– Naród, który nie buduje zgody, nie ma przed sobą przyszłości – perorował 2 września na rynku w Oławie na Dolnym Śląsku gen. Edward Łańcucki. Wziął udział w uroczystościach z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej. Jak relacjonowały lokalne media, wręczył odznaczenia oficerom w służbie czynnej, w tym generałowi dowodzącemu brygadą z Wrocławia.
Gen. Łańcucki był przedstawiany jako weteran II wojny, jednak to nie jest cała prawda. Jest też oskarżony o sprawstwo kierownicze masakry z Grudnia '70 na Wybrzeżu, gdy według oficjalnych danych zginęło ok. 45 osób, a ponad 1160 zostało rannych.
Łańcucki był wówczas dowódcą 16. Dywizji Pancernej. Zdaniem świadków pod bramą Stoczni Gdańskiej wydał komendę oddania strzału. Wcześniej miał zrugać i zagrozić rozstrzelaniem podwładnemu, który zbyt cicho powtórzył rozkaz żołnierzom.
Dlatego w latach 90. Łańcucki został oskarżony w procesie Grudnia '70. Wyrok skazujący dla dwóch dowódców wojsk pacyfikujących protesty zapadł w 2013 r. Łańcucki, jak wielu innych oskarżonych, uniknął wyroku z uwagi na stan zdrowia.
– Gdyby oskarżeni wyłączeni z procesu zasiadali na ławie, należy domniemywać, że podzieliliby los skazanych – mówił przed rokiem prok. Bogdan Szegda, oskarżyciel w procesie Grudnia. Pisaliśmy wtedy, że choć Łańcucki jest zbyt chory na ławę oskarżonych, pojawia się publicznie.