Rzeczpospolita: Dokładnie 75 lat temu, 19 kwietnia 1943 roku, wybuchło powstanie w getcie warszawskim. Nie byłoby powstania warszawskiego bez tego zrywu?
Jan Ołdakowski: Powstanie w getcie pokazało, że możliwy jest zbrojny opór przeciwko Trzeciej Rzeszy, który powoduje, że zacina się totalitarna machina. Machina, której celem było zabicie wszystkich Żydów na okupowanym przez Niemców terenie, a później znaczna redukcja mieszkańców pochodzenia słowiańskiego.
W 1943 roku Niemcy były jedną z potęg militarnych świata, a przecież dramatycznie małe siły powstańców z getta były w stanie ją zatrzymać na prawie cztery tygodnie. Myślę, że zrozumieli to mieszkańcy Warszawy, którzy przystąpili do walki rok później. Oba powstania łączy właśnie opór przeciwko życiu pod presją zabójczej machiny, decydującej o życiu i śmierci. Warszawa jest miastem szczególnego oporu przeciwko totalitaryzmowi. To jedyne miasto na świecie, gdzie miały miejsce dwa powstania przeciwko Trzeciej Rzeszy.
Jednocześnie powstania te są zupełnie różne.
Przede wszystkim nie da się porównać skali obu wydarzeń – choćby ze względu na liczbę osób biorących w nich udział. Poza tym powstanie z 1943 roku wybuchło na wieść o likwidacji getta. Powstańcy z getta nie mieli nadziei na zwycięstwo, to była walka o godną śmierć.