Białoruska lista katyńska. Odpowiedź zna Moskwa

W archiwach specsłużb w Mińsku nie ma tzw. białoruskiej listy katyńskiej – twierdzi szef dyplomacji Białorusi.

Aktualizacja: 20.10.2016 07:45 Publikacja: 19.10.2016 19:22

Białoruska lista katyńska. Odpowiedź zna Moskwa

Foto: Rzeczpospolita

– Co do listy katyńskiej, to na polecenie prezydenta Łukaszenki dwa razy przejrzeliśmy nasze archiwa, w tym archiwa służb specjalnych. I takiej listy tam nie ma. Stalinowska NKWD nie przekazywała podobnych dokumentów władzom regionalnym. Być może znajdują się w centralnym archiwum w Moskwie – powiedział „Rzeczpospolitej" minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej.

Pytany o to, czy w Kuropatach pod Mińskiem, gdzie w latach 80. odnaleziono masowe groby ofiar zbrodni stalinowskich, zostanie zbudowany cmentarz wojenny, stwierdził: – Mimo wielu badań nie możemy powiedzieć, że jest to miejsce, gdzie spoczywają polscy żołnierze. Może są tam prochy pojedynczych polskich obywateli, ale na tym etapie budowa polskiego cmentarza nie jest możliwa.

Chociaż kopie

Stwierdzenia te zdumiały historyków i śledczych, tym bardziej że Białorusini deklarują nowe otwarcie w stosunkach z Polską.

Zdaniem prokuratora Marcina Gołębiewicza, szefa pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN, w mińskich archiwach powinna się znajdować tzw. białoruska lista ofiar zbrodni katyńskiej. Jeżeli nie oryginalna, to chociaż kopia.

– Przypuszczamy tak na zasadzie analogii. Tak zwana lista ukraińska, dotycząca Bykowni, znajdowała się przecież w archiwum KGB w Kijowie – przekonuje. Władze regionalne sowieckich służb dysponowały takimi danymi. Marcin Gołębiewicz przypomina, że jego pion (od kilku lat prowadzi śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej) występował do władz białoruskich w tej sprawie. – Odmówiono nam odpowiedzi na nasz wniosek, tłumaczono to względami bezpieczeństwa państwa – dodaje śledczy. Jego zdaniem dotarcie do tzw. białoruskiej listy katyńskiej jest niezwykle ważne dla ustalenia pokrzywdzonych w tej zbrodni.

Prokurator Gołębiewicz uważa, że jeżeli nawet dokumenty dotyczące zabójstwa Polaków wiosną 1940 r. zostały zniszczone np. w czasie wojny, to mogą istnieć inne dokumenty, na podstawie których można odtworzyć nazwiska ofiar. – Wiemy o 3870 osobach aresztowanych na terenie Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Ludzie ci zostali przewiezieni do więzienia w Mińsku. Nie wiemy, co się z nimi potem stało, nie znamy też ich nazwisk. Przypuszczamy, że zostali zabici, a ich zwłoki zakopane w Kuropatach – opisuje prokurator Gołębiewicz.

Polacy w Kuropatach

Nasi historycy podważają też stwierdzenia białoruskiego dyplomaty o Kuropatach.

Doktor Sławomir Kalbarczyk, naczelnik Wydziału Badań Naukowych IPN, przypomina, że w czasie prac ekshumacyjnych prowadzonych w tym miejscu znaleziono artefakty wskazujące na to, że należały do obywateli polskich.

– W tamtych czasach rzeczy te nie były importowane do ZSRR – przypomina dr Kalbarczyk. W dołach śmierci znaleziono m.in. resztki odzieży i obuwia produkcji polskiej, grzebień męski, na którym znajdowały się napisy w języku polskim „Ciężkie chwile więźnia. Mińsk 25.04.1940.", medaliki, a także emaliowany kubek z napisem na denku „Warszawa".

– Niestety, nie zostały odnalezione rzeczy pozwalające na identyfikację ofiar, np. dokumenty – dodaje dr Kalbarczyk.

Nie ma on wątpliwości, że powinniśmy rozmawiać ze stroną białoruską na temat tej zbrodni. – Kuropaty powinny być traktowane jako miejsce, gdzie pochowano polskich obywateli – dodaje przedstawiciel IPN.

W naszej historiografii Kuropaty wymienia się obok Bykowni, Katynia, Miednoje i Charkowa, jako miejsca gdzie zakopywano ciała zamordowanych przedstawicieli polskiej inteligencji, ziemiaństwa, funkcjonariuszy policji oraz żołnierzy. Masowe zabójstwa dokonywane były na rozkaz Stalina wiosną 1940 r. Być może w Kuropatach są też szczątki ofiar tzw. operacji polskiej NKWD z lat 30., czyli przesiedlania Polaków, którzy po zawarciu układu ryskiego znaleźli się na terenie sowieckiej Białorusi i Ukrainy. Historycy szacują, że zginęło wówczas ok. 100 tys. Polaków.

Prokurator Gołębiewicz przypomina, że najważniejsze dokumenty dotyczące zbrodni katyńskiej ciągle znajdują się w Rosji i nie są udostępniane polskim naukowcom oraz śledczym. Ostatnia partia materiałów z rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej trafiła z Rosji do Polski w 2011 r. Rosja zwleka z przekazaniem 35 tomów kopii akt swojego śledztwa.

– Co do listy katyńskiej, to na polecenie prezydenta Łukaszenki dwa razy przejrzeliśmy nasze archiwa, w tym archiwa służb specjalnych. I takiej listy tam nie ma. Stalinowska NKWD nie przekazywała podobnych dokumentów władzom regionalnym. Być może znajdują się w centralnym archiwum w Moskwie – powiedział „Rzeczpospolitej" minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej.

Pytany o to, czy w Kuropatach pod Mińskiem, gdzie w latach 80. odnaleziono masowe groby ofiar zbrodni stalinowskich, zostanie zbudowany cmentarz wojenny, stwierdził: – Mimo wielu badań nie możemy powiedzieć, że jest to miejsce, gdzie spoczywają polscy żołnierze. Może są tam prochy pojedynczych polskich obywateli, ale na tym etapie budowa polskiego cmentarza nie jest możliwa.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Tortury i ludobójstwo. Okrutne zbrodnie Pol Pota w Kambodży
Historia
Kobieta, która została królem Polski. Jaka była Jadwiga Andegaweńska?
Historia
Wiceprezydent, który został prezydentem. Harry Truman, część II
Historia
Fale radiowe. Tajemnice eteru, którego nie ma
Historia
Jak Churchill i Patton olali Niemcy