„Służąc Ojczyźnie i polskiemu społeczeństwu, oddałem służbie w Policji, w wolnej demokratycznej Polsce, najlepsze lata swojego życia. Kiedy wychodziłem z domu do służby, czy wyjeżdżając kolejny raz na misję, moja żona i dzieci nie wiedziały, czy wrócę z nich cały i zdrowy" – napisał do Senatu były funkcjonariusz policji. Brał udział w misjach pokojowych w Bośni i Hercegowinie oraz w Kosowie. Posiada status weterana służby poza granicami państwa, jednak w związku z tzw. ustawą dezubekizacyjną znacznie obniżono mu emeryturę.
Powodem był jego krótki epizod w służbach PRL, a konkretniej w Wojskowej Służbie Wewnętrznej, gdzie pracował w pionie prewencyjno-dochodzeniowym. Były policjant domaga się wyłączenia takich osób jak on spod działania ustawy dezubekizacyjnej, a w środę jego postulat wstępnie zaakceptowała senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. Znaczący udział w tej decyzji mieli senatorowie PiS.
Kontrowersyjne przepisy
Dotąd politycy PiS twierdzili, że ustawa działa bez zarzutu. Sejm uchwalił ją 16 grudnia 2016 roku w dramatycznych okolicznościach, gdy wskutek blokady sali obrad przez opozycję posłowie obradowali w Sali Kolumnowej. Ustawa przewiduje obniżenie emerytur i rent funkcjonariuszom i policjantom, którzy choć jeden dzień przepracowali w SB lub służbach specjalnych MON. Nowa wysokość świadczeń wynosi od 850 do 1700 zł. Obniżono je 39 tys. osób.
Ustawa od początku budzi spore kontrowersje, bo objęła też funkcjonariuszy, którzy w wolnej Polsce narażali życie, rozbijając gangi, zawodników resortowych klubów sportowych, a nawet twórców stosowanego do dziś systemu PESEL. Sąd Okręgowy w Warszawie, umocowany do badania odwołań, tego nie robi, bo czeka na rozpatrzenie swojego pytania prawnego przez Trybunał Konstytucyjny. – Do szefa MSWiA trafiło około 7 tys. wniosków o zmianę decyzji, jednak Joachim Brudziński swoich decyzji nie cofa. Nie działa żadna droga odwoławcza – mówi Andrzej Rozenek, polityk SLD, zaangażowany w walkę z ustawą.
Mimo to przedstawiciele MSWiA przekonywali dotąd, że ustawa jest konstytucyjna i przewiduje drogę odwoławczą. Podobną opinię przedstawił w środę na komisji senackiej dyrektor z MSWiA Patryk Paderewski. Senatorowie zagłosowali jednak za dalszymi pracami nad petycją.