Najczęściej łamane prawo

Od tysięcy lat istnieją umowne zasady określające sposób prowadzenia konfliktów zbrojnych między narodami. Te zasady zmieniały się pod wpływem nowych prądów filozoficznych i religii. Ale głównie były podyktowane pragmatyzmem.

Aktualizacja: 07.09.2020 06:06 Publikacja: 05.09.2020 00:01

„Gassed” – obraz Johna Singera Sargenta z 1918 r. przedstawiający brytyjskich żołnierzy oślepionych

„Gassed” – obraz Johna Singera Sargenta z 1918 r. przedstawiający brytyjskich żołnierzy oślepionych po niemieckim ataku gazem musztardowym

Foto: Imperial War Museum London

Wojna czasami napędzała koniunkturę, ale najczęściej stanowiła zagrożenie dla handlu i interesów, stąd pierwsze reguły na nią nakładane były podyktowane przede wszystkim względami gospodarczymi. Pierwsza nowożytna konwencja wojenna podpisana przez Wielką Brytanię i Francję 15 kwietnia 1856 r. w Paryżu zakazywała kaperstwa i określała reguły rekwirowania kontrabandy.

Deklaracja paryska rozpoczęła starania na rzecz konstruowania międzynarodowego prawa humanitarnego. W XIX wieku te zabiegi zaowocowały podpisaniem trzech kolejnych deklaracji: petersburskiej, brukselskiej i tzw. konwencji haskich.

Niestety, większość zasad pozostała jedynie na papierze. Mimo ustanowienia Stałego Trybunału Rozjemczego w 1899 r. i przyjęcia tzw. norm wojny lądowej i morskiej regulowanych przez II konwencję haską, w 1914 r. mocarstwa europejskie rozpoczęły trwającą cztery lata wojnę, w której zginęło więcej żołnierzy niż łącznie we wszystkich poprzednich wojnach.

Każda ze stron tego konfliktu nieustannie łamała prawo humanitarne, ale to Niemcy ponoszą odpowiedzialność za wprowadzenie w październiku 1914 r. do walki gazów bojowych, których ofiarą padło 1,2 mln ludzi. Mimo to przyjęło się uważać, że I wojna światowa była ostatnią, w której przestrzegano reguł wojny. II wojna światowa była już jedynie powrotem do skrajnego barbarzyństwa.

Już sama napaść na Polskę 1 września 1939 r., bez wypowiedzenia wojny, była przestępstwem łamiącym zasady określone przez III konwencję haską. W pierwszych dniach kampanii wojennych Niemcy dokonali ludobójstwa, za które dowództwo Wehrmachtu należało postawić przed Stałym Trybunałem Sprawiedliwości Międzynarodowej. 1 września 1939 r. o godzinie 4.40 dwie eskadry bombowców nurkujących typu Ju-87B dokonały kilku nalotów na położony w województwie łódzkim Wieluń, zabijając kilkaset cywilów. W ciągu następnych dwóch miesięcy Niemcy zabili także tysiące polskich jeńców wojennych. Polskich żołnierzy palono żywcem lub całymi oddziałami rozstrzeliwano. Nawet w obozach jenieckich, gdzie powinny były obowiązywać ścisłe zasady określane prawem międzynarodowym, niemieccy strażnicy zabawiali się strzelaniem do internowanych. Z byle powodu można było ze stalagu trafić prosto do obozu koncentracyjnego. Warto sięgnąć po książkę „Najazd 1939. Niemcy przeciw Polsce" autorstwa niemieckiego historyka Jochena Böhlera, aby zrozumieć, że nie było w dziejach świata większego bestialstwa niż to, które zademonstrowali nasi zachodni sąsiedzi w latach II wojny światowej. 10 września 1939 r., kiedy jeszcze broniła się Warszawa i wierzono w szybkie kontruderzenie Francji i Anglii, na dziedzińcu kościoła w Piasecznie zastrzelono strzałem w głowę 15 polskich żołnierzy. 20 września w Majdanie Wielkim Niemcy zatłukli kolbami karabinów 40 polskich żołnierzy. 150 polskich jeńców wziętych do niewoli podczas bitwy nad Bzurą zostało rozstrzelanych z karabinu maszynowego. W Uryczu niedaleko Drohobycza zabito 100 żołnierzy 4. Pułku Strzelców Podhalańskich, a w Zakroczymiu żołnierze niemieckiej dywizji pancernej Kempf brutalnie zmasakrowali 600 obrońców Twierdzy Modlin. To zaledwie początek długiej listy zbrodni niemieckich sił zbrojnych. Tymczasem po wojnie oficerowie Wehrmachtu, którzy wydawali rozkazy, by zabijać jeńców – polskich żołnierzy, cieszyli się uznaniem zasłużonych dla ojczyzny, często poszkodowanych przez zwycięzców, nobliwych kombatantów armii niemieckiej. Na ich pogrzebach pojawiały się kompanie honorowe Bundeswehry, a na grobach składano wieńce od narodu z trójkolorową flagą RFN.

To ponura lekcja historii, o której my, Polacy, powinniśmy zawsze pamiętać, kiedy słyszymy, że w jakimś zakątku świata toczy się wojna. Jak wynika ze statystyk, ze wszystkich praw obowiązujących na świecie najczęściej naruszane jest właśnie międzynarodowe prawo humanitarne.

Wojna czasami napędzała koniunkturę, ale najczęściej stanowiła zagrożenie dla handlu i interesów, stąd pierwsze reguły na nią nakładane były podyktowane przede wszystkim względami gospodarczymi. Pierwsza nowożytna konwencja wojenna podpisana przez Wielką Brytanię i Francję 15 kwietnia 1856 r. w Paryżu zakazywała kaperstwa i określała reguły rekwirowania kontrabandy.

Deklaracja paryska rozpoczęła starania na rzecz konstruowania międzynarodowego prawa humanitarnego. W XIX wieku te zabiegi zaowocowały podpisaniem trzech kolejnych deklaracji: petersburskiej, brukselskiej i tzw. konwencji haskich.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL