Cud na Nowolipkach: cud dla wiernych, koszmar dla komunistów

dr Bartosz Kaliski, historyk z Polskiej Akademii Nauk

Publikacja: 06.10.2019 18:46

Cud na Nowolipkach: cud dla wiernych, koszmar dla komunistów

Foto: Fotorzepa Rafał Guz

Dokładnie 60 lat temu, 7 października 1959 r., miejsce miał tzw. cud na Nowolipkach. Na wieży kościoła św. Augustyna na warszawskim Muranowie wierni dostrzegli postać Matki Boskiej.

Pierwsza dostrzegła ją tam 12-letnia dziewczynka. Jeszcze tego samego dnia wieczorem pod kościołem zebrały się tłumy ludzi. Dziwna poświata pojawiała się przez kilka następnych tygodni i przyciągała setki ludzi. Miejscowy proboszcz wydał oświadczenie, że to zjawisko zupełnie naturalne. Kuria podtrzymała to stanowisko, ale to nie pomogło. Doszło do tego, że dziennie przewijało się pod kościołem nawet 20 tys. ludzi, którzy ściągali niekiedy z daleka. Nocowali koło kościoła, śpiewali, modlili się, a nawet liczyli na cudowne uzdrowienie.

Jak reagowały na to komunistyczne władze?

Stalinizm minął, ale księża nadal bali się masowych niekontrolowanych zgromadzeń wiernych, a Służba Bezpieczeństwa i milicja też działały według starych schematów. Wszystkiemu miał być winny kler. Niemniej przez pierwsze dni władza starała się to ignorować. Tłumy były jednak tak duże, że trzeba było wprowadzić specjalną organizację ruchu. Zaktywizowała się milicja, a strażakom kazano pomalować dach wieży. Przyszło też uderzenie propagandowe. W prasie ukazało się kilka artykułów potępiających fanatyzm, ciemnotę, napływ dewotek, średniowieczne przesądy. Pisano o tym, że Związek Radziecki wysyła sputniki w kosmos, a my w Polsce wierzymy w objawienia. W końcu zaczęły się też aresztowania, szczególnie czynnych uczestników mariofanii, ludzi rozsiewających różne pogłoski. Do pierwszych dni listopada zatrzymano 808 osób, posypały się grzywny. Stolica socjalistycznego państwa miała być wolna od tego typu religijności ludowej.

Kościół św. Augustyna w czasie wojny znajdował się na terenie getta i był jednym z niewielu ocalałych budynków. Jest nawet słynne zdjęcie, na którym w morzu gruzów wyróżnia się tylko jego sylwetka.

Z dokumentacji SB wynika, że tylko niektórzy ze zgromadzonych odczytywali to zjawisko jako znak od Boga, znak litości dla narodu żydowskiego – byli wśród nich Żydzi. Jednak te wątki muranowskie niespecjalnie pojawiały się u większości odwiedzających. Przeważali wśród nich raczej sceptycy lub zwykli gapie, ale przychodzili też ludzie autentycznie wierzący w cud. Dopiero w późniejszych interpretacjach ludzie wiązali ten cud z przeszłością dzielnicy, gettem, okresem wojny.

Dokładnie 60 lat temu, 7 października 1959 r., miejsce miał tzw. cud na Nowolipkach. Na wieży kościoła św. Augustyna na warszawskim Muranowie wierni dostrzegli postać Matki Boskiej.

Pierwsza dostrzegła ją tam 12-letnia dziewczynka. Jeszcze tego samego dnia wieczorem pod kościołem zebrały się tłumy ludzi. Dziwna poświata pojawiała się przez kilka następnych tygodni i przyciągała setki ludzi. Miejscowy proboszcz wydał oświadczenie, że to zjawisko zupełnie naturalne. Kuria podtrzymała to stanowisko, ale to nie pomogło. Doszło do tego, że dziennie przewijało się pod kościołem nawet 20 tys. ludzi, którzy ściągali niekiedy z daleka. Nocowali koło kościoła, śpiewali, modlili się, a nawet liczyli na cudowne uzdrowienie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Nie tylko Barents. Słynni holenderscy żeglarze i ich odkrycia
Historia
Jezus – największa zagadka Biblii
Historia
„A więc Bóg nie istnieje”. Dlaczego Kazimierz Łyszczyński został skazany na śmierć
Historia
Tadeusz Sendzimir: polski Edison metalurgii
Historia
Jerozolima. Nowa biografia starego miasta