po głowie, myślałem, by pobiec szybciej. Nie było to jednak priorytetem. Cieszy mnie samo zwycięstwo. Wynikowo też zrobiłem bardzo duży postęp. Poprawiłem się w porównaniu z zeszłym rokiem o 20 minut. Na takim poziomie jest to bardzo satysfakcjonujące. Sądzę, że jeszcze nieraz będę miał okazję tu pobiegać. Mam czas, żeby się poprawić. Rekord poczeka, ale kiedyś padnie.
Gdzie znajduje się Bieg 7 Dolin w pańskiej hierarchii biegów górskich?
Nie pochodzę z Krynicy, ale ze Skołoszyna koło Jasła. Mieszkam jednak tutaj. Z tego względu ten bieg jest dla mnie ogromnie ważny. Biegam na tych ścieżkach, znam dokładnie całą trasę na pamięć, mógłbym ją przebiec bez oznaczeń. Miło mi pokazać się kibicom w tym rejonie. Cieszę się, że mogę Krynicę i okolice promować swoim zwycięstwem.
Jaki cel stawia sobie pan teraz?