System zabezpieczenia granicy NRD był bezprawny, z czego wniosek, że uciekinierzy z tego państwa mają prawo do odszkodowań za uszczerbek na zdrowiu poniesiony w czasie forsowania granicy – do takiego twierdzenia sprowadza się treść niedawnego wyroku niemieckiego Naczelnego Sądu Administracyjnego. Oznacza to, że niemieckie władze będą zmuszone uwzględnić pozwy poszkodowanych.
– Do tej pory czynili to tylko w wyjątkowych sytuacjach – mówi „Berliner Zeitung" berliński adwokat Thomas Lerche reprezentujący wiele ofiar barbarzyńskich aktów na granicy pomiędzy dwoma państwami niemieckimi. Wszystko dzieje się w trzy dekady po spektakularnym upadku NRD, z której po prostu tysiącami wyprowadzali się obywatele.
Zawisł na drutach
Tak było w sprawie 58-letniego dzisiaj berlińczyka, który w 1988 roku postanowił wraz z bratem opuścić niemieckie państwo robotników i chłopów. Przygotowali się, starannie wybierając na przeprawę bagnisty teren. Wiele godzin przeleżeli w błocie, czekając na dogodny moment do sforsowania kilku rzędów zasieków z drutu kolczastego. Mieli narzędzia do jego cięcia oraz drabinę. Wszystko szło sprawnie, jednak jeden z braci zaplątał się w ostatni zasiek. Przybyli zaalarmowani strażnicy, celując w uciekiniera z pistoletów maszynowych. Jakimś cudem udało mu się oswobodzić z drutu i przedostał się do Berlina Zachodniego. Tylko dlatego, że żołnierze nie strzelili.
Uciekinier przeżył jednak szok psychiczny, co stało się przyczyną jego późniejszych problemów zdrowotnych. Miał widzenia, napady szału i kłopoty ze znalezieniem pracy.
Wiele lat po zjednoczeniu Niemiec wystąpił z pozwem do sądu administracyjnego Brandenburgii, domagając się „urzędowej rehabilitacji " i odszkodowania za poniesiony uszczerbek na zdrowiu wywołany traumatycznymi przeżyciami w czasie trwającej dwanaście godzin ucieczki.