Dokładna liczba uczestników z zagranicy szacowana jest na 1100. Międzynarodowy maraton w Pjongjangu przyciągnął chętnych z 49 krajów.

Choć ONZ nałożył na Koreę Północną kolejne sankcje, a reżim nie ustaje w wysyłaniu militarnych gróźb na prawo i lewo, biegaczom to nie przeszkadza. Do wzięcia jest główna nagroda Mangyongdae - nazwa pochodzi od jednej z dzielnic Pjongjangu, miejsca w którym miał urodzić się założyciel kraju Kim Ir Sen.

Pierwszy taki bieg w Korei Północnej odbył się w 1981 roku, dla upamiętnienia 69. urodzin Wiecznego Prezydenta. Od 2000 roku mogą w nim uczestniczyć cudzoziemcy. W ubiegłym wieku w maratonie mogli biec jedynie przedstawiciele bratnich, socjalistycznych narodów. 

W ubiegłym roku północnokoreańska agencja informacja Yonhap twierdziła, że chętnych do udziału w maratonie było o połowę mniej niż obecnie - potwierdzono 650 biegaczy z 30 krajów. Impreza miała być wówczas pierwotnie zamknięta dla cudzoziemców, ponieważ bano się wirusa eboli, który zbierał żniwo na świecie.

Do udziału w maratonie Pjongjang zachęcał przez zagraniczne biura turystyczne. Poza przyjezdnymi w biegu ma także wziąć udział co najmniej 700 Koreańczyków z Północy. Na liście krajów, z których będą pochodzić biegacze, znajduje się także i Polska.