Nasze pary nie mogły odpalić w lepszym momencie, niż niespełna pół roku przed igrzyskami w Rio. Mało tego, odpaliły właśnie w stolicy Brazylii, gdzie rozegrano pierwszy z tegorocznych turniejów World Tour Grand Slam, czyli najbardziej prestiżowego cyklu plażowego. Pierwsze miejsce na Copacabanie zajęli niespodziewanie Piotr Kantor i Bartosz Łosiak, czwarte miejsce zajęła nasza najbardziej doświadczona para Grzegorz Fijałek - Mariusz Prudel. Dopiero drugi raz polska para wygrała turniej tej rangi. Poprzednio tej sztuki dokonali Fijałek z Prudlem w 2014 r. w Hadze. Dlatego jeśli dodamy do tego drugie miejsce wywalczone w Rio de Janeiro przez Kingę Kołosińską i Monikę Brzostek, możemy mówić o świetnym początku roku olimpijskiego.
- Już od dawna mówiło się, że Kantor i Łosiak to najbardziej obiecująca ze wszystkich polskich par plażowych. Sukces w Rio był może niespodziewany, ale po cichu liczyliśmy na dobre miejsce. Jeszcze przed pierwszym turniejem w Iranie chłopcy zajmowali w rankingu olimpijskim 16. miejsce, teraz są już na 9. Ich głównym celem jest oczywiście udział w igrzyskach olimpijskich - mówi Sebastian Gaszek, menedżer obu naszych najlepszych męskich par.
I wygląda na to, że tylko kataklizm może sprawić, żeby na igrzyska nie pojechały wszystkie trzy wymienione wyżej pary. Zarówno wśród mężczyzn jak i kobiet kwalifikację olimpijską otrzyma piętnaście najlepszych par z rankingu olimpijskiego (ale maksymalnie po dwie z jednego kraju). Oprócz klasyfikowanych wysoko Kantora i Łosiaka, 7. miejsce zajmują obecnie Fijałek i Prudel, a wśród pań dziewiąte są Kołosińska i Brzostek. Nasi reprezentanci biletów do Rio na sto procent pewni będą jednak dopiero w połowie czerwca, po zakończeniu najważniejszych turniejów.
Cztery lata temu w Londynie, kiedy polska siatkówka plażowa debiutowała na igrzyskach, wystąpili w igrzyskach tylko Fijałek i Prudel. Zawodnicy przecierali olimpijski szlak, a przeciętny kibic znad Wisły dopiero tak naprawdę uczył się siatkówki na piasku. Polacy zajęli wówczas 5. miejsce, stając się jednak przy okazji ulubieńcami kibiców. Teraz polska plażówka jest w zupełnie innym miejscu, w końcu pojawiła się realna szansa na pierwszy w historii medal tej dyscyplina dla Polski.
Dla Fijałka i Prudla brazylijskie igrzyska są być może największą szansą na olimpijski medal w karierze. W 2020 r. w Tokio będą mieli już 33 i 34 lata, wtedy o sukces może być już znacznie trudniej.