Korespondencja z Tokio
Podopieczni Vitala Heynena od 2018 roku stają na podium wszędzie, gdzie się zjawią. Nasi siatkarze przywozili za jego kadencji medale z mistrzostw świata, mistrzostw Europy i Ligi Narodów, ale prawdopodobnie każdy z nich oddałby je wszystkie za jeden laur – olimpijski. Cztery ostatnie występy Polaków na igrzyskach kończyły się bowiem porażką.
Turniej olimpijski to wydarzenie specyficzne, kluczowe znaczenie ma jeden mecz – ćwierćfinał. Zwycięstwo w nim to medal na wyciągnięcie ręki – porażka to klęska. Właśnie w ćwierćfinale naszych siatkarzy eliminowali Brazylijczycy (2004), Włosi (2008), Rosjanie (2012) i Amerykanie (2016). Wszystko, co dzieje się wcześniej, jest rozgrzewką.
Oczekiwaliśmy podczas pierwszego meczu z Irańczykami demonstracji mocy, a zobaczyliśmy drużynę niepewną i porażkę 2:3. Brakowało bloków, asów i skuteczności. Były za to chęci, skoro Bartosz Kurek staranował kamerzystę, a Fabian Drzyzga przeskakiwał ławki, goniąc za piłkami nie do uratowania. Polacy grali jak mistrzowie ducha, a nie jak mistrzowie świata.
To oczywiście znaczy niewiele, bo pięć lat temu w Rio droga Brazylijczyków do mistrzostwa wiodła przez mecz o życie. Podopieczni Bernardo Rezende na koniec fazy grupowej pokonali Francuzów, a porażka oznaczałaby dla nich pożegnanie z turniejem.