Czy Napoleon został otruty? Tajemnica Wyspy Świętej Heleny

Nim przed 200 laty, 5 maja 1821 r., Napoleon na wieki zamknął oczy, wykreował swoją legendę. Czy został otruty przez Brytyjczyków?

Aktualizacja: 09.05.2021 20:06 Publikacja: 09.05.2021 00:01

W 1815 r. Napoleon został zesłany na wulkaniczną wyspę oddaloną o blisko 2 tys. km od południowo-zac

W 1815 r. Napoleon został zesłany na wulkaniczną wyspę oddaloną o blisko 2 tys. km od południowo-zachodniego wybrzeża Afryki i będącą brytyjskim terytorium zamorskim

Foto: Alamy Stock Photo/BE&W

Niewielka Wyspa św. Heleny, o której klify rozbijają się fale południowego Atlantyku, jeszcze dziś leży na krańcach świata. Zagubiona pośrodku oceanu, blisko 2 tys. km od afrykańskiego i 3 tys. od brazylijskiego wybrzeża, przed 200 laty oferowała idealne warunki do uwięzienia Napoleona. Już nigdy więcej ten syn korsykańskiego urzędnika, który koronował się na cesarza, nie miał prawa pojawić się w Europie, zatrząść międzynarodowym porządkiem, rozbić w pył armii supermocarstw, a monarchów pozbawiać koron. I nie daj Boże – zbiec z miejsca wygnania. Czym zagrał na nosie ówczesnemu klubowi G8, który w końcu przetrącił mu kark i zesłał na Elbę. O zgrozo, zbyt blisko Italii, skoro stamtąd uciekł i znów rzucił rękawicę monarchom. Ci pobili go raz jeszcze i wysłali w 1815 r. na koniec świata – na Wyspę św. Heleny.

Zesłanie: budowanie legendy

Dlaczego jednak klub koronowanych głów pod egidą Anglii nie postawił go przed plutonem egzekucyjnym? Z prostego powodu. Nikt nie chciał kreować kultu męczennika. Banicja na odludziu gwarantowała wygaszenie pamięci o Korsykaninie. A brytyjska kontrola mórz czyniła z wyspy istne Alcatraz. Napoleon szybko zdał sobie sprawę z niemożliwości ucieczki. Podobnie jak z nikczemnego planu Brytyjczyków – okrycia jego imienia woalem niepamięci. W storpedowaniu tych planów ujrzał motywację dalszej egzystencji. Rozpoczął tworzenie własnej legendy. Kreował się na ofiarę Brytyjczyków i małostkowego gubernatora ponurej wyspy, gdzie siąpi deszcz, na obiad serwuje gotowane szczury, korespondencję cenzuruje, a konne przejażdżki po wyspie obrzydza aniołem stróżem.

Napoleon spędził na Wyspie Świętej Heleny ostatnie lata życia. Nigdy więcej nie ujrzał Francji

Napoleon spędził na Wyspie Świętej Heleny ostatnie lata życia. Nigdy więcej nie ujrzał Francji

ALAMY/BE&W

By w roli ofiary wypaść wiarygodnie, potrzebował znęcającego się nad nim kata. Znalazł go w gubernatorze wyspy Hudsonie Lowe. Jegomość, który generalskie szlify uzyskał za kierowanie siatką szpiegowską w Italii, był prymitywny, ale nie złośliwy, a więźnia traktował z respektem. Ale górując nad generałem inteligencją, Napoleon wszczął z nim grę prowokacji i manipulacji. Im częściej był karany za niesubordynację, tym radośniej zacierał ręce. „Nikczemna tyrania zdziera ze mnie skórę", notował na kartach pamiętników, które do historii miały przejść pod nazwą „Memoriału ze św. Heleny". Wyrabiał generałowi opinię tępego monstrum. Sobie legendę Prometeusza ludzkości i herolda liberalizmu.

Bonaparte już w chwili przybycia na wyspę nie cieszył się dobrym zdrowiem. Opiekujący się nim kolejni lekarze diagnozowali obrzęki, bezsenność, przyspieszony puls. Postępy choroby, zwłaszcza męczący katar, składali na karb wilgotnego klimatu, a pacjenta posądzali o hipochondrię. Doradzali dużo spacerów i samodzielne golenie zarostu. Ale ciężkie bóle żołądka, ziemista cera i torsje sugerowały nieżyt wątroby. Sam Napoleon podejrzewał dziedziczny rak żołądka.

Śmierć: ostatnia batalia

Od stycznia 1821 r. stan zdrowia Napoleona raptownie się pogorszył. Marzł straszliwie. Złakniony słońca szeroko otwierał okna i często prosił o kawę. Zintensyfikował autoinscenizację. 14 kwietnia podyktował krótki list: „Panie gubernatorze, cesarz zmarł dzisiaj po długiej i ciężkiej chorobie". Epistołę podpisał, ale jej nie datował. Dopiero po śmierci miała trafić do adresata. Najwyraźniej zapragnął kontroli także nad swoją śmiercią. Znał ją na wylot, wielokrotnie się o nią ocierał. Był przekonany, że nie zakończy życia, nim nie wypełni ziemskiej misji. „Kula, która mnie trafi, jeszcze nie została odlana", zwykł powtarzać. Istotnie, co najmniej sześciokrotnie wymknął się śmierci z objęć. A kiedy odejście z tej ziemi zbliżało się nieuchronnie, w ostatnim akordzie życia budował sobie łuk triumfalny. Ukończył testament, finalne przesłanie do ludzkości. Żarliwie uwypuklił w nim zarówno swoje ludzkie oblicze, jak i wizerunek opiekuna ludów przed uciskiem monarchów. „Umieram w ramionach rzymskiego Kościoła, który przygarnął mnie przed 50 laty", wyznał. A przecież w całym życiu nie wierzył w nic innego, jak tylko w swoją szczęśliwą gwiazdę. Uznał, że skoro papież ukoronował go w Notre Dame na cesarza, musi umrzeć jako katolik, by wypełnić przeznaczenie. Ale i przypomnieć, że dynastia, którą założył, została namaszczona przez Boga.

Nim 5 maja 1821 r. nad wyspą zapadł zmierzch, wydał ostatnie tchnienie. Zgodnie z jego z wolą przeprowadzono obdukcję. Na drugi dzień jego lekarz Francesco Antommarchi i siedmiu angielskich medyków stanęło wokół stołu bilardowego w salonie jego posiadłości. Antommarchi rozciął mostek, oddzielił obrośnięte tłuszczem serce i pokryty wrzodami żołądek, diagnozując na jego wewnętrznych ścianach nowotwór.

Napoleona ubrano w zielony mundur pułku szaserów. Ciało złożono do lipowej trumny, a tę do większej, z drzewa mahoniowego z podwójną satyną. Przed nią miejscowy garnizon oddał honory wojskowe. 9 maja odprawiono przy zwłokach mszę. Przy dźwiękach marsza żałobnego trumnę, spoczywającą na lawecie zaprzężonej w cztery konie, przewieziono do urokliwego miejsca na wyspie, gdzie w cieniu płaczących wierzb i przy bijącym źródle wody spuszczono ją do grobu. Miejsce oznaczono białym kamieniem bez napisu...

Napoleon: Resurection

To jednak nie śmierć wzięła go we władanie. Stało się odwrotnie, mimo że pierwsze wieści o zgonie Napoleona nie wywołały w Paryżu większego poruszenia. Ludzie gromadzili się na nabożeństwach, ale kraj nie pokrył się żałobą. Wkrótce, tak jak sobie życzył, w Europie zrodziła się legenda o liberalnym cesarzu. Opublikowany „Memoriał ze Świętej Heleny" stał się najpoczytniejszą książką XIX wieku. Oto wyłaniał się cesarz w polorze mesjasza, który walczył o równość i wolność, zamieniając się w nieśmiertelnego półboga. W tej roli uwiecznił go pędzel artystów. W atelier Horacego Verneta obraz „Apoteoza Napoleona" przedstawiał go z aureolą zmartwychwstającego z grobu.

Port na Wyspie Świętej Heleny, ostatnia przystań w życiu Napoleona; rycina z XIX wieku

Port na Wyspie Świętej Heleny, ostatnia przystań w życiu Napoleona; rycina z XIX wieku

ALAMY/BE&W

„Moje prochy niech spoczną nad brzegiem Sekwany, w sercu narodu, który kochałem", zawyrokował w testamencie. 20 lat po śmierci szczątki herosa powróciły do ojczyzny. Wieści, że przy ekshumacji na św. Helenie wydobyto świetnie zachowane ciało, dodawały wydarzeniu niezwykłości. Przy przejeździe Sekwaną tłumy wypełniły obydwa jej brzegi. Trumnę wystawiono przed Łukiem Triumfalnym i złożono pod kopułą kościoła Inwalidów. Zgodnie ze swoją wolą przeszedł Napoleon do legendy. Wielka literatura francuska, od Victora Hugo po Honoré Balzaca, płodziła dytyramby na cześć epokowych czynów Korsykanina. Co niecierpiący go François Chateaubriand zamknął w puencie: „Za życia nie podbił świata, ale posiadł go po śmierci".

Legenda ujawniła jeszcze jedno oblicze Napoleona. Choć on sam podejrzewał raka żołądka, co potwierdziło orzeczenie lekarskie, to nie wszyscy uwierzyli w jego naturalną śmierć. Masy czcicieli we Francji podejrzewały niecną robotę Anglików. Z iskrami w oczach czytano w testamencie cesarza: „Umieram przedwcześnie, zamordowany przez oligarchię angielską i jej płatnego mordercę". Uporczywe pogłoski wskazywały na jednego ze służących, który – przekupiony przez Anglików – miał truć Napoleona arszenikiem. Hipoteza politycznego mordu zyskiwała na wiarygodności, bo Anglikom zależało na szybkiej śmierci Napoleona. Dyszeli zemstą za liberalizowanie Europy, a obawy przed drugą ucieczką i powrotem cesarza do Francji nigdy nie zelżały. Podejrzenia dotrwały do naszych czasów.

Hipoteza: cesarz został otruty?

W 1961 r. zafascynowany postacią Napoleona kanadyjski miliarder Ben Weider sfinansował prace badawcze szwedzkiego toksykologa Stena Forshufvuda, który pod lupę wziął włosy Korsykanina. I wykazał znacznie podwyższone wartości arsenu. Jego konkluzja: cesarz został zamordowany. Poddana radioaktywnej analizie próbka włosów pochodziła z rodzinnego skarbca pamiątek żyjącej w Australii potomkini Betsy Balcombe. Ta angielska dama wyprosiła od Napoleona kasztanowy loczek, kiedy w 1816 r. odwiedziła go na św. Helenie. Forshufvud badanie wielokrotnie powtórzył. Kolejne próbki włosów, pochodzące od potomków osób, które w latach 1815–1821 otrzymały kasztanowe pukle na św. Helenie, przebadane w różnych laboratoriach, potwierdzały podwyższone, nawet 65-krotne stężenie arsenu.

Rewelacje przyjęto ze sceptycyzmem. Forshufvud, który zmarł w 1985 r., nie mógł stuprocentowo potwierdzić, że włosy pochodziły od Napoleona, choć na pewno należały do tej samej osoby. Czy w innym niż Napoleon przypadku w ogóle byłoby możliwe, by rozsiani po całym świecie – od Nowego Jorku, przez Londyn, aż po Paryż – potomkowie „obdarowanych" posiadali pukle tej samej osoby?

Zagadkę, jak arsen wdarł się do włosów, naukowcy wątpiący w zemstę imperium brytyjskiego rozwiązywali odmiennie. Jedni sugerowali konsumpcję wina, inni posiłkowali się teorią tapety. W XIX wieku beczki wina czyszczono arsenem. Napoleon jako miłośnik tego trunku wraz z nim wchłaniałby cząstki arsenu. Niestety, żadna z beczek ze św. Heleny do dziś nie zachowała się. Hipoteza wymyka się potwierdzeniu. W przeciwieństwie do teorii tapety. Jej fragment – odcięty w 1825 r. z pokoju, w którym cesarz zmarł – przebadano w 1980 r., wykazując 120 miligramów arsenu na metrze kwadratowym. Wchłaniając wyziewy z tapety, Napoleon pochłaniałby arsen, obecny w zielonej farbie pochodzącej z owoców morza. Jeszcze inne wyjaśnienie obecności arsenu we włosach tłumaczyło ich nacieraniem. Skoro substancja posiada właściwości konserwujące, nacierano zawierającym ją tonikiem włosy.

Wszystkie trzy teorie podważył w 2001 r. toksykolog ze Strassburga Pascal Kintz. Na zlecenie Bena Weidera przebadał próbki włosów, dowodząc mineralnego, nie zaś organicznego pochodzenia arsenu. Trucizna dotarła do wewnętrznej struktury włosa poprzez krew, a wcześniej przez żołądek. Nie znalazła się na zewnętrznej powierzchni włosa przez nacieranie tonikiem, wchłanianie wyziewów z tapety czy z beczek wina. Konkluzja Kintza: Napoleon zginął otruty. Nie, nie został, zanegowali w 2008 r. toksykolodzy z uniwersytetu w Padwie. Także oni przyjrzeli się kosmykom Napoleona, ale sprzed banicji na św. Helenie. Stwierdzili w nich wysokie stężenie arsenu, podobnie jak w kosmykach włosów syna i żony Józefiny. Wykluczyli otrucie. W przeciwieństwie jednak do ustaleń Forshufvuda ich badania obciążał brak pewności co do rzeczywistego pochodzenia włosów od cesarza.

Ostatni w sporze wypowiedział się międzynarodowy zespół naukowców pod egidą badaczy z Bazylei. Ich konkluzja: ilość arsenu znaleziona we włosach nie wystarczyła do wywołania zgonu. Cesarz zmarł na raka żołądka. Naukowcy porównali przebieg choroby Napoleona ze 135 przypadkami raka żołądka u współczesnych pacjentów. Odrzucili rodzinne obciążenie rakiem Korsykanina. W jego przypadku nowotwór, choć śmiertelnie dotknął ojca i dwie siostry, był efektem infekcji bakterią Helicobacter pylori. Czemu sprzyjała tłusta dieta, bez owoców i warzyw.

Wyniki badań dużym łukiem omijały klasyczne symptomy otrucia arsenem, przede wszystkim utratę słuchu, wnioskował historyk Thomas Schuler. A Napoleon „przed śmiercią słabo słyszał i sam nie mówił, tylko się wydzierał", notował przebywający z nim na wyspie generał Bertrand. Wśród symptomów otrucia arsenem figuruje także otyłość. Tymczasem patolodzy z uniwersytetów w Bazylei i Zurychu przytoczyli dowody na spadek wagi ciała w ostatnich pięciu miesiącach o 11 kilogramów, dostarczając przesłankę raka żołądka. Niejasności jednak w tej kwestii przypominają kwadraturę koła. Bo relacje świadków z ostatnich miesięcy Napoleona na Wyspie św. Heleny są sprzeczne. „Jak porcelanowa świnka, zaokrąglona i tłusta", zapamiętał banitę z 1820 r. angielski szlachcic sir William. Tyle że osobisty lekarz cesarza od 1819 r. notował drastyczny spadek wagi. Z kolei angielscy medycy przeprowadzający autopsję na stole bilardowym dzień po śmierci cesarza w swoich raportach dziwili się otyłości martwego ciała.

Mało prawdopodobne, by kiedykolwiek zagadka została definitywnie rozwiązana. Choć najlepszy materiał dowodowy spoczywa w paryskim kościele Inwalidów. Sarkofag oprócz doczesnych szczątków Napoleona zawiera bowiem srebrną, wypełnioną formaliną urnę – z sercem i żołądkiem. Ekshumacja jest jednak wykluczona. Zafascynowany Napoleonem Ben Weider, finansujący badania toksykologiczne z własnej kieszeni, nim zmarł przed dwoma dekadami, oferował pół miliona dolarów na pokrycie kosztów otwarcia 13-tonowego sarkofagu. Propozycję odrzucono. Niestety, dopóki nie pójdzie się tym tropem, dopóty śmierć jednej z najbardziej niezwykłych postaci w dziejach ludzkości pozostanie niewyjaśniona, a mord polityczny nieudowodniony.

Niewielka Wyspa św. Heleny, o której klify rozbijają się fale południowego Atlantyku, jeszcze dziś leży na krańcach świata. Zagubiona pośrodku oceanu, blisko 2 tys. km od afrykańskiego i 3 tys. od brazylijskiego wybrzeża, przed 200 laty oferowała idealne warunki do uwięzienia Napoleona. Już nigdy więcej ten syn korsykańskiego urzędnika, który koronował się na cesarza, nie miał prawa pojawić się w Europie, zatrząść międzynarodowym porządkiem, rozbić w pył armii supermocarstw, a monarchów pozbawiać koron. I nie daj Boże – zbiec z miejsca wygnania. Czym zagrał na nosie ówczesnemu klubowi G8, który w końcu przetrącił mu kark i zesłał na Elbę. O zgrozo, zbyt blisko Italii, skoro stamtąd uciekł i znów rzucił rękawicę monarchom. Ci pobili go raz jeszcze i wysłali w 1815 r. na koniec świata – na Wyspę św. Heleny.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie