Upływający czas wcale nie gasi społecznego sceptycyzmu, raczej go rozbudza. Dziś nawet czterech na pięciu Japończyków chce kolejnego przełożenia lub odwołania igrzysk, przeciwko zawodom protestują lekarze, a szef elektronicznego giganta Rakuten Hiroshi Mikitani w rozmowie z CNN nazywa plan organizacji imprezy misją samobójczą.

Sztafeta z ogniem olimpijskim przemierza kraj, ale w wielu prefekturach biegacze wydeptują ulice w ciszy, bez udziału publiczności. Ogień w Hiroszimie miał ponieść 104-letni Shoji Tomihisa, czyli jeden z ocalałych po wybuchu bomby atomowej, ale zrezygnował. – Boję się, że koronawirus mnie dopadnie – wyjaśnił.

Tenisiści Rafael Nadal i Roger Federer wahają się, czy w dobie pandemii warto lecieć do Japonii. Wcześniej wątpliwości w sprawie organizacji imprezy wyrazili Naomi Osaka i Kei Nishikori.

Szef MKOl Thomas Bach podkreśla, że trzy czwarte olimpijczyków jest lub będzie zaszczepionych, choć niechętnych do przyjęcia preparatu nie brakuje nawet wśród polskich sportowców. Szczepień przed igrzyskami nie planują np. oszczepnik Marcin Krukowski czy kulomiot Michał Haratyk.

Bach obiecuje, że MKOl pomoże w zorganizowaniu dodatkowego personelu medycznego niezbędnego do przeprowadzenia igrzysk. Chodzi o 200 lekarzy i 500 pielęgniarek. Sam przyleci do Tokio 12 lipca, żeby z bliska przyglądać się przygotowaniom do zaplanowanego na 23 lipca startu imprezy.