Z butelką benzyny na sowiecki czołg – to już nie jest legenda

Naukowcy mają pewność, że historia Tadzia Jasińskiego, obrońcy Grodna, który został przywiązany przez Sowietów do czołgu i zginął jako „żywa tarcza", nie jest legendą.

Aktualizacja: 24.06.2021 06:05 Publikacja: 22.06.2021 19:22

Tadzio Jasiński. Zdjęcie wykonane prawdopodobnie jesienią 1938 r. lub wiosną 1939 r.

Tadzio Jasiński. Zdjęcie wykonane prawdopodobnie jesienią 1938 r. lub wiosną 1939 r.

Foto: Muzeum Pamięci Sybiru

Tadeusz Jasiński jest symbolem cywilnej obrony Kresów przed inwazją sowiecką. Fakt istnienia chłopca o takim imieniu i nazwisku był nieraz podawany w wątpliwość, bo pojawił się tylko w relacji Grażyny Lipińskiej.

W książce wydanej w 1988 r. w Paryżu „Jeśli zapomnę o nich..." napisała: „Na łbie czołgu rozkrzyżowane dziecko, chłopczyk. Krew z jego ran płynie, strużkami po żelazie. Zaczynamy z Danką uwalniać rozkrzyżowane, skrępowane gałganami ramiona chłopca. Nie zdaję sobie sprawy, co się wokół dzieje. A z czołgu wyskakuje czarny tankista, w dłoni trzyma brauning, za nim drugi – grozi nam. (...) Wysoka Danka jednym ruchem unosi dziecko z czołgu i składa na nosze. Ja już jestem przy jego głowie. Chwytamy nosze i pozostawiając oniemiałych naszym zuchwalstwem oprawców, uciekamy w stronę szpitala. Chłopczyk ma pięć ran od kul karabinowych (wiem – to polskie kule siekają po wrogich czołgach) i silny upływ krwi, ale jest przytomny. W szpitalu otaczają go siostry, doktorzy, chorzy. (...) Nazywa się Tadeusz Jasiński (...). Poszedł na bój, rzucił butelkę z benzyną na czołg, ale nie zapalił, nie umiał... Wyskoczyli z czołgu, bili, chcieli zabić, a potem skrępowali na froncie czołgu. Danka sprowadza matkę. Nie pomaga transfuzja krwi. Chłopiec (...) kona w objęciach matki".

Dzięki tym wspomnieniom Jasiński znalazł miejsce w niemal każdej książce i artykule dotyczącym polskiej obrony Grodna, w mieście tym powstał też jego symboliczny grób, a chłopak został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Jednak wiele osób podważało świadectwo Lipińskiej, bo jego personalia nie pojawiły się w innych relacjach. Istniał na ten temat spór wśród historyków.

Rozwiali je miłośnicy historii ze Stowarzyszenia Grupa Wschód. – W mieszkaniu jednego z członków stowarzyszenia odnaleźliśmy pamiątki Zofii Jasińskiej, matki chłopca, która po wyjeździe z Grodna zamieszkała w Białymstoku i pracowała tu jako kucharka – mówi nam Andrzej Bieluczyk ze Stowarzyszenia Grupa Wschód. Kobieta wspominała, że syn zginął w Grodnie, przechowywała chusteczkę z jego krwią. Członkowie stowarzyszenia odnaleźli m.in. portret Tadeusza tzw. monidło, pamiątki rodzinne i zdjęcie chłopaka. – Prawdopodobnie zostało wykonane jesienią 1938 r. lub wiosną 1939 r. – dodaje Andrzej Bieluczyk. W 1982 r. Zofia Jasińska zmarła i została pochowana na Cmentarzu Farnym w Białymstoku.

Historycy Muzeum Pamięci Sybiru wspólnie z członkami stowarzyszenia podjęli badania, aby potwierdzić wiarygodność znaleziska. Dotarli do akt śledztwa w sprawie zbrodni sowieckich popełnionych w Grodnie, prowadzonego przez pion śledczy IPN w Białymstoku. W aktach znalazło się zeznanie złożone w Szczecinie w 2002 r. przez Wacława Sz., który był w 1939 r. uczniem gimnazjum w Grodnie. Zeznał, że „w czasie walk zostało zniszczonych kilkanaście czołgów sowieckich, których wraki widział na ulicach". „Na ulicy Orzeszkowej stał zniszczony jeden z czołgów, który zniszczył mój kolega Jasiński, imienia jego nie pamiętam. Był to mój kolega z ulicy. Miał 15 lat".

– Fotografia Zofii i Tadeusza Jasińskich została przekazana w depozyt do Muzeum Pamięci Sybiru. Zostanie wyeksponowana na wystawie stałej, której otwarcie odbędzie się już 17 września 2021 r. – mówi prof. Wojciech Śleszyński, dyrektor Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku.

Tadeusz Jasiński jest symbolem cywilnej obrony Kresów przed inwazją sowiecką. Fakt istnienia chłopca o takim imieniu i nazwisku był nieraz podawany w wątpliwość, bo pojawił się tylko w relacji Grażyny Lipińskiej.

W książce wydanej w 1988 r. w Paryżu „Jeśli zapomnę o nich..." napisała: „Na łbie czołgu rozkrzyżowane dziecko, chłopczyk. Krew z jego ran płynie, strużkami po żelazie. Zaczynamy z Danką uwalniać rozkrzyżowane, skrępowane gałganami ramiona chłopca. Nie zdaję sobie sprawy, co się wokół dzieje. A z czołgu wyskakuje czarny tankista, w dłoni trzyma brauning, za nim drugi – grozi nam. (...) Wysoka Danka jednym ruchem unosi dziecko z czołgu i składa na nosze. Ja już jestem przy jego głowie. Chwytamy nosze i pozostawiając oniemiałych naszym zuchwalstwem oprawców, uciekamy w stronę szpitala. Chłopczyk ma pięć ran od kul karabinowych (wiem – to polskie kule siekają po wrogich czołgach) i silny upływ krwi, ale jest przytomny. W szpitalu otaczają go siostry, doktorzy, chorzy. (...) Nazywa się Tadeusz Jasiński (...). Poszedł na bój, rzucił butelkę z benzyną na czołg, ale nie zapalił, nie umiał... Wyskoczyli z czołgu, bili, chcieli zabić, a potem skrępowali na froncie czołgu. Danka sprowadza matkę. Nie pomaga transfuzja krwi. Chłopiec (...) kona w objęciach matki".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie