Strajki to za mało, by pokonać reżim

Działacze organizacji przysięgali walczyć o Rzeczpospolitą Solidarną. Nawet z poświęceniem życia.

Aktualizacja: 16.06.2017 01:06 Publikacja: 16.06.2017 00:01

Sztandar SW poświęcony 3 grudnia 1984 r.

Sztandar SW poświęcony 3 grudnia 1984 r.

Foto: Archiwum Solidarnosci Walczacej

Niezwykła historia Solidarności Walczącej zaczęła się w połowie 1982 r., gdy działacze opozycji o zdecydowanych antykomunistycznych poglądach dokonali rozłamu we wrocławskim podziemiu i poszli własną drogą radykalnej walki z peerelowską władzą. Pewnie nie doszłoby do tego, gdyby pół roku wcześniej gen. Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego, brutalnie pacyfikując społeczeństwo. Ale by powstało nowe środowisko, musiał być też ktoś, kto pociągnie za sobą innych. Takim liderem stał się wrocławski fizyk Kornel Morawiecki.

„Biuletyn" bez kompromisów

Gdy powstawała Solidarność Walcząca, Morawiecki miał już duże doświadczenie w działalności opozycyjnej. Urodził się w Warszawie, w rodzinie o tradycjach niepodległościowych, a do stolicy Dolnego Śląska przyjechał studiować fizykę na Uniwersytecie Wrocławskim. W działalność opozycyjną po raz pierwszy zaangażował się podczas protestów studenckich w marcu 1968 r., przygotowując wraz z przyjaciółmi ulotki w obronie studentów. Podobną akcję, połączoną z malowaniem haseł na murach przeprowadzili w tym samym roku po interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji oraz w styczniu 1969 r. po samospaleniu Jana Palacha (który protestował w ten sposób przeciwko interwencji) i po masakrze na Wybrzeżu w grudniu 1970 r. W 1979 r. to samo środowisko wpadło na pomysł, by podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski pokazywać się z transparentem w barwach narodowych z wymownym napisem „Wiara – Niepodległość".

Jesienią 1979 r. Kornel Morawiecki zaangażował się w działalność zorganizowanej opozycji. Na prośbę Jana Waszkiewicza, matematyka, rozpoczął współpracę z redakcją wydawanego przez Klub Samoobrony Społecznej we Wrocławiu „Biuletynu Dolnośląskiego". Zgodził się zorganizować na nowo druk pisma, pod warunkiem objęcia poligrafii większą konspiracją. Pod koniec 1979 r. wszedł do redakcji pisma, a od początków 1980 r. pełnił już funkcję redaktora naczelnego.

Już na początku 1980 r. w środowiskach opozycji zyskał opinię radykała. Wraz z kolegami z redakcji „BD" usiłował bowiem nakłonić inne środowiska do potępienia interwencji wojsk radzieckich w Afganistanie. Pomysł Morawieckiego odrzucali zarówno członkowie Komitetu Samoobrony Społecznej KOR, jak i przewodniczący Konfederacji Polski Niepodległej Leszek Moczulski. Na tym tle doszło również do sporu między redakcją a Klubem Samoobrony Społecznej. I choć w końcu wydano wspólne oświadczenie potępiające interwencję sowiecką, dyskusja ta pokazywała coraz większe pomiędzy nimi rozbieżności. Redakcja „BD" powoli się stawała się odrębnym, samodzielnym podmiotem wrocławskiej opozycji, wokół której kształtowało się nowe środowisko.

„Biuletyn Dolnośląski" odegrał ważną rolę podczas sierpniowych strajków na Dolnym Śląsku. Jesienią 1980 r. Morawiecki aktywnie włączył się w działalność związkową na Politechnice Wrocławskiej. Rok później wziął udział w I Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ „Solidarność". Już wówczas jako jeden z nielicznych apelował o przygotowania się związku na wypadek sowieckiej agresji lub skorzystania przez władze PRL z rozwiązania siłowego. Jego bezkompromisowa postawa integrowała wokół pisma środowisko radykalnej, antykomunistycznej opozycji.

Popularność i rozpoznawalność Morawieckiego wzrosła jeszcze bardziej po jego aresztowaniu jesienią 1981 r., z powodu zamieszczenia na łamach „BD" dwóch odezw rosyjskiej organizacji emigracyjnej NTS, adresowanych do Polaków i żołnierzy sowieckich. Ostatecznie został zwolniony na skutek zapowiedzi akcji protestacyjnej w całym regionie. Władze nie zrezygnowały jednak z wytoczenia mu procesu (nie zakończył się przed wprowadzeniem stanu wojennego).

Jeśli walczyć, to na ulicy

13 grudnia 1981 r. Kornel Morawiecki uniknął internowania. Opierając się na niezdekonspirowanej siatce „Biuletynu Dolnośląskiego" oraz korzystając z ukrytego sprzętu, stworzył redakcję, drukarnię i pierwsze kanały kolportażowe pisma „Z Dnia na Dzień". Stało się ono oficjalnym organem podziemnych władz dolnośląskiej Solidarności skupionych w Regionalnym Komitecie Strajkowym (RKS), pod przywództwem Władysława Frasyniuka. Pismo ukazywało się trzy razy w tygodniu. Wkrótce powstał sprawny pion propagandy, druku i kolportażu. Rozpoczęto także przygotowania do emisji audycji radiowych, rozbudowywano struktury zakładowe, a osoby związane z Morawieckim zbudowały też sieć łączności RKS.

Stopniowo narastał jednak konflikt między Frasyniukiem a Morawieckim. W przeciwieństwie do tego pierwszego Morawiecki był zwolennikiem tworzenia silnej, scentralizowanej konspiracji oraz organizowania demonstracji ulicznych na Dolnym Śląsku. Przewodniczący RKS opowiadał się z kolei za ideą comiesięcznych strajków.

W trzeciej dekadzie maja 1982 r. podczas zebrania RKS, doszło do burzliwej dyskusji na temat metod dalszej walki. Frasyniuk odrzucił wówczas pomysł zorganizowania 13 czerwca marszu (lub tylko złożenia kwiatów) pod tablicą pamiątkową „Solidarności" przy ulicy Grabiszyńskiej we Wrocławiu. Morawiecki i jego zwolennicy opuścili zebranie, przenieśli się do innego mieszkania, gdzie de facto podjęli decyzję o utworzeniu nowej organizacji. 1 czerwca Morawiecki na ręce Frasyniuka złożył rezygnację z dalszej pracy w RKS, w kolejnych dniach podobnie uczynili jego najbliżsi współpracownicy, w tym dotychczasowa redakcja „Z Dnia na Dzień". Rozpoczęto prace nad przygotowaniem nowego pisma: „Solidarności Walczącej", które już 9 czerwca pojawiło się w kolportażu. Na jego łamach Kornel Morawiecki wzywał do walki rozumianej jako gotowość poświęcenia własnego życia w obronie słabych i prześladowanych, a inny z działaczy Paweł Falicki (informatyk z Uniwersytetu Wrocławskiego) uzasadniał wyższość prowadzenia walki na ulicy nad strajkami w zakładach pracy. Redakcja wzywała też do udziału w demonstracji 13 czerwca. Wzięło w niej udział tysiące osób, które do późnych godzin nocnych prowadziły zwycięskie walki z ZOMO. Ze sporym odzewem spotkały się też apele o manifestacje 16 i 28 czerwca.

Szerokie poparcie dla zaproponowanych przez redakcję „Solidarności Walczącej" metod walki z reżimem pokazywało, że jest zapotrzebowanie na utworzenie organizacji o radykalnym antykomunistycznym programie, która stanowiłby alternatywę dla ludzi chcących działać w podziemiu.

Nie tylko Wrocław

Ostatecznie 1 lipca 1982 r. utworzono Porozumienie Solidarność Walcząca. W komunikacie pisano m.in.: „Celem jest tworzenie nowego ładu społecznego, jest walka o Rzeczpospolitą Solidarną. Podstawowym środkiem naszego działania jest budowa sieci informacyjnej, służącej propagowaniu idei solidarności społecznej w kraju i za granicą. Porozumienie jest otwarte dla wszystkich, którym idea ta jest bliska". W założeniu Porozumienie miało stanowić luźną federację grup, środowisk i osób złączonych wspólnymi ideałami i programem działania. Taka formuła organizacyjna szybko ujawniła swoje wady, przede wszystkim zły wpływ na zwartość konspiracji i możliwość skutecznego działania w podziemiu. Dlatego też 11 listopada 1982 r. ogłoszono przekształcenie Porozumienia w jednolitą organizację podziemną Solidarność Walcząca, na czele której stanął Kornel Morawiecki.

Aby zostać jej pełnoprawnym członkiem, należało złożyć przysięgę: „Wobec Boga i Ojczyzny przysięgam walczyć o wolną i niepodległą Rzeczpospolitą Solidarną, poświęcać swe siły, czas – a jeśli zajdzie potrzeba – swe życie dla zbudowania takiej Polski. Przysięgam walczyć o solidarność między ludźmi i narodami. Przysięgam rozwijać idee naszego Ruchu, nie zdradzić go i sumiennie spełniać powierzone mi w nim zadania". Symbolem, znakiem graficznym była kotwica SW nawiązująca do znaku Polski Walczącej. Malowano ją na murach, stanowiła także stały element graficzny wszelkich publikacji.

Powstanie Solidarności Walczącej oznaczało rozłam we wrocławskim podziemiu. Bardzo szybko jednak zasięg jej oddziaływania wykroczył poza Wrocław i Dolny Śląsk. W kilkunastu miastach powstały oddziały organizacji, które ożywiły i zdynamizowały działalność opozycyjną.

Autor jest historykiem, pracownikiem naukowym Oddziałowego Biura Badań Historycznych IPN we Wrocławiu

Historia
Tortury i ludobójstwo. Okrutne zbrodnie Pol Pota w Kambodży
Historia
Kobieta, która została królem Polski. Jaka była Jadwiga Andegaweńska?
Historia
Wiceprezydent, który został prezydentem. Harry Truman, część II
Historia
Fale radiowe. Tajemnice eteru, którego nie ma
Historia
Jak Churchill i Patton olali Niemcy