Kozubal: Ekshumacja IPN w Jedwabnem ma udowodnić, że strzelali Niemcy?

Dążenie do ponownej ekshumacji w Jedwabnem przez Instytut Pamięci Narodowej otworzy kolejny front sporu ze społecznością żydowską.

Aktualizacja: 27.04.2018 09:46 Publikacja: 26.04.2018 19:18

Kozubal: Ekshumacja IPN w Jedwabnem ma udowodnić, że strzelali Niemcy?

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Bardzo źle się stało, że kilka lat temu ekshumacja w Jedwabnem została przerwana. Należało ją przeprowadzić za wszelką cenę do końca. Decyzja o tym, by nie kontynuować tych prac, tak naprawdę spowodowała, ta sprawa nie została wyjaśniona. I będzie zawsze wracała, dopóki badania do końca nie będą przeprowadzone – powiedział Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes IPN podczas wideoczatu „Ekshumacje. Kto już ma swój grób, a kto jeszcze czeka...".

Jego zdaniem śledztwo powinno zostać podjęte, a prace w Jedwabnem wznowione.

Wypowiedź tę można byłoby zbagatelizować, tyle że wypowiedział ją wiceprezes IPN, uchodzący za guru prac poszukiwawczych w Polsce.

Wprawdzie zaraz inny przedstawiciel kierownictwa instytutu, Mateusz Szpytma, starał się łagodzić jej wymowę, przypominając, że „decyzja dotycząca śledztwa w sprawie zbrodni w Jedwabnem nie należy do prezesa IPN, lecz do prokuratora generalnego", ale jakiś absmak został.

Tym bardziej że prokuratura IPN na razie nie ma podstaw do wznowienia postępowania. Przypomnijmy, że pion śledczy IPN przeprowadził i zamknął kilkanaście lat temu śledztwo w sprawie tej zbrodni. Prokurator ustalił, że 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem dokonano masowego zabójstwa nie mniej niż 340 Żydów. „Zasadne jest przypisanie Niemcom, w ocenie prawnokarnej, sprawstwa sensu largo tej zbrodni. Wykonawcami zbrodni, jako sprawcy sensu stricto, byli polscy mieszkańcy Jedwabnego i okolic – mężczyźni, w liczbie co najmniej około 40" – napisał w uzasadnieniu do umorzenia śledztwa prokurator Radosław Ignatiew. Ofiary (wśród nich dzieci) zamknięto w stodole, którą oblano naftą i podpalono.

W czasie badań archeologicznych w miejscu kaźni znaleziono dwa groby zbiorowe kryjące szczątki 300–400 Żydów. Nie przeprowadzono jednak ekshumacji, biorąc pod uwagę wolę obecnych w Jedwabnem rabinów. Ekshumacje wstrzymał ówczesny prokurator generalny i minister sprawiedliwości prof. Lech Kaczyński. Co zresztą wywołało protest członków ekipy archeologiczno-antropologicznej i medyków sądowych.

Być może z tego powodu od dawna aktywna jest grupa osób, która utrzymuje, że zbrodni tej dokonali Niemcy, że nie ma pewności, jaka była rzeczywista liczba ofiar i w jaki sposób zostali zabici i nie wierzą w winę Polaków.

Od niedawna można zaobserwować nacisk środowisk prawicowych na przeprowadzenie ekshumacji, dlatego propozycja Krzysztofa Szwagrzyka nie jest niczym nowym. Kilka tygodni temu poseł Jacek Żalek, wiceszef Klubu PiS w Sejmie stwierdził, że Żydów w Jedwabnem zamordowali Niemcy. Jego zdaniem ustalenia IPN w sprawie pogromu w Jedwabnem opierają się na niewiarygodnych zeznaniach. Innym razem ten sam poseł określił „parszywym kłamstwem obarczanie Polaków za zbrodnie w Jedwabnem". Stwierdził, że „Polacy byli spędzeni przez uzbrojonych Niemców, byli tam Niemcy i znaleziono tam łuski z niemieckiej broni". Tyle że z analizy materiału dowodowego nie wynika, aby w dniu dokonania tej zbrodni pod stodołą w Jedwabnem oddawano strzały.

Dlaczego forsowanie ekshumacji jest niebezpieczne? Bo spotka się z protestem środowisk żydowskich na całym świecie, ponieważ wykonywanie takich czynności jest sprzeczne z zasadami judaizmu. Zgodnie z prawem żydowskim dusza jest nierozerwalnie związana z ciałem, naruszenie szczątków równa się niepokojeniu duszy zmarłego i oznacza brak szacunku.

Przypomnę wypowiedź sprzed dwóch lat dla PAP naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha. „Mówienie o tym, że nie jest jasne, kto zabił Żydów w Jedwabnem, jest dla nas czymś równie bolesnym, jak dla Polaków kwestionowanie zbrodni katyńskiej"."

Dziwi, że z jednej strony IPN (znany teraz na świecie jako organizacja, która chce stosować opresyjne prawo) deklaruje chęć obniżania emocji wokół spraw trudnej przeszłości polsko-żydowskiej, a z drugiej jej przedstawiciel dolewa oliwy do ognia.

Bardzo źle się stało, że kilka lat temu ekshumacja w Jedwabnem została przerwana. Należało ją przeprowadzić za wszelką cenę do końca. Decyzja o tym, by nie kontynuować tych prac, tak naprawdę spowodowała, ta sprawa nie została wyjaśniona. I będzie zawsze wracała, dopóki badania do końca nie będą przeprowadzone – powiedział Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes IPN podczas wideoczatu „Ekshumacje. Kto już ma swój grób, a kto jeszcze czeka...".

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie