Hakerzy zbierali dane, tworzyli fałszywe strony internetowe i badali zabezpieczenia. Ich celem byli organizatorzy, sponsorzy oraz służby odpowiedzialne za logistykę. Ta ostatnia podczas imprezy z udziałem 20 tys. uczestników jest kluczowa. Akcję przerwało przełożenie igrzysk na kolejny rok.
Brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab potępił akcję i nazwał ją „cyniczną”.
– Monitorujemy różne typy potencjalnych cyberataków, ale jak dotąd nic nie wpłynęło istotnie na nasze działania – uspokaja oficer prasowy komitetu organizacyjnego Masa Takaya, ale rzecznik japońskiego rządu Katsunobu Kato przestrzega: – Nie możemy przymykać oka na ataki zagrażające demokracji.
Amerykanie twierdzą, że Rosjanie pierwszą próbę zakłócenia olimpijskiego spokoju podjęli dwa i pół roku temu, przed zimowymi igrzyskami w Pjongczangu. Agenci GRU chcieli sparaliżować system dystrybucji biletów oraz sieć internetową, podszywając się pod hakerów z Chin i Korei Północnej. Nieskutecznie.
Ci sami agenci – sześciu Rosjan w wieku od 27 do 35 lat – byli zamieszani w próbę zakłócenia francuskich wyborów w 2017 roku oraz atak na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Prokurator generalny USA John Demers oskarżył ich m.in. o spisek mający na celu oszustwa elektroniczne, niszczenie komputerów oraz kradzież tożsamości.