Blef bywa groźniejszą bronią niż sto armat. Dowodzi tego historia tzw. dział kwakrów, które do dzisiaj są symbolem skutecznej dezinformacji wojennej. Obserwowane z daleka, budziły w przeciwniku bojaźń. W 1862 r. generał unionistów George McClellan w czasie ofensywy nazywanej Peninsula Campaign skierował swe siły na twierdzę Centreville w stanie Wirginia. W mieście było niewiele wojsk konfederackich, ale obrońcy wpadli na pomysł, żeby umieścić kłody imitujące mocno ufortyfikowany pierścień obrony. Zwiadowcy wojsk Unii dali się nabrać i przekazali McClellanowi wiadomość, że fort jest naszpikowany działami. Generał postanowił poczekać na wsparcie i wstrzymać się z atakiem. Obrońcy wykorzystali ten czas na spokojne wycofanie się w kierunku rzeki Rappahannock we wschodniej Wirginii. Ten podstęp przeszedł do historii pod nieco ironiczną nazwą armaty kwakrów (Quaker gun). Religijne Towarzystwo Przyjaciół, którego członków nazywano kwakrami, powstało w połowie XVII wieku w Anglii. Była to wspólnota ekstremalnych pacyfistów. W Anglii byli prześladowani. Z kolei w Ameryce, gdzie mieli nadzieję znaleźć spokój, wierni swemu pokojowemu posłannictwu nie przyłączyli się do walk o niepodległość kolonii, budząc pogardę wśród amerykańskich patriotów. Armaty kwakrów były więc oszustwem, które okazało się skuteczniejsze od prawdziwych dział.
Innym ciekawym przykładem zastosowania podstępu psychologicznego w czasie wojny secesyjnej było oblężenie miasta Corinth w stanie Missisipi, gdzie stacjonowały wojska konfederackie pod dowództwem gen. Pierre'a Gustave'a Toutanta Beauregarda, który zdając sobie sprawę z miażdżącej przewagi wojsk Północy, zdecydował się na odwrót 29 maja 1862 r. To była niezwykła noc. Na przygotowanych do obrony pozycjach ustawiono drewniane działa kwakrów. W obozie robiono sztuczny tumult, by zwiadowcy wojsk Unii mieli wrażenie, że w mieście stacjonują znacznie większe siły. Płonęły ogniska, bito w bębny i wznoszono okrzyki radości na widok przyjeżdżających pociągów, w których rzekomo znajdowały się amunicja i prowiant. W rzeczywistości pociągi przyjeżdżały puste, a wszystko to było zasłoną dymną dla wycofujących się pod osłoną nocy konfederatów. To zdeprymowało unionistów. Kiedy następnego dnia ich patrole ostrożnie wkroczyły do pustego Corinth, zastały jedynie ludność cywilną.
Włóczęga, który uratował Sardynię
30 kwietnia 1943 r. na hiszpańskim wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego w pobliżu miasta Huelva w Andaluzji rybak o nazwisku Jose Maria wyłowił dryfujące zwłoki mężczyzny. Na podstawie znalezionych przy topielcu dokumentów policja ustaliła, że są ciało majora Williama Martina, oficera sztabu generalnego brytyjskich sił zbrojnych. Hiszpanie nie domyślali się, że cała historia została spreparowana przez brytyjski kontrwywiad (MI5) w ramach akcji dezinformacyjnej „Mincemeat" (część operacji „Barclay"). Dowodzący specjalną sekcją Komitetu XX kmdr por. Ewen Montagu zaplanował podstęp w ten sposób, aby był on najbardziej wiarygodny w oczach Niemców. Zwłoki rzekomego oficera były w rzeczywistości rozkładającym się ciałem walijskiego włóczęgi, niejakiego Glyndwr Michaela, który zmarł w wieku 34 lat po zjedzeniu trutki na szczury. W najściślejszej tajemnicy stworzono fałszywą tożsamość Williama Martina, nie pomijając najdrobniejszych szczegółów, takich jak bielizna wojskowa, zdjęcia rodzinne w kieszeni itp. Topielec miał przy sobie teczkę z tajnymi dokumentami sztabowymi. Znajdowały się w nich plany inwazji aliantów na Grecję i Sardynię. Zwłoki rzekomego Martina wyrzucono w okolicy Huelvy z pokładu okrętu podwodnego HMS „Seraph". Podstęp się udał, gdyż kontrwywiad hiszpański już 8 maja przekazał te „tajne dokumenty" oficerowi Abwehry w Madrycie Adolfowi Claussowi. Naczelne dowództwo Wehrmachtu uwierzyło w plany koalicjantów. W rzeczywistości atak wojsk koalicji skierowany był na Sycylię i przeszedł do historii jako operacja „Husky". Konsekwencją tej mistyfikacji było bezowocne pospieszne umacnianie przez Niemców obrony Grecji i Sardynii. Odbywało się to m.in. kosztem zaopatrzenia frontu wschodniego przed bitwą na Łuku Kurskim. I tak bezdomny włóczęga, który nigdy nie wąchał prochu, po śmierci przysłużył się ojczyźnie. Pochowano go w Huelvie jako Williama Martina z pełnymi honorami wojskowymi. W 1998 r. rząd brytyjski zdecydował się odtajnić dokumenty dotyczące operacji „Mincemeat", która przyspieszyła zwycięstwo nad III Rzeszą.
Dmuchane czołgi pod Edynburgiem
Lądowanie aliantów w Normandii 6 czerwca 1944 r. także zostało poprzedzone akcją dezinformacyjną (o kryptonimie „Fortitude"). Była ona główną częścią operacji „Bodyguard", która miała przekonać dowództwo armii niemieckiej, że desant w Europie może się odbyć w dwóch miejscach tego samego dnia. W ramach tej akcji stworzono pod Edynburgiem i w południowej Anglii dwa ośrodki nieistniejących armii – Fortitude North i Fortitude South. Pierwszy miał przekonać Niemców, że lądowanie aliantów odbędzie się na słabo umocnionych wybrzeżach Norwegii, a drugi stwarzał iluzję, że inwazja nadejdzie od strony Calais. Pod gołym niebem w miejscu widocznym dla niemieckich samolotów zwiadowczych ustawiono dziesiątki nadmuchiwanych barek desantowych, samolotów i czołgów. Na zdjęciach lotniczych Niemcy ujrzeli groźnie wyglądający sprzęt wojskowy, który w rzeczywistości były XX-wieczną wersją dział kwakrów.
Alianci nieustannie nadawali komunikaty dla nieistniejących jednostek wojskowych. Kanałami dyplomatycznymi przez neutralne kraje przesyłano do III Rzeszy pochodzące z rzekomego przecieku informacje o siłach inwazyjnych gotowych uderzyć na Norwegię i Calais. Brytyjski kontrwywiad wojskowy uruchomił podwójnych agentów, wśród których byli Juan Pujola Garcia (ps. Garbo), Polak Roman Czerniawski (ps. Brutus) i jugosłowiański prawnik Dusan Popow (ps. Tricycle).