15 października przypada 30. rocznica śmierci Mirosława Dzielskiego, prekursora chrześcijańskiego liberalizmu, opozycjonisty. Na czym polegała specyfika jego myśli?
Mirosław Dzielski nie wyobrażał sobie wolnego społeczeństwa, które nie miałoby religijnej podstawy. Stawiał znak równości między cywilizacją łacińską a zachodnią, ale znacznie częściej używał pierwszego określenia. Za historykiem idei Feliksem Konecznym powtarzał, że cywilizacja jest metodą życia zbiorowego. Nie uważał przesłania liberalizmu za uniwersalne, tylko za szczególnie związane z judeo-chrześcijaństwem, dziedzictwem starożytnej Grecji i Rzymu, czyli naszymi korzeniami.
Z jakim odzewem spotkały się koncepcje Dzielskiego?
Był oryginalnym myślicielem. Słusznie pokazywał, że demokracja nie zawsze prowadzi do wolności, bo może być tak, że rządy większości pozbawiają praw mniejszość. Ale jego koncepcja polityczna jest już kontrowersyjna. Uważał, że w latach 80. energia Polaków i opozycji powinna się skoncentrować na ugodzie z obozem władzy. Istotą kompromisu będzie zachowanie władzy politycznej przez PZPR. W zamian za to władza zaakceptuje reformy o charakterze kapitalistycznym, czyli zrezygnuje z socjalizmu. Twierdził, że Polska jeszcze długo pozostanie w orbicie ZSRR i trzeba formułować realistyczny program jej rozwoju. Zakładał też, że reformy Gorbaczowa pójdą w stronę modelu chińskiego – uwolnienia gospodarki bez demokratyzacji. Stało się inaczej, bo Gorbaczowowi reformy gospodarcze się nie udały, ale rozmontował przy tym system polityczny.
Taka wizja poróżniła go z opozycją?