W wyniku antysemickiej nagonki w 1968 r. z kraju wyjechało ok. 13 tys. Polaków o żydowskich korzeniach. Główne kierunki wyjazdów prowadziły najpierw do Wiednia, a stamtąd najczęściej do Izraela, Danii, Szwecji, USA, Kanady. Przymusowi emigranci (zmuszano ich do rezygnacji z obywatelstwa polskiego), wyjeżdżając przechodzili skrupulatną kontrolę celną. Każdy ze sobą coś zabierał.
Teraz świadkowie tamtych wydarzeń lub ich bliscy, odpowiadając na apel Muzeum POLIN, oddają pamiątki. Każda z nich to osobna historia człowieka, który opuścił Polskę.
Leon Lewandowski, architekt z Gliwic, przekazał rysowane na kratkowanym papierze w trakcie wydarzeń marcowych karykatury. Gdy jego ojciec stracił pracę w wyniku antysemickiej nagonki, rodzina podjęła decyzję o wyjeździe do Szwecji. Z kolei Mieczysław Abramowicz, wówczas licealista, przekazał do „Archiwum Marca" dwie wykonane przez siebie ulotki z nadrukiem „Precz z dyktatorem Moczarem", które rozrzucał na jednym z podwórek gdańskich.
Wiktor Rałowski oddał zaś dowód odprawy celnej, który wypełnił w momencie, gdy wraz z rodziną emigrował do Szwecji, a także indeks Politechniki Łódzkiej, dodatkowo wywiezione z Polski zaświadczenia o otrzymanych nagrodach m.in. laureata olimpiady chemicznej z 1964 r. Córka profesora Alfreda Bucha zaś dostarczyła opinię ojca wydaną w 1966 r. jako docenta Politechniki Warszawskiej, z której wynikało, że może otrzymać tytuł profesora, a także pismo z 30 maja 1968 r. Instytutu Mechaniki Precyzyjnej PW o zwolnieniu go ze stanowiska, bez podania przyczyny. Muzeum otrzymało też dokumenty podróży wydawane emigrantom m.in. we Włoszech, Szwecji, a także paszporty genewskie.
W gablotach Muzeum POLIN od niedawna jest też wyjątkowy spis rzeczy, które zabierała z sobą Elżbieta Sachs, a także zaświadczenia o rewizji w jej mieszkaniu, o umorzeniu wobec niej dochodzenia, a także pierwszy list wysłany do rodziców ze Sztokholmu z 1969 r.