Polak, Francuz – dwa bratanki

14 lipca 1789 r. w czasie zamieszek rozpoczynających rewolucję francuską lud Paryża zdobył znajdujący się tuż za rogatkami stolicy zamek la Bastille. Twierdzy pilnowało zaledwie 129 żołnierzy, w tym 97 weteranów i 32 najemników ze szwajcarskiego pułku Salis-Samade. Zdobycie Bastylii nie miało większego znaczenia strategicznego. Uwolniono zaledwie kilku więźniów, nieważnych zresztą dla dalszego przebiegu rewolucji.

Aktualizacja: 15.07.2018 19:02 Publikacja: 15.07.2018 00:01

Zdobycie Bastylii 14 lipca 1789 r. (fragment obrazu Jeana-Pierre’a Houëla)

Zdobycie Bastylii 14 lipca 1789 r. (fragment obrazu Jeana-Pierre’a Houëla)

Foto: Wikipedia

Niemniej przejęcie warownego więzienia królewskiego stało się najbardziej symbolicznym wydarzeniem tej burzy społecznej, która miała obalić porządek feudalny we Francji, a w konsekwencji też w całej Europie. 14 lipca stał się od tej pory dla republikańskiej Francji świętem narodowym uroczyście obchodzonym do dzisiaj.

Mam mieszane uczucia w stosunku do rewolucji francuskiej, która – głosząc równość, wolność i braterstwo – przeobraziła się z wielkiego zrywu w obronie ludzkiej godności w jedną z najgorszych tyranii w dziejach. Ale nie czas i miejsce wytykać Francuzom błędy ich przodków w przeddzień ich święta narodowego. Tym bardziej że my, Polacy, mamy bardzo ambiwalentny stosunek do tego, co się działo we Francji w latach 1789–1799.

Warto jednak podkreślić, że zawsze spoglądaliśmy na Francję z nieskrywaną fascynacją pomieszaną z szyderstwem. Jest jakaś burzliwa namiętność między Polakami i Francuzami. Z pozoru należymy do zupełnie obcych i odległych kultur, ale nieustannie się o siebie ocieramy w historii. Ten tysiącletni romans, czasami bardzo gwałtowny i nieokiełznany, bywał też niezwykle czuły i rozbrajająco zmysłowy.

Jest niczym miłość naszego wielkiego króla Jana III Sobieskiego i jego ukochanej Marysieńki. Mimo że uwielbiana przez Polaków królowa Maria Kazimiera de La Grange d'Arquien nie była wzorem cnót, wielokrotnie zdradzając 12 lat starszego męża, to jednak ich uczucie, wzajemna troska o siebie i ogromna czułość nieustannie poruszają kolejne pokolenia obu narodów.

Tę wzajemną fascynację wyraża wiele związków Polaków i Francuzów. Na szczęście nie zawsze przypomina ona chłodne uczuciowo małżeństwo króla Ludwika XV i Marii Leszczyńskiej, choć schemat bywa podobny. On jest prawdziwym namiętnym Francuzem, który nieustannie zmienia kochanki, ale zawsze szanuje i kocha swoją wierną i oddaną mu polską żonę, a ona – niczym cała Polska – pozostaje wierną żoną i gorliwą katoliczką.

Nie oznacza to, że w tym polsko-francuskim mariażu nie ma odrobiny zmysłowości. Jest, i to bardzo dużo, jak między Napoleonem Bonaparte i Marią Walewską. Jest też wspaniała więź intelektualna, jak w małżeństwie Marii Skłodowskiej i Piotra Curie, oraz uwielbienie dla piękna, które spajało miłość George Sand i Fryderyka Chopina.

Śmiejemy się z Francuzów, ale tak naprawdę ich uwielbiamy. Nasza burzliwa namiętność przejawia się niemal we wszystkich aspektach życia, od sztuki kochania po kuchnię. Brzydzimy się ich żabimi udkami i ślimakami, ale uwielbiamy sery, sosy, potrawy i wina. Francja i jej kultura jest dla nas niczym swoiście pachnące sery z rejonu Roquefort-sur-Soulzon popijane najbardziej aromatycznymi winami wytrawnym z Bordeaux – ten smak wydaje się z początku cierpki i ostry, ale kto się w nim rozsmakuje, nigdy już nie będzie potrafił znaleźć upodobania w degustacji chianti, porto czy rieslinga.

Pierwszym polskim kronikarzem był prawdopodobnie francuski mnich zwany Gallem Anonimem. Pierwszym godłem widocznym na denarze Bolesława Chrobrego mógł być kogut, a nie orzeł, jak się powszechnie uważa. Podobny do starożytnego galijskiego koguta, który mają wyszyty na koszulkach piłkarze reprezentacji narodowej Francji. Nawet tak wydawałoby się polska tradycja kolędowania przywędrowała do nas zapewne z Francji. Jej nazwa pochodzi od starofrancuskiej „la calenda" oznaczającej pogańskie święto Kolady, zwane w Polsce „godami".

Historia stosunków polsko-francuskich jest więc wielowymiarowa. Czasami trochę niespokojna, jak za panowania Henryka III Walezego, czasami nieco iluzoryczna, jak przy utworzeniu Księstwa Warszawskiego. Nigdy jednak nie była to historia wrogów. Jesteśmy wiernymi przyjaciółmi od tysiąca lat.

Niemniej przejęcie warownego więzienia królewskiego stało się najbardziej symbolicznym wydarzeniem tej burzy społecznej, która miała obalić porządek feudalny we Francji, a w konsekwencji też w całej Europie. 14 lipca stał się od tej pory dla republikańskiej Francji świętem narodowym uroczyście obchodzonym do dzisiaj.

Mam mieszane uczucia w stosunku do rewolucji francuskiej, która – głosząc równość, wolność i braterstwo – przeobraziła się z wielkiego zrywu w obronie ludzkiej godności w jedną z najgorszych tyranii w dziejach. Ale nie czas i miejsce wytykać Francuzom błędy ich przodków w przeddzień ich święta narodowego. Tym bardziej że my, Polacy, mamy bardzo ambiwalentny stosunek do tego, co się działo we Francji w latach 1789–1799.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie