Firma Cobi (produkuje klocki podobne do Lego) dwa lata temu zasłynęła na całym świecie wypuszczeniem na rynek figurek do złudzenia przypominających nazistowskich żołnierzy. Fakt ten został napiętnowany przez zagraniczne media m.in. niemiecki „Tageszeitung" oraz brytyjski dziennik „Daily Mail". Szwedzka gazeta „Expressen" podała wtedy, że ze względu na protesty części klientów, jeden z domów towarowy zdecydował usunąć ze sprzedaży część klocków produkowanych przez polską firmę.
„Daily Mail" cytował wówczas wypowiedź prezesa firmy Roberta Podlesia, który stwierdził, że chodzi o naukę historii poprzez zabawę. „Nasza historia jest niestety przesiąknięta nazizmem z okresu II wojny światowej i nie uciekniemy od tego" – mówił brytyjskim mediom Podleś. Dodał, że dzieciom „należy przypominać o tym w szkole", aby podobna historia nigdy więcej już się nie powtórzyła.
Tym razem firma ta wyprodukowała figurkę oficera NKWD. Znalazł się on w zestawie kolekcji „Bitwa o Berlin". Enkawudzista z karabinem pepesza stoi obok katiuszy.
W tym przypadku interwencję podjął Instytut Pamięci Narodowej. Dr Andrzej Zawistowski, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN napisał list do producenta klocków.
„Uważam za wysoce niestosowne rozprowadzanie wśród dzieci miniaturowych postaci formacji o charakterze zbrodniczym" – napisał dr Andrzej Zawistowski.