W sobotę w portalu internetowym „Rzeczpospolitej" napisaliśmy, że w ofercie jednego ze sklepów w Gliwicach znalazły się fototapety przedstawiające piece krematoryjne i obozowe prycze z KL Dachau, bramy wejściowe do niemieckich obozów koncentracyjnych Auschwitz i Buchenwald, obozowe wieżyczki strażnicze, płoty z drutów kolczastych. Tapeta z bramą wejściową do obozu w Auschwitz została opisana jako: „obóz śmierci w Polsce".
Przeciwko takim praktykom ostro zaprotestował Instytut Pamięci Narodowej.
„W ostatnich dniach Biuro Edukacji Publicznej IPN stanowczo protestowało przeciwko wykorzystywaniu w reklamie wódki zdjęcia ofiar komunistycznego systemu totalitarnego. Niestety, okazało się, że podobne praktyki są częstsze" – napisał w przesłanym do nas stanowisku historyk dr Andrzej Zawistowski, dyrektor Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej.
„Firmy wnętrzarskie – także polskie – oferują zdjęcia obozów Stutthof, Buchenwald, Majdanek jako wielkowymiarowe fototapety. Wraz z nimi pojawiają się propozycje aranżacji domowych wnętrz wykorzystujących tego typu zdjęcia. Fotografie drutów kolczastych i wież strażniczych otaczających obozy, w których mordowano ludzi, stają się elementami zdobiącymi sypialnie, jadalnie, pokoje zabaw dzieci. (...) Zdarza się, że zdjęcia podpisane są jako »Obóz koncentracyjny w Polsce«. Obrazy z miejsc, gdzie Niemcy popełniali najcięższe zbrodnie, gdzie zamordowano miliony ludzi, są przedstawiane jako znakomity element umilający domowy wypoczynek. Miejsca budzące przerażenie i mające być symbolem wiecznego memento stają się anonimowym elementem krajobrazu" – opisuje dr Zawistowski.
Zaapelował on „w imię pamięci o milionach ofiar, w imię najwyższych wartości kultury europejskiej, w imię przynależnej każdemu człowiekowi godności (...) o wycofanie z ofert handlowych przedmiotów, zdjęć, wizerunków miejsc i osób relatywizujących zbrodnie".
W poniedziałek gliwicka firma wycofała z oferty obozowe fototapety. Jej przedstawiciel Mariusz Kuś w rozmowie z „Rzeczpospolitą" stwierdził, że umieszczenie takich zdjęć było niedopatrzeniem.
– Zdjęcia obozów dostarczyła zewnętrzna firma, nie wszystkie jesteśmy w stanie kontrolować w sytuacji, gdy w serwisie znajduje się ich 5 milionów – stwierdził i dodał, że według jego wiedzy firma nie sprzedała ani jednej obozowej fototapety.