Igrzyska olimpijskie bez wielkiego splendoru

Japończycy zapowiedzieli, że okroją i uproszczą przyszłoroczne igrzyska. Kandydat na gubernatora Tokio obiecuje ich odwołanie.

Aktualizacja: 15.06.2020 23:08 Publikacja: 15.06.2020 19:07

Igrzyska olimpijskie bez wielkiego splendoru

Foto: AFP

Dziś pewne jest tylko jedno: impreza rozpocznie się za rok, 23 lipca, albo nie będzie jej w ogóle. Kolejne przełożenie nie wchodzi w grę, co potwierdza przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach. Wszystko inne, co dotyczy najważniejszej sportowej imprezy czterolecia, pozostaje niewiadomą.

– Sytuacja, w której się znaleźliśmy, wymaga kompromisów i poświęceń. Chcemy maksymalnie ograniczyć koszty i jednocześnie utrzymać ducha igrzysk oraz jakość sportowej rywalizacji. Przyjrzymy się każdemu aspektowi imprezy, tematy tabu nie istnieją – zapewnia Bach.

Wydawałoby się, że 13 miesięcy, które pozostały do nowego terminu zawodów, to dużo czasu. Wyzwanie jest jednak ogromne, a sytuacja zdrowotna na świecie – niepewna. Nie brakuje głosów, że nawet w przypadku wynalezienia szczepionki igrzyska w pełnym wymiarze przeprowadzić będzie trudno.

– Wysiłek, który nas czeka, jest monumentalny – przyznaje Christophe Dubi, odpowiedzialny w MKOl za tokijską imprezę.

Tego, czy do igrzysk w ogóle dojdzie, dowiemy się wiosną. Taki termin dla decyzji o przeprowadzeniu zawodów wyznaczył wiceprzewodniczący komitetu organizacyjnego Toshiaki Endo, odpowiadając na słowa członka MKOl Johna Coatesa, według którego kluczowa dla losów imprezy będzie sytuacja zdrowotna na świecie pod koniec października.

– Trwający kryzys nauczył nas jednej rzeczy: sytuacja zmienia się z dnia na dzień. Dziś nie ustalamy więc żadnych dat. Chcemy igrzysk w środowisku bezpiecznym dla wszystkich uczestników, a w naszych działaniach bazujemy na rekomendacjach Światowej Organizacji Zdrowia – twierdzi Bach.

Szef komitetu organizacyjnego Toshiro Muto uspokaja, że o odwołaniu imprezy mowy w ogóle nie było i w najbliższym czasie nie będzie. – Rozmowy bazujące na spekulacjach są niewłaściwe. Absolutnie nie rozważamy anulowania igrzysk – zapewnia. Rozważana jest natomiast zmiana formatu, aby ograniczyć koszty oraz dostosować je do obecnej sytuacji.

Dziennikarze „Yomiuri Shimbun" ujawnili, że organizatorzy analizują możliwość „uproszczenia" imprezy poprzez zmniejszenie liczby widzów oraz ograniczenie przemieszczania się dla mieszkańców wioski olimpijskiej.

– Organizacja igrzysk będzie wymagała empatii oraz zrozumienia mieszkańców Tokio oraz Japończyków. Musimy zracjonalizować wszystko, co da się zracjonalizować, i uprościć wszystko, co wymaga uproszczenia – wyjaśnia gubernator Tokio Yuriko Koike, która za miesiąc stanie do walki o reelekcję. Jej rywal, były aktor Taro Yamamoto zapowiada, że jeśli wygra, odwołanie igrzysk będzie jego priorytetem. Szanse na sukces ma jednak niewielkie.

– Analizujemy ponad 200 obszarów, w których można wprowadzić uproszczenia. Na pewno będzie inaczej, bez wielkiego splendoru – wyjaśnia Muto. – Przyjrzymy się wszystkiemu, zwracając szczególną uwagę na elementy, które przy okazji poprzednich igrzysk były przeszacowane – dodaje Dubi.

Możliwe, że organizacja igrzysk będzie wymagała międzynarodowego porozumienia dotyczącego przemieszczania się sportowców oraz fanów. Dziś obcokrajowcy ze 111 państw mają zakaz wjazdu do Japonii. – Podstawą do przeprowadzenia zawodów jest to, aby ludzie mogli do nas przyjechać – nie kryje Koike w rozmowie z „Financial Times".

Igrzysk bez kibiców Japończycy sobie nie wyobrażają. – Widzowie są bardzo ważni, pracujemy nad tym – potwierdza Muto. Bach dodaje: – Duch olimpizmu opiera się na jednoczeniu fanów, a wyjątkowość igrzysk polega na tym, że gromadzą one w jednym miejscu, na tym samym stadionie, ludzi ze wszystkich zakątków świata.

Nie wiadomo, ile gospodarze zapłacą za przełożenie imprezy. MKOl zadeklarował pomoc w wysokości 650 mln dolarów, ale według nieoficjalnych szacunków zmiana terminu igrzysk może kosztować nawet blisko dziesięć razy więcej. Szef komitetu organizacyjnego na pytania dziennikarzy dotyczące zmian w budżecie odpowiadać nie chciał.

Dziś pewne jest tylko jedno: impreza rozpocznie się za rok, 23 lipca, albo nie będzie jej w ogóle. Kolejne przełożenie nie wchodzi w grę, co potwierdza przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach. Wszystko inne, co dotyczy najważniejszej sportowej imprezy czterolecia, pozostaje niewiadomą.

– Sytuacja, w której się znaleźliśmy, wymaga kompromisów i poświęceń. Chcemy maksymalnie ograniczyć koszty i jednocześnie utrzymać ducha igrzysk oraz jakość sportowej rywalizacji. Przyjrzymy się każdemu aspektowi imprezy, tematy tabu nie istnieją – zapewnia Bach.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała
Inne sporty
Przygotowania Polski do igrzysk w Paryżu. Cztery duże szanse na złoto
Inne sporty
Kłopoty z finansowaniem żużla. Państwowa licytacja o Zmarzlika