Rzeczpospolita: W najbliższą niedzielę w Gdańsku odbędzie się pochówek Żołnierzy Wyklętych: Danuty Siedzikówny „Inki" oraz Feliksa Selmanowicza „Zagończyka". Do bazyliki Mariackiej wybiera się nawet prezydent Andrzej Duda. Jakie znaczenie ma tak uroczysty pogrzeb po 70 latach od śmierci?
Paweł Ukielski: Będzie to niezwykle symboliczny pochówek. „Inka" jest jedną z postaci, które budzą w Polsce najwięcej pozytywnych emocji. Stała się symbolem tego, że w trudnych, czasem beznadziejnych warunkach ludzie jednak potrafili zachować się tak, jak trzeba. Jak najbardziej właściwe jest to, że najwyższe władze Rzeczypospolitej tak pięknej postaci oddadzą hołd przez obecność na pogrzebie. To pokazuje, do jakich wartości obecna Polska chce się odwoływać.
Dlaczego tak głośno jest ostatnio o Żołnierzach Wyklętych?
To efekt pewnej zmiany w naszym podejściu do pamięci historycznej. Odbudowujemy tę pamięć po okresie odwrotu od historii, pewnego wmawiania, zwłaszcza młodzieży, że historia powinna ją nudzić. To na szczęście zmienia się od dobrych kilkunastu lat. Żołnierze Wyklęci są jedną z grup, które były najbardziej zakłamane, zafałszowane przez propagandę z czasów PRL. W wielu przypadkach byli oni skazani na całkowite zapomnienie. Dzisiejsza Rzeczpospolita stara się im zadośćuczynić, przywracając ich tym samym do panteonu narodowych bohaterów.
Przypadkiem nie przesadzamy teraz w drugą stronę? Polacy niedługo odwrócą się od Żołnierzy Wyklętych wskutek zbyt nachalnego ich upamiętniania...