Dzisiaj odbędzie się uroczystość w tej miejscowości. W południe odbędzie się uroczysta Msza Święta w Zbuczynie, a o godz. 13.30 oprzed kaplicą w Rzążewie dsłonięcie tablicy upamiętniającej zmarłych.
– To siedemnaste upamiętnienie w ramach projektu „Zawołani po imieniu" zorganizowane przez Instytut Pileckiego. „Zawołani" to Polacy zamordowani przez Niemców za pomoc Żydom w czasie Zagłady. Ich losy przez lata nie miały szansy wybrzmieć w pamięci zbiorowej, rzadko wspominano o nich w polskich i międzynarodowych dyskusjach o historii. Dokumenty i świadectwa pozostawały nieznane i rozproszone w archiwach, ślady materialne stopniowo ulegały zniszczeniu. Dziś dopiero pamięć o nich, utrwalona w przekazach rodzin i wspólnot lokalnych, dociera do wszystkich i staje się naszą wspólną sprawą – tłumaczy Wojciech Kozłowski, dyrektor Instytutu Pileckiego.
Piotr Domański wraz z dwoma synami, Franciszkiem i Antonim, mieszkali we wsi Rzążew niedaleko Zbuczyna. Żona Piotra, Marianna, zmarła jeszcze przed wybuchem wojny. Mężczyźni prowadzili gospodarstwo rolne. Gdy Niemcy pod koniec sierpnia 1942 roku rozpoczęli akcję likwidowania gett w Łosicach, Mordach i Siedlcach, wielu Żydów podjęło ucieczkę i poszukiwało kryjówki.
– Pomimo grożącej kary śmierci Domańscy zdecydowali się pomóc kilku, a może nawet kilkunastu zbiegom, prawdopodobnie z getta w Mordach. W jednej ze swoich stodół razem z uciekinierami zbudowali podziemny schron, w którym ich ukryli. Pod osłoną nocy dostarczali im żywność – opisuje Marcin Panecki, historyk z Instytutu Pileckiego.
W zamian za pomoc Żydzi pomagali w pracach na roli. Zostali jednak zauważeni. Do Domańskich zaczęły docierać ostrzeżenia, że wzbudzają zainteresowanie niemieckiej żandarmerii. – Piotr wielokrotnie namawiał synów, by dla własnego bezpieczeństwa wyjechali z Rzążewa. Oni jednak zdecydowali się zostać z 76-letnim ojcem – dodaje Marcin Panecki.