Między godz. 11 a 13 konna masa Rosjan zagraża lewej flance Eugeniusza, ale Włosi i Bawarzy odrzucają mało dynamiczne ataki. Rajd zawiódł nadzieje Kutuzowa (obaj dowódcy nie dostaną odznaczeń!), ale – powstrzymując atak Eugeniusza – przykuł uwagę Napoleona na prawie dwie godziny i dał czas wojskom Barclaya na przegrupowanie.

Około godz. 14 ks. Eugeniusz rzuca wreszcie na Wielką Redutę włoską gwardię, którą wyprzedzi jednak pchnięta przez Murata ciężka kawaleria, urządzając rzeź obrońców. Rosjanie pozwalają się odepchnąć tylko na 800 m, a dalsze ataki (w tym saskich i polskich kirasjerów oraz ułanów) odbijają się od czworoboków piechoty oraz idącej im z odsieczą kawalerii. Trwa wielki bój na południe i wschód od Wielkiej Reduty. Tymczasem Ney skręca ku Uticy, a Poniatowski wreszcie zdobywa tamtejszy kurhan i obsadza go artylerią.

Po zdobyciu centralnej pozycji Rosjan Napoleon przygląda im się z fleszy i Siemionowskoje. Przesuwa tu całą artylerię gwardii, która ma rozbić przeciwnika flankowym ogniem. Nadchodzi czas zadania ostatecznego ciosu, czyli pchnięcia trzymanych wciąż w rezerwie 18 tys. gwardzistów (Kutuzow miał najwyżej 9 tys. rezerw). Ktoś jednak przypomina mu, że to ostatnie świeże siły armii zapędzonej „800 mil od Paryża”... Zakatarzony, gorączkujący tego dnia cesarz waha się i na pomoc walczącemu za Siemionowskoje Friantowi pcha tylko dywizję Młodej Gwardii. Nie zdaje sobie sprawy, że traci szansę na zwycięstwo w bitwie, ba, w całej wojnie, i na upragniony pokój z carem.

Dogodny moment mija, a po godz. 16 zagrożony już przez Poniatowskiego Kutuzow skraca front, zajmując linię Gorki – Psariewo. Mimo ognia zebranych przez Napoleona na odcinku 3 km prawie 400 dział Rosjanie utrzymują porządek. Przed godz. 18 zwalczają się już tylko linie tyralierów. Po porażającej lekturze raportów o stratach Kutuzow wydaje w nocy rozkaz odwrotu ku Możajskowi. Pobity, ale nie rozbity.

W walkach 5 i 7 września padło 45 – 50 tys. zabitych i rannych Rosjan, Napoleon stracił 35 tys. ludzi. Większość rannych po obu stronach niebawem zresztą um- rze. Pod Borodino doszło do prawdziwej rzezi generałów: czterech zabitych lub zmarłych z ran oraz 23 rannych i kontuzjowanych Rosjan oraz 12 poległych i zmarłych, a także ranny marszałek i 38 generałów Wielkiej Armii. O rzadko spotykanej zaciętości boju najlepiej świadczy to, że obie strony wzięły tylko po 1 tys. jeńców – pardonu nie dawano. Dla Napoleona dotkliwa okaże się też końska hekatomba, bo w odróżnieniu od Kutuzowa nie mógł liczyć na żadne uzupełnienia.